sobota, 16 września 2017

Od Brooke CD Zaina

Właściwie to tylko Zain się musiał wysilać. Bardzo mi taka sytuacja w sumie pasowała. Nie musiałam się za dużo przemęczać.
- W sumie jest nawet lepiej niż na Tikani- stwierdziłam- Sam wiesz jak trafić i jesteś bardziej przewidywalny w takiej sytuacji- podzieliłam się swoimi jakże wartościowymi przemyśleniami z Zainem
- Jesteś tego pewna?
- Nie kombinuj już tylko- poprosiłam- Wystarczą mi mokre ubrania, które się do mnie lepią- mruknęłam
- Jestem w tej samej sytuacji, a poza tym jak już ci mówiłem, nikt nie każe ci ich nosić- westchnęłam tylko w odpowiedzi- No właśnie, więc mi nie marudź- zakończył temat

- Dzisiaj ty zaplanowałaś resztę dnia- zaczął- Tak więc ja planuję jutrzejszy dzień- zerknął na mnie i był pewnie pewien jakiś sprzeciwów z mojej strony jednak wyszło zupełnie inaczej.
- Okej.
Zain zmarszył brwi i powoli odwrócił się w moją stronę ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- No co?- zaśmiałam się widząc jego reakcję
- Nic. Absolutnie nic- pokręcił głową
- Skoro jutro ma być spokojnie to o nic nie muszę się martwić.
- Aha czyli jutro ufasz mi bezgranicznie?
- Na pewno bardziej niż w dni powszednie, a poza tym to nie tak, że ci nie ufam- oburzyłam się
- To niby jak?- uniósł jedną brew ku górze 
- Po prostu- zatrzymałam się aby odpowiednio ubrać to w słowa- czasami...
- Już widzę, że kłamiesz, ale mów dalej- wyszczerzył się
Zmierzyłam go morderczym spojrzeniem.
- Czasami- powtórzyłam znów- Twoje pomysły zagrażają życiu. Twojemu jak i osób, które przebywają w twoim towarzystwie.
- Martwisz się- uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Ktoś musi- westchnęłam
- Przesadzasz- parsknął
- A skok z mostu?- wzruszył ramionami - Wspinaczka na London Eye?- błyskawicznie znalazł się przy mnie
- Cii- położył palec na moich ustach - Za dużo mówisz. Jeszcze ci w tych twoich usteczkach zaschnie.
- Dlatego czekam na swoją herbatkę- mruknęłam i założyłam ręce na piersi
- Nie marudź tyle. Pamietaj, że zawsze liczą się chęci- pokiwałam powoli głową
- Jak się nie oparzysz to wtedy uznamy to za sukces, dobrze?- posłałam mu jeden ze swoich jakże cudownych, złośliwych uśmiechów
- Ale ja nie mogę doczekać się jutra. Nie wytrzymasz długo- wyszczerzył się
Prowokator jeden.
- A wracjąc jeszcze do herbatki. Nie rób ze mnie sieroty. Nie chcesz widzieć mnie obrażonego. Moje ego już i tak zostało poważnie naruszone i przekraczasz już powoli wszelkie granice- zmierzył mnie intensywnym spojrzeniem, czekając chyba na jakaś reakcje
- Nie zdążyłam się jeszcze przekonać jaki jestes gdy się obrazisz...
- Uwierz mi na słowo- wtrącił- Nie chcesz tego- pokręcił głową, otwierając szerzej oczy
- Czyli mam dobierać delikatniejsze słowa do swoich wypowiedzi?
- No nareszcie!- ożywił się- To nie jest jeszcze to czego bym chciał, ale widze powoli postępy i sama dochodzisz to takich, a nie innych wniosków- wyszczerzył się zadowolony
Spojrzałam na niego, kompletne nie wiedząc o co chodzi.
- Że co?
- Nic, nic. Nie myśl za dużo, skarbie- posłał mi złośliwy uśmiech 
- A twierdzisz, że to ja jestem złośliwa- burknęłam
- Uczę się od mistrza- zabawinie poruszył brwiami
Przewróciłam oczami.

NASTĘPNEGO DNIA |

Czy to był dzień, w którym miałam być miła? W sensie ja zawsze była miła. Tylko na swój sposób. Zwlekłam się z łóżka idąc prosto do łazienki, a następnie zeszłam na dół idąc prosto do kuchni, w której urzędował już Zain. Usiadłam na blacie i wodziłam wzrokiem za chłopakiem, który chyba bardzo wczuł i przygotował się do swojej dzisiejszej roli. Nie wiem jak z pomysłami, ale widzę, że tutaj liczył się teraz bardziej wygląd.
- Zain?- brunet od razu podniósł wzrok na mnie- A wiesz, że ja nic nie mówiłam o wyglądzie?- uniosłam brwi
- Powiedzmy, że to taki dodatek- podszedł i stanął naprzeciwko mnie mierząc mnie intensywnym spojrzeniem i z lekkim, typowym dla niego uśmiechem
- Dużo bardziej wolę tego starego Zaina. - A tak jest źle?- zaśmiał się
- Wolę jak jest... tradycyjnie?- nie mogłam w tym momencie znaleźć odpowiedniego słowa
- A czy przypadkiem nie liczy się to co jest w środku?- kontynuował i tym samym nachwyliwszy się złożył krótki pocałunek na moich ustach
- No niby tak- odpowiedziałam potem
- No nie dogadasz się- przewrócił oczami rozbawiony- Ty lepiej się rusz. Wychodzimy niedługo- odszedł ode mnie i skierował się w stronę wyjścia
- Gdzie?
- A czy to ważne? Przecież mi dzisiaj ufasz- wzruszył ramionami i wyszedł z pomieszczenia
Podążyłam zaraz za nim. Teraz tu nie chodzi o zaufanie. Po prostu jestem ciekawa, a jeśli nie chce mi nic powiedzieć, tym bardziej ja chciałam wiedzieć.
- No chwili spokoju nie da- pokręcił głowa i zatrzymał się patrząc na mnie
- Sam mnie tu za sobą przywlokłeś to teraz nie narzekaj- westchnęłam- Powiedz gdzie idziemy. Jestem ciekawa.
- Na miasto. Czy tak trudno było chwile poczekac?
- Tak. Ale teraz przynajmniej dam ci spokoj- uśmiechnęłam się i wrocilam spowrotem do kuchni

Oczywiście od snucia się po mieście zdążyłam zgłodnieć i musiałam się z tym faktem podzielić chłopakiem.
- Zain- powiedziałam w jego stronę, ale nie uzyskałam żadnej reakcji - Zain, Zain, Zain- powtórzyłam kilkukrotnie
Podziałało.
- Dzisiaj miało być spokojnie- westchnął
- Miałam nie być złośliwa jak to ty uważasz, ale w tej chwili jestem po prostu irytująca, ale jak to woli.
- No dobrze. W takim razie czego ode mnie chcesz?
- Jestem głodna- zamruczałam
- Ciebie też tyczy się zdanie: głodna kobieta to zła kobieta, prawda?
- Z tego co mi wiadomo tyczy się każdej kobiety.
- Ciągle coś chcesz- westchnął
Miałam wrażenie, że w pewnien sposób mnie prowokował.
- Wiesz co? Ja chcę być miła i chcę abyś mi towarzyszył podczas posiłku, a ty tego nie doceniasz- stwierdziłam- Idę sama w takim razie.
- Zgubisz się- odparł od razu z powagą
- Wątpisz w moją orientacje w terenie?
- Nie o to chodzi. Ja po prostu wiem, że się zgubisz.
- Wiesz co?
- Nie wiem, ale pewnie zaraz się dowiem- zaśmiał się
- Teraz to moje ego zosało poważnie naruszone, a poza tym nawet jak się zgubię ktoś mi na pewno pomoże.
- Sugerujesz coś?
- Od sugerowania jesteś tutaj ty- zatrzepotałam rzęsami

Zbliżał się wieczór, a ja faktycznie straciłam orientację. Oczywiście na początku było wszytko dobrze. Jednak nic nie trwa wiecznie. Przystanelam gdzieś z boku i wyciągnęłam telefon aby zadzownić do Zaina. Ja wiedziałam z czym to się będzie wiązać, ale jednocześnie nie miałam zamiaru dłużej błądzić po mieście.
Z: Czekałem kiedy się w końcu odezwiesz~ usłyszałam po drugiej stronie~ Czyżby nikt nie chciał ci pomóc?~ zaśmiał się
B: Zapomniałam o tym, a poza tym od razu jak dzwonię do ciebie to wiem, że uzyskam darmowy transport pod dom.
Z: Czyli byłem pierwszy w kolejce? Wiedziałem~ odparł triumfalnie
B: Czy jeśli przyznam ci rację będziesz usatysfakcjonowany i po mnie przyjedziesz?
Z: Jak ty mnie znasz.
B: Tak miałeś rację, zgubiłam się i to nie był dobry pomysł.
Z: Jestem pod wrażeniem~ usłyszałam po drugiej stronie
B: Dobra nie nabijaj się. Chcę już do domu~ burknęłam
Z: Nie nabijam się. Mówiłem szczerze~ podkreślił ostatnie słowo

Zain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz