sobota, 12 maja 2018

Od Juliet cd. Andy

Przez to wszystko nie liczyłam, że Andrew wróci do Uniwersytetu, nawet może w jakiś stopniu przywykłam, że mogę go nie zobaczyć. Ale kiedy zobaczyłam go, myślałam, że może mi się zdawało. Nie ty razem. Przestraszyłam się i stwierdziłam, że ucieczka będzie najlepszy wyjściem. Odwróciłam się, zamierzając jak najszybciej ukryć się u swojej klaczy. Zdążył się odezwać.
-Juliet!Zaczekaj.- zawołał spokojnie, szybko stając przede mną.
- Wszystko w porządku?- spytałam, uśmiechając się delikatnie. - Na wcześniejszych rozprawach było ciężko.- dodałam, przygryzając wargę, kiedy przypomniałam sobie to wszystko.
- Wszystko się wyjaśniło, zebrali zeznania od wielu świadków, a Richard i Miranda poszli siedzieć- odpowiedział tak szybko, że aż poczułam się, że wtrącam się w nie swoje sprawy, ale kto chciałby rozmawiać o tym, że został oszukany przez najbliższych. W końcu zapanowała cisza,a wraz z nią poczułam się niezręcznie. Wypuściłam powietrze, co się z nami stało?
- Możemy się przejść?- przerwał ciszę, w momencie kiedy chciała, powiedzieć cokolwiek.
Czemu zawsze, gdy na niego patrzę od razu chcę płakać. Nie  wiem co spowodowało, że nagle zrobiłam się zła. Tak byłam zła i to cholernie. Jak mogliśmy pozwolić, żeby to wszystko znalazło się w takiej potwornej sytuacji.
- Czy możemy się przejść?...  Powiedz mi.... powiedziałeś, że mnie kochasz....
- Bo to prawda- wtrącił się, nawet nie dając mi dokończyć.
- Powiedziałeś, że wciąż mnie kochasz, wciąż a przez ostatni rok nie wiedziałeś kim jestem.
- Wiem do czego zmierzasz... Cały czas Cię kochałem, nie znając się. To jest ten rodzaj miłości, która trwa już do końca- uśmiechnął się delikatnie.
- Powiedziałeś to i zniknąłeś na dwa tygodnie. Wiesz jak się czułam? Chciałam Cię odwiedzić w areszcie i co usłyszałam? Że nie chcesz widzieć nikogo z zewnątrz, tyko rodzina.
- Nikt mnie nie powiadomił.... nikt - zrobił krok w moją stronę, cofnęłam się. - Przepraszam, przepraszam za wszystko.- pociągnęłam nosem.
Andy wyciągnął prawą dłoń w moją stronę, ale zanim zdążył zrobić jakikolwiek ruch, ruszyłam w jego kierunku. Niemal od razu zamknął mnie w uścisku, na  początku moje ramiona zwisały luźno wzdłuż ciała, zapomniałam już jakie to wspaniałe uczucie być przy nim.

- Myślałem, że chcesz to wszystko przemyśleć....- szepnął przy moim uchu.
- Na początku... tak, ale potem chciałam Cię zobaczyć.
- Przepraszam. Tylko tyle mogę powiedzieć.
Przycisnął mnie do swoje klatki piersiowej. Tak długo wzbraniałam się przed uczuciem, którym  go darzę. Nie mogę go stracić, On .... On jedyny daje mi szczęście nawet o tym nie wiedząc. Przez te dwa tygodnie moje życie było pochłonięte przemyśleniami. Zgubiłam się licząc wszystkie nieobecności na zajęciach. Chciałabym, aby ta szopka była jedynie złym snem, z którego obudzę się, przytulona do jego ciała.
- Juliet, kocham Cię i jeżeli będę musiał, będę powtarzał to do końca życia. Nie stracę Cię kolejny raz- powiedział cofając się, żeby spojrzeć na moją twarz.
- Co jeśli znowu coś nas rozdzieli? Kolejny raz tego nie przeżyje.
- Nic... nie pozwolę na to. - szepnął zrezygnowany- Dałaś mi kiedyś bryloczek i powiedziałaś, że póki będę go miał, będziesz mnie kochać- wsadził jedną rękę do tylnej kieszeni, wyjmując ową rzecz.
Cały czas ją miał...
- Oddaję Ci to, jako wyraz MOJEJ miłości- położył to na moją rękę, którą trzymał w swojej.
- Skąd?.... Ty.... to....
- Pamiętam? Codziennie wraca jakieś wspomnienie i wiem, że z czasem wszystko wróci, ale wierzę, że do tego czasu stworzymy nowe.
Uśmiechnęłam się, czując, że łzy zbierają się w kącikach. Powoli mój wzrok zetknął się z jego. Bo  był ten  moment, który w filmach przestawiają zwolnionym tempem i zamazanym tłem dookoła głównych bohaterów.
Nic więcej nie nie liczy, widziałam tylko Andy'ego, który był kilka centymetrów od mojej twarzy. Przeniosłam ręce na jego szyje, ostatni raz spojrzałam w jego oczy, po czym musną moją wargę.
To był delikatny i powolny pocałunek. Nie potrzebowaliśmy teraz pożerania naszej twarz. Tyle czasu byliśmy osobno, że po prostu chcieliśmy się sobą nacieszyć.
Zaczynamy nowy etap, wszystko co było wcześniej jest za nami. Prawda? Bo chyba już wystarczająco wycierpieliśmy.
Chłopak odsunął się  minimalnie ode mnie, łapiąc oddech, nie przestając się uśmiechać.
- Chcesz tego? Chcesz mnie?- spytał, zbierając zbłąkane włosy z mojej twarzy. Zanim zdążyłam odpowiedzieć o nasze głowy rozbiło się kilka kropelek deszczu, a po nich coraz więcej i więcej. 
- O niczym inny nie marzę- oparłam nasze czoła, przejeżdżając ręką po jego twarz.
Nie mogłam powstrzymać płaczu, który zmieszał się z deszczem. Byłam szczęśliwa. Przy nim.





ANDY?( wymyślisz coś fajnego?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz