poniedziałek, 28 maja 2018

Od Cadlynn do Archiego

- Zwlekanie na czternaście liter - mruknęłam pod nosem bardziej do siebie niż do siedzących przy stoliku Siergieja i Cassie, jednak moją kuzynkę najwidoczniej zainteresowała okazja, w której mogłaby się popisać. Chociaż to złe słowo, jeśli chodzi o Weatherly. Każdy wprawiony obserwator zauważyłby po chwili rozmowy z dziewczyną, że wbrew wielu dowcipom i anegdotom wcale nie jest głupia. Wręcz przeciwnie, czasami nawet byłam skłonna przyznać, że nadajemy na tych samych falach. Jednak szybko cofałam swoje poprzednie stwierdzenia, kiedy Cassie, jak przystało na właścicielkę tytułu Złotego Dziecka Rodziny - nigdy nie nazwałam jej tak głośno, godność ta była raczej przeznaczona tylko do moich własnych przemyśleń - ganiła mnie za zbyt, jak to określała, lekceważący stosunek do nauki i edukacji, która miała zaważyć na mojej przyszłości, która blah blah blah...
W tamtej chwili Cassie chyba bardziej zależało na tym, żeby być docenioną, bo, przyznaję się bez bicia, być może czasami byłam dość szorstka i protekcjonalna w stosunku nie tylko do niej, ale i Siergieja. Jakoś nie potrafiłam pozbyć się wrażenia, że gdyby dziewczyna nie zgodziła się na uczęszczanie do Morgan, matka nie miałaby serca wysłać mnie do Anglii. Jednak nie mogłam też nie stwierdzić, że nie dość, że towarzystwo tej nietypowej dwójki przestało mi przeszkadzać, to nawet je polubiłam. Oczywiście do czasu aż wezmą się za organizowanie tych swoich spotkań integracyjnych, a raczej Cassie zacznie.
- Powściągliwość? - spróbowała, wpatrując się we mnie, podczas kiedy sprawdzałam, czy podane przez nią hasło pasuje do kratek.
- Nope, brakuje litery 'n' - stwierdziłam z wyraźnym niezadowoleniem, próbując znaleźć hasła, których treść mogłaby mi pomóc w odnalezieniu odpowiedniego określenia do 'zwlekania'. Problem jednak tkwił w tym, że odpowiedź była bardzo niefortunnie usytuowana, bowiem nawet po znalezieniu wszystkich okolicznych haseł, pozostawało mi do odgadnięcia aż siedem liter.
Nad zagadką siedziałam jeszcze dobre kilka minut, próbując wymyślić cokolwiek w sprawie dziwnego słowa, jednak kiedy i spora ilość czasu mi nie pomogła, zamknęłam niewielką gazetkę i wrzuciłam ją do plecaka. Odsunąwszy krzesło z dość głośnym piskiem, złapałam za pasek torby i przewiesiłam ją sobie przez ramię, zwracając się na odchodne do towarzyszy;
- Widzimy się na treningu - pomachałam im pospiesznie, po czym lawirując pomiędzy ustawionymi, w moim guście trochę za blisko siebie stolikami, wyszłam z wypełnionej ludźmi stołówki. Było to chyba moje trzecie ulubione, zaraz za własnym pokojem i biblioteką miejsce w akademii. Wyglądem bardzo przypominała moją licealną kantynę, była jasna, przestronna i zazwyczaj ludzie byli zbyt zajęci jedzeniem, żeby plotkować o innych. Zazwyczaj. 
Kierując się ku szkolnemu parkingowi, wyjęłam jeszcze na chwilę krzyżówkę, by spróbować jeszcze raz z tajemniczym hasłem. Ale jak można się było spodziewać, te kilka minut wcale nie okazało się pomocne.
Zatrzymałam się nagle, kiedy do moich uszu dotarł głos Felicity, która pomachała ręką w moim kierunku, zapraszając mnie do podejścia. Niedaleko niej stał rudowłosy chłopak, majstrujący coś przy przednim świetle samochodu dziewczyny.
- Cadlynn, co tam? - podeszła do mnie szybko, cmokając powietrze tuż obok mojego policzka. Zaśmiałam się w duchu, bowiem ten gest był tak mocno naznaczony naszą rodziną i jej często wymuszoną uprzejmością, że aż wydało mi się zabawne, że City go używa. W sensie, hej, Felicity należała do jednej z niewielu moich znajomych, którzy naprawdę potrafili być życzliwi w stosunku do innych i nie zachowywali się fałszywie miło, żeby zaraz wbić komuś nóż w plecy. A przynajmniej na tyle, na ile mi wiadomo.
- Pytasz mnie o to codziennie, jest okej - odparłam, jednak zdawszy sobie sprawę jak szorstko mogło to zabrzmieć, dodałam po chwili. - Dzięki za troskę.
Blondynka uśmiechnęła się lekko, zagarniając kosmyk włosów za ucho i klepiąc mnie lekko w ramię.
- Zakładam, że jeszcze się nie poznaliście - zwróciła się zarówno do mnie, jak i chłopaka, który jej pomagał. Ten podniósł się w momencie, kiedy zaczęła nas sobie przedstawiać. - Archie, to moja kuzynka Cadlynn Amell, Cade przed tobą stoi najbardziej pozytywna i życzliwa osoba chodząca po korytarzach Morgan University. Jedyną jego wadą jest to, że nie potrafi opowiadać dowcipów - zakończyła żartobliwym tonem.
- Cześć - uścisnęłam jego wyciągniętą dłoń, uśmiechając się jednym kącikiem ust i mierząc go spojrzeniem niczym skaner. Nieznacznie dłużej zatrzymałam się na jego płomiennej czuprynie. - To naturalne czy farbowane?
Chłopak uśmiechnął się dość szeroko.
- Naturalne.
- Tak myślałam. W sensie, kto by chciał farbować się na rudo? Tobie to pasuje, ale większość rudowłosych jest chorobliwie blada i ma mnóstwo piegów, a to nie wygląda zbyt dobrze. Przeważnie - wzięłam głęboki oddech, żeby uspokoić myśli i oparłam dłoń na masce samochodu, kładąc na niej też otwartą krzyżówkę. - Co się popsuło?
- Przestała mi świecić przednia lampa i miałam jechać do serwisu, ale to dosyć daleko. A podobno Archie potrafi to wymienić - uprzedziła chłopaka Felicity, stając tuż obok mnie. Zerknęła ukradkiem na moją łamigłówkę i zmrużyła oczy, skupiając się na jedynym pustym rządku kratek. - Zwlekanie na czternaście liter?
Wzruszyłam ramionami, za to po chwili milczenia odezwał się Archie:
- Prokrastynacja.
Chyba jeszcze nigdy tak szybko nie sięgnęłam po długopis, by wpisać problematyczne hasło w puste miejsca i kiedy okazało się, że idealnie pasuje, podbiegłam do Archie'go i wspinając się na palce, zarzuciłam mu ramiona na szyję.
- Cade! - wyrwało się Felicity, jednak wbrew jej obawom chłopak jedynie zaśmiał się z mojej przesadnej reakcji.
- Dziękuję, uratowałeś mi dzień! - odskoczyłam od rudowłosego jeszcze szybciej niż się przy nim znalazłam i zgarnąwszy szybko swoją krzyżówkę i torbę, ruszyłam w drogę do swojego pokoju.
W międzyczasie do moich uszu dotarły przeprosiny Felicity, które dziewczyna skierowała do chłopaka w moim imieniu.

Archie? C;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz