wtorek, 29 listopada 2016

Od Cole'a do Adeline

Wracałem właśnie z miasta. Matka wysłała mnie tam po kilka rzeczy potrzebnych do stajni. Obok mnie na siedzeniu pasażera siedział Liam. Jego bursztynowe oczy były utkwione w dal. Wiechawszy na parking universytetu wysiadłem, obszedłem auto i wypuściłem Liama. Wyskoczył i natychmiast podbiegł do siedzącej nieopodal Saby (jakbyś nie wiedziała - pies stajenny, zakładka Kadra xd)
Udałem się do biura. Była 8:00. Śniadanie jadłem wcześniej, więc nie miałem zamiaru iść do stołówki. W biurze nikogo nie było, więc odłożyłem Wsytko na dębowym biurku i wyszedłem z pomieszczenia. O tej porze nikogo raczej nie było w stajni. Trening się skończył, a cała reszta pewnie siedziała w stołówce jedząc śniadanie. O ile się nie myliłem miałem pierwszą historię. Udałem się w stonę domu.
Szedłem w stronę sali po korytarzu szkolnym. Co jakiczas mijając znajome twarze. Gdy wszedłem do klasy na samym koncu siedziała tylko jedna dziewczyna. Ciekawe gdzie reszta.

Adeline? Jakoś nigdy za dobrze nie umiałam zaczynać opowiadań :')

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz