poniedziałek, 4 września 2017

Od Brooke CD Zaina

- Och, ale kopnął mnie zaszczyt! Uwielbiany Zain Malik postanawia oddać siebie i swój wolny czas mnie- uśmiechnęłam się słodko
- Nie przedrzeźniaj mnie, bo się rozmyślę- burknął niezadowolony pod nosem
- To tylko stwierdzenie faktu, słońce- uśmiech dalej nie schodził z mojej twarzy
Zain westchnął i tylko zaszczycił mnie jeszcze intensywniejszym spojrzeniem.
- Ty na prawdę jesteś złośliwa- mruknął pod nosem z miną obrażonego dziecka
- Charakteru nie zmienię- wzruszyłam ramionami i wstałam z kanapy, ale niedane było mi przejście nawet jednego kroku bo znowu wylądowałam na kanapie
- Nie skończyłem jeszcze- powiedział, uwaga uwaga, z powagą
- Ale ja tak, a teraz daj mi iść po herbatkę- zmrużyłam oczy
Zain uśmiechnął się szeroko.
- O co ci znowu chodzi?- spytałam, on zmieniał swoje nastroje jak chorągiewka na wietrze
- Wyglądasz tak słodko jak mrużysz te swoje oczka.
Oho! Zaczyna się.
Przewróciłam oczami i lekko się uśmiechnęłam.
- Cieszę się, że dostarczam ci tyle słodyczy- zatrzepotałam rzęsami

~***~

- Brooke!- odezwał się ożywiony
Zerknęłam w jego stronę.
- Most! Mason zatrzy...
- Nie waż się- powiedziałam, wchodząc mu w słowo
- Ale, ale...
- Nie ma żadnego ale- znowu mu przerwałam
- Ale wtedy było tak fajnie. Tylko Lewisa by ominął kolejny skok- powiedział niezadowolony
- Jeżeli byście to przeżyli- wysapałam
- Oj już nie udawaj!- zaczął
Zerknęłam na niego i uniosłam jedną brew czekajac na ciąg dalszy wypowiedzi
- Na pewno mosty dobrze ci się kojarzą- wyszczerzył się- Mam rację, prawda?
Westchnęłam cicho.
- Ha! Mam rację! Twoje milczenie czy tam westchnienie można uznać za odpowiedź pozytywną- poruszył zabawnie brwiami

Po południu byliśmy już w Bel Air. Zain stwierdził, że jest zmęczony. Jasne. Chyba życiem. Ja nie miałam zamiaru spędzić w czterech ścianach reszty dnia.
- Mam pomysł- spojrzałam na Zaina
Ten zrobił przestraszoną minę, która ani trochę mu nie wyszła.
- Oj weź przestań. Ja twoje pomysły, które są dużo gorsze- musiałam to powiedzieć- przyjmuje ze spokojem.
- Są oryginalne.
- Tak, tak, pewnie.
- Idziemy na spacerek. Na plażę.
- No, ale już jest późno i w ogóle. Ty musisz iść niedługo spać i przygotować się na jutrzejszy dzień aby rano nie wyglądać źle i wiele, wiele innych tych waszych problemów- wysapał
- Przez swoje całe życie do takich właśnie doszedłeś wniosków?
- Powiedzmy.
- Dobra rusz ten tyłek, idziemy.
- Ale ty umiesz zmobilizować człowieka- przewrócił oczami, ale jednak wstał
- Podziałało. Wstałeś- powiedziałam z zadowoleniem
- Niewiele do szczęścia potrzeba- parsknął z rozbawieniem i pojawił się w okolicy drzwi wyjściowych gdzie już stałam
- No widzisz. Wystarczy, że Zain ruszy się z kanapy i świat od razu staje się piękniejszy- posłałam mu promienny uśmiech
- Sarkazm?
- Jak bym mogła- otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz

~***~

Zain spojrzał w stronę oceanu, a potem spojrzał na mnie i jednocześnie na jego twarzy z sekundy na sekundę pojawiał się szerszy uśmiech. Zaczynam się bać. Ten uśmiech zaliczamy do - Mam super pomysł! Na pewno ci się spodoba! No chodź!
- Wykąpiemy się- to nie było pytanie tylko stwierdzenie
- Ty może tak. Ja nie mam zamiaru- odparłam i zerknęłam w stronę wody
- Tak się nie bawimy moja droga- pokręcił głową i zrobił krok w moją stronę
- Nawet nie próbuj!- ostrzegłam go
- A wiesz, że spróbuję?
Od razu odwróciłam się i pobiegłam. Logiczne, że chłopak zrobił to samo, a moje szanse malały. Zain dogonił mnie i chwytając w pasie uniósł go góry od razu zwracając się w stronę otwartej wody.
- Nie Zain, nie rób tego- powiedziałam jednocześnie mocując się z uściskiem chłopaka
Yhym. Już widzę swoje szanse w tym pojedynku.
- No chodź. A poza tym zasłużyłaś sobie.
- No proszę. Ładne proszę.
- Nie.
- Ale moje ubrania bedą mokre.
- Po pierwsze nie rób z tego problemu. Po drugie nikt ci nie będzie kazał chodzić w mokrych ubraniach- szepnął rozbawiony
- Wylądujesz w wodzie razem ze mną- warknęłam
- Jesteś tego pewna?
- Jestem tego pewna w stu procentach.
- Kolejne dwa powody: chcesz mnie utopić i jesteś zbyt pewna siebie.
- To jakie były te inne, wcześniejsze powody?- spytałam i podkurczyłam nogi, bo woda zaczynała się do mnie zbliżać
- A czy to ważne?
- Dla mnie tak!- burknęłam- No Zaain- powiedziałam głośniej przeciągając jego imię
- No Brookee.
- Nie przedrzeźniaj mnie jak nie potrafisz- chłopak się zatrzymał
Woda sięgała mu już do połowy ud, a mi w tym przydku pewnie gdzieś w okolicach pasa.
- Wiesz co? Jesteś jakoś wyjątkowo ciężka- mogłabym przysiąc, że lekko poluźnił uścisk 
- Prooszę. Ja na prawdę nie chce być mokra.
- Ale woda jest cieplutka.
- Ile mam ciebie jeszcze prosić?- przewróciłam oczami
Traciłam cierpliwość, która przy nim i tak się wzmocniła.

Zaain?
Miało być dłuższe, ale byłam zmęczona (i leniwa) aby dalej pisać x'D
I wgl takie to słabej jakości *chlip*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz