- A teraz muszę cię uderzyć - puściłam jego szyję i klepnęłam w ramię. Pewnie nawet tego nie poczuł, ale pomimo tego skrzywił się, pocierając okolice barku.
- Ał - jęknął - Wybrałaś sobie taką godzinę przyjazdu, że nawet ja nie jestem w stanie przyjechać.
- Przypominam tobie mój drogi, że to ty zawracałeś mi tyłek różnymi bzdetami typu "Czy poradzę sobie z walizkami i innymi rzeczami". Poza tym, nie tylko o to chodzi. Porozmawiamy sobie na temat dobrego zachowania - przez ten cały czas miałam wrażenie, że Nathaniel mnie wcale nie słuchał. Taka też była prawda, bo jego spojrzenie utkwiło w stojącym za mnie Harry'm. Skrzyżowałam ręce na piersi, a chłopak słysząc moją cichą frustrację, wyprostował się, unosząc niewidocznie kąciki ust - Nie słuchasz mnie. Wcale.
- To prawda - złośliwa cholera.
- Będę cię ignorować cały dzień - wywróciłam oczami.
- Nie dasz rady, bo zbyt się za mną stęskniłaś - wyszczerzył się. Problem w tym, że miał rację. To jego podobieństwo czasem było wkurzające. Pokiwałam głową. Przyznanie mu racji nie było trudne - To chodź, jak opieprzać mnie to i resztę, nie? - podniósł mnie i wniósł do domu - Szanowna rodzinka stwierdziła, że olewa twój przyjazd i woli się wyspać - postawił mnie na ziemi, tuż przy schodach.
- Ależ oczywiście, bo niby dla czego miałbym witać się ze straszą siostrą - z pokoju wyszedł Gabriel, zbiegł po schodach i robiąc podobny ruch do swojego brata, przytulił mnie. Z taką różnicą, że był prawie tak samo wysoki jak on, a i bardzo różnili się pod względem charakteru. Każdy z nich był inny.
- On przynajmniej nie wypisywał do mnie w nocy - posłałam Nate'owi wymowne spojrzenie znad ramienia Gabriela.
- Mówiłem, że mnie bardziej kocha - odsunął się, natychmiast znajdując się pod ramieniem starszego brata. Z salonu w tym samym momencie wybiegły moje dwa aniołki... aniołki... chyba diabełki. Istny żywioł zniszczenia. A pierwszymi słowami Hugo i Howarda nie było "cześć" czy nawet coś w tym stylu. Uklęknęłam z szerokim uśmiechem, obejmując z dwóch stron bliźniaków.
- Przywiozłaś nam coś z Anglii? - zapytał Hugo, natychmiast mówiąc Howardowi, że jest tylko jeden prezent, którego on nie dostanie. Powstałaby kłótnia.
- Owszem. Milion angielskich całusów - natychmiast się odsunęli ze specyficznym skrzywieniem. Roześmiałam się - W moich obliczeniach się delikatnie nie zgadza...
- Olivier przeżywa kryzys wieku nastoletniego, a to znaczy, że trochę sobie potrwa w samotności, ciszy i pokoiku... - Gabriel zawrócił i poszedł na górę - Oczywiście jeśli go Gabriel nie wywali z tego pokoju - dodał Nathaniel i spojrzał wraz ze mną na zbiegającą dwójkę.
- Zwaliłem na ciebie - wskazał na mnie, a po chwili z góry zbiegł również Olivier.
- Idiota... O, córka marnotrawna powróciła - mruknął, a po chwili się uśmiechnął, zapominając o denerwującym braciszku.
- Matko, to znowu ten zakompleksiony nastolatek z wymyślonymi problemami - prychnęłam i przyciągnęłam go do siebie. Sięgał mi mniej więcej do podbródka. Chociaż jeden, z którym jak rozmawiałam to nie musiałam patrzeć w górę - Dobra, stęskniłam się - oparłam ramię o Oliviera, który zmierzył braci swoim spojrzeniem.
- Za mną najbardziej - odchrząknął Gabriel - Mam pytanie... Czy Nate dostanie zasłużoną karę?
- I ty masz osiemnaście lat? - warknął drugi.
- Oczywiście, że dostanie. Ale najpierw dwie sprawy - rozejrzałam się odruchowo po domu - Gdzie mama z Rickiem?
- Rick pracuje, będzie wieczorem, a mama pojechała do sklepu. Miała zaciągnąć tę męczyduszę, ale ostatecznie wywinął się.
- Okey - kiwnęłam głową - No to dostąpicie zaszczytu poznania mojego towarzysza podróży - stanęłam obok Harry'ego. Raczej problemu nie miał z faktem, że wszyscy na niego patrzą. Jako gwiazda powinien być przyzwyczajony. Spojrzał najpierw na mnie, potem przeniósł wzrok na wszystkich przed sobą - Kochana rodzinko, to Harry. Żadnych pytań nie przewiduję w kwestii tego - przesunęłam spojrzeniem po ich sylwetkach, zatrzymując wzrok na Nathanielu - Jak nie zapamiętasz to się nie przejmuj. Od dołu to Hugo, Howard, Olivier, Gabriel i Nate...
- Nathaniel - przerwał mi. Powoli odwróciłam głowę. Miałam ochotę go w tamtym momencie zamrozić samym spojrzeniem.
- Idziemy się rozpakować. Możesz zrobić mi śniadanie - wskazałam Harry'emu schody na górze i przepuściłam pierwszego. Na chwilę tylko zatrzymałam się przy starszym braciszku, łapiąc go za rękaw - I to nie była prośba. Spróbuj mi chociażby warknąć to ja się odwinę - uśmiechnął się złośliwie pod nosem. Weszłam na górę.
- Dopóki mama nie przyjedzie jesteśmy zmuszeni tutaj siedzieć.
- A ty chciałaś gdziekolwiek iść o tej godzinie? - pokiwałam głową, patrząc jak jego mina powoli się krzywi.
- Długo tu spokoju nie będzie. Pokażę ci twój pokój na parę dni - ruszyłam wzdłuż korytarza, na końcu którego, w niewielkiej wnęce znajdywały się ciemne drzwi, sprawiające wrażenie jakby nie były pasującą częścią do tego wszystkiego. Zdjęłam torbę z ramienia i odłożyłam ją pod swoje drzwi od pokoju, który znajdywał się naprzeciwko. Chłopak spojrzał w bok, uważnie im się przyglądając. Gdy weszłam do środka, chwyciło mnie delikatne zaskoczenie. Tak jakby mama wiedziała, że akurat zatrzymamy się na dłużej. Wszystko było idealnie wysprzątane i gotowe.
- Rozgość się, a jak wszystko ogarniesz to zejdź na dół. Będę tam jeść śniadanie i wypominać bratu jego spóźnienie - uśmiechnęłam się szeroko - W końcu ktoś inny niż ty - zaśmiał się pod nosem.
- Dziękuję?
- Faktycznie może tak... - zamknęłam ostrożnie drzwi i od razu zeszłam na dół, łapiąc po drodze Gabriela - Jako mój najlepszy możesz mi zanieść rzeczy do pokoju - uczepiłam się jego ramienia.
- Z chęcią oddam Olivierowi to stanowisko... - ugryzł jabłko.
- Nie - popchnęłam go w kierunku drwi wejściowych.
- Dlaczego?
- Bo nie jadłam jeszcze śniadania - weszłam do kuchni, gdzie na stole czekało na mnie jedzonko i Nathaniel. Na widok pierwszego nawet się uśmiechnęłam, ale widząc przeszywające spojrzenie brata, przewróciłam oczami - To jedno z tych spojrzeń, które mówi "domyśl się o co chcę cię zapytać, ale nie odzywaj się, bo to ja tu zabieram głos" - uniosłam kubek i przystawiłam do ust. Jego kąciki ust uniosły się w zadowoleniu.
- Jak ty mnie dobrze znasz...
- Wierz mi, aż za dobrze - westchnęłam.
- Nie mówiłaś, że przyjeżdżasz ze znajomym
- Naprawdę? - chwyciłam się za serce - Musiało mi wylecieć z głowy - posłałam mu całusa w powietrzu - Niespodzianka. Temat zakończony - uniosłam obojętne spojrzenie.
- Sądzisz, że jesteś w stanie z niej coś wyciągnąć? - do kuchni wszedł Olivier. Mój młody wybawca - Problem polega na tym, że jesteś jej bratem...
- I masz przed sobą zawiązany sojusz, więc ja bym się na twoim miejscu wycofała - dodałam szeptem, przybijając piątkę z Olivierem. Nathaniel wstał od stołu i minął nas. Zrobiłam poważną minę, lecz w środku cieszyłam się jak dziecko. Jeden do zera dla mnie.
- Poczekam aż będziesz sama - posłał mi szybki uśmiech - A ty Brutusie idziesz ze mną - zaciągnął młodego ze sobą.
- Bawcie się dobrze - pomachałam im na pożegnanie i wróciłam do jedzenia i oglądania leżącej na stole gazety. A zjadłam dość szybko, bo dziwnym przypadkiem Harry się nie pojawił. Nawet na chwilę. Odniosłam talerz i mijając szalejących bliźniaków pod schodami i podeszłam do ostatnich drzwi we wnęce. Nie pukałam, tylko po prostu weszłam do środka. Przyzwyczajenie z hotelu. Zastałam chłopaka śpiącego. Z jego pozycji można było wywnioskować, że po prostu to było nieplanowane. Wskoczyłam na łóżko, widząc jak Harry wzdryga się i gwałtownie budzi. Zaśmiałam się pod nosem, układając głowę na poduszkę obok.
- Położyłem się tylko na chwilę - przetarł twarz dłońmi.
- Nie przeszkadza mi to. Przecież cię nie będę karać za to, że jesteś zmęczony. Dokładnie tak samo miałam, gdy przyjechałam do Anglii. Pierwsze dni w szkole spędzone były na skupieniu się aby nie zamknąć oczu - wypuściłam powietrze z płuc, wbijając spojrzenie w sufit.
- Dlatego nie zrobiło na tobie dużego wrażenia zajście w stajni? - odwrócił głowę w moją stronę i wyszczerzył się.
- Przestań - uderzyłam go w bok - Jakbym nie widziała chłopaka w samych bokserkach - pokręciłam głową.
- Doświadczenie z domu? - uniósł brew. Nie wiem jak miałam na to zareagować. Zmarszczyć brwi czy się roześmiać.
- Chciałabym mieć siostrę. Oni są kochani, ale jeśli chodzi o szczere porozmawianie na określony temat to brakuje mi zaufanej kobiety. A mama... sam wiesz - rysowałam palcem po jego łóżku - Nie wszystko mówi się rodzicom.
- Rozumiem.
- Zdradzić ci pewne wskazówki? - przewróciłam się na bok, wspierając na ręce, o którą oparłam głowę. Wzruszył ramieniem na znak, że w sumie dlaczego nie - Więc najważniejsza kwestia to Howard i Hugo. Będą cię ciągać po całym domu, bo jesteś tu gościem. Po prostu jak będziesz miał dość tych dwóch dręczycieli to stajesz obok mnie, mamy bądź Ricka. Młodzi natychmiast wtedy odpuszczą. I mogą doprowadzać do tego, że będą ci się mylili. Czasem nazwiesz Howarda Hugo, ale nie przejmuj się... Richard i reszta też czasem się mylą. Z Gabrielem się dogadasz, jest otwarty i raczej jeśli będziesz chciał rozmawiać to kieruj się do niego. Olivier to chodząca chmura nastrojów, w dodatku wieczny okres, dojrzewanie i te sprawy, będzie miły, owszem, ale wszystko zależy od jego widzi mi się. Nathaniel to Nathaniel... przyzwyczai się do twojej obecności, zdystansowany, ale jak czegoś potrzebujesz to śmiało. I błagam, nie patrz na niego takim przestraszonym wzrokiem - uśmiechnęłam się szeroko - Mama to kobieta, która z chęcią by zakochała wszystkich bliskich wokół, nigdy nie mów jej, że nie jesteś głodny, bo nakarmi cię jeszcze większą porcją niż normalnie. A Rick... w sumie nie wiem nawet, podchodzi na luzie, więc nie będzie problemu - zamyśliłam się.
- Jakieś sporządzenie listy?
- Za dużo tego na choćby skróconą listę. Chyba, że chcesz cały referat?
- Cieszmy się, że załatwiłaś nam przedłużone wakacje.
- Owszem, ciesz się - potwierdziłam skinieniem - Co nie zmienia, że będę cię ciągać po całym Adelaide, męczyć, denerwować i nie odpuszczę wesołego miasteczka, do którego pójdziemy jednak wieczorem, za nic w świecie - pociągnął nosem - A wiesz, że to jest piąte co do wielkości miasto w Australii, liczące koło miliona trzystu tysięcy mieszkańców?
- Czy ty chcesz mnie zniechęcić, bo niezbyt rozumiem? - zmrużył oczy. Pokręciłam głową z niewinnym uśmiechem.
- Jakbym chciała cię zniechęcić to bym pokazała swoją szkołę, do której chodziłam - wzruszyłam ramieniem - A co do pytania i naszej zabawy... to mam już jedno ciekawe, ale zdradzę je dopiero bardzo, bardzo późno, nie teraz - uśmiechnęłam się niewinnie, widząc wyraźne niezadowolenie ze strony Harry'ego.
Harry?
1790 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz