poniedziałek, 28 listopada 2016

Od Nicolas'a C.D. Carmelisy

Właśnie przyjechałem do Morgan University. Wyprowadziłem Silence z przyczepy i dałem jej pełną swobodę. Po zakwaterowaniu się i wypakowaniu swoich rzeczy, osiodłałam klacz i zaprowadziłem na parkur gdzie skakała jakaś inna dziewczyna.
***
Po chwili spadła z konia, a sam wierzchowiec uciekł.
-Nic ci się nie stało? - podałem brunetce rękę.
Ta jednak nie przyjęła pomocy. Szybko wstała i ztrzepała z siebie pył. Potem zmierzyła mnie krytycznym spojrzeniem i po krótkiej analizie sprawdziła gdzie jest jej koń. Okazało się że czarny rumak nie odbiegł aż tak daleko. Night Silence, niczym niewzruszona stała i skubała nieco trawy.
-Nic - odparła dziewczyna.
-Jestem Nicolas Fleming. A ty panienko? - powiedziałem.
Wydawała się być zdziwiona moimi słowami. Obok moich nóg Julian zamerdał plamistym ogonem.
-Carmelisa. Myślę że samo imię ci wystarczy, Nicolasie - stwierdziła.
***
Carmelisa zabrała swojego konia i odeszła w stronę stajni. Ja natomiast skoczyłem dwa razy po 4 stacjonaty, jeden okser i na koniec mur. Zdyszaną Silence okryłam kocem i zaprowadziłem do jej przestronnego boksu. Parsknęła cicho i dała się pogłaskać.
-No już madamé. Może być jakiś smakołyk? Jutro poćwiczymy tropienie - szepnąłem do klaczy.
Ta lekko potrząsnęła łbem. Chyba się zgodziła. Z kieszeni wydobyłem kawałek jabłka i podałem go mojej kochanej Night. Zamknąłem ją w boksie i cmoknąłem na Jules'a. Pies zamerdał ogonem po czym radośnie za mną pobiegł. Zdążyłem zapomnieć o tajemniczej Carmelisie i o jej "drobnym" wypadku. Teraz moje myśli zaprzątała kwestia tego jacy są tu inni uczniowie oraz jak sobie radzą na treningach. Jednak musiałem poczekać z tym do jutra. Wiedziałem, że wszyscy poszli na obiad przygotowany przez panią Marię i Vandę. Na obiedzie wypatrzyłem tą samą dziewczynę, która dziś spadła ze swojego wałacha.
<Carmel? Może być?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz