sobota, 12 maja 2018

od Oliego cd Anastazji

Poli zagryzłem jej dolną wargę na co odpowiedziała cichym mruknięciem
********************
Obudził mnie telefon, urządzenie szatana brutalnie wykonywało wyznaczone mu zadanie budzenia ludzi. Jęknąłem i sięgnąłem aby go wyłączyć. Kiedy okiełznałem pomiot szatana otworzyłem porządnie oczy. W pokoju było czysto.. nawet czysto. Moje łózko było wygniecione i tyle. Mruknąłem sam do siebie i poszedłem się myć. Ciepła woda zmywała ze mnie wczorajszą noc, nastia zmyła się szybko w momencie kiedy chciałem się za coś zabierać. Nie rozumiem czego się tak boi , przecież powiedziałem jej że mi na niej zależy. Pokręciłem sam sobie głową i nabrałem szamponu na dłonie, powoli zapieniłem go i zacząłem wcierać w czaszkę. Dzisiaj planowałem umyć konia więc planowałem się jakoś ubrudzić, nie chciałem się brudzić i chciałem tego uniknąć ale z chaosem nie było opcji skończyć czystym. Kiedy  udało mi się doprowadzić do stanu czystości i ideału zebrałem ubrania i wszystko czego planowałem użyć. Nie miałem w pokoju uwiązu, ogłowia szczotek tak jak niektóre osoby w tym miejscu, nie rozumiałem tego fenomenu, śmierdziało wnosiło brud do pokoju a on powinien być czysty . Ruszyłem do stajni spokojnym krokiem, na drodze nie stał mi nikt.. dosłownie korytarze były puste aż za puste jak na porę, był weekend ale no.. o takiego godzinie nikogo nie było? Dotarłem do stajni która też była pusta.. no było trochę koni ale tak to puste boksy, o co biega? W boksie mojego wałacha panowała cisza, podejrzana cisza. Otworzyłem drzwi i zastał mnie widok pięknie zaplamionego krwią siana.. I rozwalonego uda wałacha.
-Wcale nie planowałem zawodów na których musisz być cały.. wcale-Zakląłem pod nosem i podszedłem żeby zobaczyć ranę, była płytka, lekkie zadrapanie ale wole dmuchać na zimne.Wróciłem na korytarz i wyjąłem z szafki takie srebrne psikadło lekarskie i gaziki, potem sięgnąłem do plecaka po butelkę wody. W boksie zaczepiłem osobnika na kantarze o drzwi i spokojnie zabrałem się za robotę, nadal planowałem go umyć tylko teraz sprawa będzie wyglądać tak ,że myję go bez tyłu .. no wszystko poza tym jednym udem i staram się go nie zamoczyć. Spokojnie oddałem się przyjemności działania przy idiocie. Cichy dźwięk oficerek zabrzmiał na korytarzu.
-Oli?
-Tu- Odpowiedziałem spokojnie i kontynuowałem dzieło. Udało mi się zmyć krew i oczyścić ranę więc czas na.. "PSiiik" Wałach odskoczył na bok i fuknął.
-Morda bo sobie znowu coś zrobisz -Warknąłem i szarpnąłem za uwiąz.
- Co robisz ?-Ciemno włosa postać zajrzała do boksu.
-Staram się doprowadzić pewnego wałacha do stanu używalnego...
-O.. pomóc ci?
-Nie trzeba skarbie .. 
-No to usiądę i popatrzę
-Podziwiaj jak chcesz -Zaśmiałem się pod nosem i wyprowadziłem konia z boksu do myjki. Odkręciłem wodę i powoli rozpocząłem moczenie wierzchowca. Nastia usiadła na murku obok i machała nogami.
-Pięknie wczoraj wyglądałaś.. Poł naga cała moja -Zacząłem spokojnie temat, tyle nam się jednak udało zrobić.. 
-Cicho -Mruknęła i zniżyła twarz robiąc się czerwona.
-Tylko mówię prawdę, masz piękne ciałko.. wiem co wybieram.


<nastia? Nie wiń mnie XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz