sobota, 30 września 2017

Od Cole'a CD Blair

Och jak ja doskonale wiedziałem, że tego typu rzeczy źle się kończą. Blondynka wypadła już z okna, ktoś kto przypisywał pokoje chyba to przewidział, teraz będzie tylko gorzej. Miałem mocną głowę do alkoholu, ale tym razem nie było już tak dobrze. Kiedy Blair znalazła się za oknem, wiedziałem, że najlepszym pomysłem było by kazać jej pójść do łóżka, a samemu do pokoju obok, ale tak szybko jak ta myśl przyszła, tak samo szybko wyparowała. Po co się czymś takim przejmować?
- A co chcesz wiedzieć?- szepnąłem, odpowiadając pytaniem na pytanie
Dziewczyna zaśmiała się tylko słodko.

| Następnego dnia |

Obudziło mnie cholerne łomotanie w czaszce. I na co mi było tyle picia? I do tego wszytko mnie bolało, od góry do dołu. Każdy jeden, pojedyncze mięsień. Rozejrzałem się dookoła, ale po chwili zrozumiałem, że nie jestem ani u siebie ani na łóżku. Z wielkim trudem podniosłem się do siadu, któremu towarzyszył jeszcze mocniejszy ból głowy. W pokoju panował kompletny chaos. Gdzieś były porozrzucane butelki po różnego rodzaju trunkach, a na łóżku smacznie spała Blair. Pamiętałem wszytko, ale tylko do pewnego momentu. Czyli wczoraj wypiłem zdecydowanie za dużo jak na mnie. To było to cholernie głupie uczucie kiedy chcesz pamiętać, ale nie możesz. Westchnąłem cicho. Usłyszałem grzmot gdzieś w dali za oknem. Odwróciłem się ku szybie, która była mokra od szaleńczo spadających z nieba kropli deszczu. Powinienem wstać, ale znów dopadło mnie zmęczenie, a podłoga, na której leżałem wydawała się tak wygodna, ale też przez nią bolały mnie plecy. Przemogłem się i w końcu wstałem. Nie było to łatwe, ale też doszedłem do drzwi i postanowiłem pójść do siebie i choć troche się ogarnąć. Nie wiedziałem która była godzina, a byłem tego bardzo ciekaw. Powolnym i zaspanym krokiem poszedłem do swojego pokoju, który był otwarty. Łóżko zaczęło mnie w pewnien sposób przyciągać i znow wylądowałem na miękkim materacu.

Oczywiście po południu zawitała do mnie Blair i stwierdziła ze musi iść na trening.
- Blair to nie jest dobry pomysł- stwierdziałem
Dziewczyna po wczoraj na pewno czuła się tak samo źle jak ja, ale mimo to uparła się, że przecież pójdzie na trening.
- Czy ty musisz być taka uparta?- westchnąłem i oparłem się o drzwi boksu jej wierzchowca tym samym utrudniając jej wejście do środka.
- Przyjechałam tu w jakimś celu- odparła
- Ty się naprawdę źle czujesz- pokręciłem głową
- Możesz się odsunąć?
- Nie.
Ona była uparta to ja też będę.
- Za 15 minut mam trening- westchnęła
- Ja mam czas- wzruszyłem ramionami
Blair uśmiechnęła się pod nosem i wróciła drogą do siodlarni. Po kilku minutach wyszła ze sprzętem jakiegoś konia w rękach. No chyba żart.
- Jest do dyspozycji sporo koni stajennych- wyszczerzyła się
Poszedłem za nią. Dziewczyna podeszła do boksu Foresta, który ożywił się na nasz widok. Blondynka weszła do środka i zaczęła przygotowywać konia do jazdy. Nim się obejrzałem, a oboje byli już gotowi. Otworzyła szerzej drzwi boksu aby kon bez problemu mógł wyjść. Przytrzymałem ogiera za wodze i spojrzałem na dziewczynę.
- Jeden raz sobie odpuść. Co w ciebie wstąpiło?- zmarszczyłem brwi
Blair wzruszyła ramionami i nawet lekko się uśmiechnęła jak już mnie minęła. Westchnąłem głośno i poszedłem w ślad za nią. Wjechała na halę gdzie rozgrzewało się już kilkoro jeźdźców. Blondynka zrobiła to samo, a niedługo potem na halę wkrovzyła trenerka. Trening skoków. Jak Blair nie zaliczy gleby to bedzie sukces. Niestety przeliczyłem się, bo gdzieś w połowie treningu dziewczyna zaliczyła solidną glebę. Nie wyglądało to dobrze, a na dodatek blondynka długo nie wstawała z ziemi.

Blair?
Naprawdę przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. Więcej się ne powtórzy. Płaczę na wykonaniem i realizacją pomysłu :(((

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz