niedziela, 10 września 2017

Od Isabelle cd. Harry'ego

Zmierzyłam go spojrzeniem, unosząc brew. Owszem, z chęcią bym się położyła i przymknęła choć na chwilę oczy. I mam wrażenie, że jak będę częściej w dzień chodzić odespać, to zakaże mi wstawać tak wcześnie. Zjechałam niżej na krześle i oparłam głowę o jego ramię.
- Ale wiesz, że raczej nie wolno wnosić pasażera na pokład? - spojrzałam w górę na jego
- Wynegocjuję. Akurat są plusy bycia sławnym - w takim razie dobrze. Zobaczymy mądralo. Nie lubię jak mnie ktoś budzi, a wiadomo jak zachowuje się człowiek, gdy jest niewyspany.
Ta zmiana czasu była naprawdę męcząca. To kolejny minus położenia Australii. W dodatku musiałam czekać dwie czy nawet trzy godziny i jeszcze użerać się z wrednym babskiem, która swoim głosem i lodowym spojrzeniem mogłaby zadziałać lepiej niż niejeden terrorysta. Tak to jest, gdy chce się być miłym, ale są osoby, na które się tylko spojrzy i wiesz, że nie jest wam pisane ze sobą chociażby rozmawiać.
Byłam pewna, że godzina mi wystarczy. Zdążę się wyspać i jeszcze pewnie ponudzę się chwilę w oczekiwaniu na samolot. Ogarnęło mną zdziwienie, gdy otworzyłam oczy, przed którymi miałam widok na chmury. Uniosłam powoli głowę, delikatnie zdezorientowana. Rozejrzałam się dookoła, ostatecznie zatrzymując wzrok na śpiącym Harry'm. Jego głowa była przechylona nieco do tyłu i w bok, co sprawiało, że jego kosmyki włosów przysłaniały nieco twarz. Nie okłamujmy się, był co najmniej słodki. I chyba wyraźnie przeczuł, że kłóciłabym się o miejsce przy oknie. Dlatego je pewnie dostałam. Nie spodziewałam się tego, że mnie zaniesie. Stawiałam tak na siedemdziesiąt procent, że mnie obudzi, dwadzieścia na pytanie czy może, a dziesięć na ewentualnie inne możliwości. I trafił idealnie w dziesiątkę. Nie wierzę, że przespałam całe dwie, być może trzy godziny. Naturalnie, że nie obędzie się bez pytania. Jestem ciekawa czy naprawdę wytrzymał tyle w jednym miejscu.
Praktycznie przez połowę lotu nie odezwałam się ani jednym słowem i wtedy zauważyłam, że właściwie bez gadatliwej natury chłopaka jest całkiem nudno. Zrobiłam już wszystko co jest możliwe i stwierdziłam, że dłużej nie mogę.
Podkuliłam jedną nogę, siadając bokiem do Harry'ego i oparłam podbródek o jego ramię, w nadziei że usilne wpatrywanie się coś da. Jednak on nadal oddychał spokojnie i nawet nie drgnął. A w samolocie trzeba było być jako tako cicho. Dmuchnęłam mu w policzek. Skrzywił nos i odwrócił głowę.
- Harry - mruknęłam, widząc że jest w stanie mnie usłyszeć - Nudzi mi się - powoli otworzył oczy i nabrał powietrza do płuc, ziewając. Uniosłam kąciki ust, siadając już normalnie.
- Która godzina? - ulubione pytanie co ranek i widocznie nie tylko.
- Jest ciemno - spojrzałam na ciemne niebo za oknem.
- I dlaczego mnie budzisz? - z powrotem zamknął oczy i ułożył się w innej pozycji.
- Mówiłam. Wyspałam się, a teraz bym coś porobiła, ale nie wiem co... - jęknęłam, czekając na odpowiedź, ale jej nie otrzymałam. Klepnęłam go po udzie - Ej...
- Issy, sama mówiłaś o przestawieniu czasu, a szczerze mówiąc to nie chciałbym aby twoja rodzina zobaczyła mnie niewyspanego - mruknął, odwracając z powrotem głowę w moją stronę. Westchnęłam. Niby co miała powiedzieć moja rodzina? Jak już to oczekuję podejrzliwego spojrzenia brata, rzucającej mi podchwytliwe pytania mamy, Ricka, któremu będzie wszystko obojętne z kim przyjadę, bylebym przyjechała, no i innych reakcji ze strony reszty rodzeństwa.
- Pobawmy się w coś - zaproponowałam, słysząc ciche stęknięcie obok - Ostatnio ktoś podzielił się ze mną zabawą, która mi się wyjątkowo spodobała - chłopak chyba pokiwał głową tylko dlatego żebym dała mu spokój. W sumie to byłam zadowolona z jego zgody - Doskonale - usadowiłam się wygodnie - To zabawa na pytania. Nie możesz nic zrobić ani powiedzieć nic innego jeśli nie jest to odpowiedź - Harry otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Skąd to znasz? - zmarszczył brwi, a ja powstrzymałam się przed uśmiechem.
- Nigdy się w to nie bawiłeś? To dosyć znane - wzruszyłam ramionami, chcąc już przejść do zabawy, ale chłopak skutecznie mi przerwał.
- Wyczuwam tutaj drobne omijanie prawdy - przechylił głowę - Przyznaj się. Niall cię namówił.
- Nie - od razu zaprzeczyłam, starając się o jak najpoważniejszą minę - Niby jak miałby mnie namówić? Możemy już zacząć?
- Wiedziałem, że się wygada. A niech tylko wróci...
- Harry... po przeżywasz sobie później, teraz myśl nad pytaniem. Ja zaczynam - zastanowiłam się chwilę, przerywając tylko ciche pomruki Harry'ego na temat Nialla. Cóż, taka prawda, że to on mi podpowiedział jak zmusić go do przyznania się rzeczy, których normalnie omija.
- Tylko delikatnie - niemal wyszeptał te słowa, a ja się cicho roześmiałam.
- A co? Niewyspany?
- To się zalicza jako pytanie? - pokazał ząbki w szerokim uśmiechu.
- Nie - przewróciłam oczami - Moje pytanie brzmi... - chwila ciszy dla zbudowania napięcia i na wyjęcie jakiejś drobnej przekąski na drogę - Te garnitury, które kupowałeś podczas swojego wyjazdu to przez to co mówiłam? - wykrzywiłam usta w prowokującym uśmiechu.
- Nie - szybko zaprzeczył, odwracając głowę. Kłamca jeden - Teraz ja - odparł i bez zbędnego zastanowienia zadał pytanie - Jak udało ci się załatwić drugi bilet? - może jednak ta zabawa to nie był najlepszy pomysł. Zacisnęłam usta, odwracając głowę przed siebie i spojrzałam w dół.
- Znajomości - odparłam szybko, chcąc przejść do swojego, ale Harry pokręcił głową, nie pozwalając mi na dalszą wypowiedź.
- Konkretniej. Przez kogo?
- A czy to ważne?
- Pytanie i odpowiedź - uśmiechnął się. Zmrużyłam oczy. Trzeba natychmiast zmienić zasady gry. Koniecznie wnieść niezbędne poprawki.
- Dobrze, niech ci będzie - uniosłam ręce - Poprosiłam Michela żeby spróbował załatwić bilet i udało się. Moja kolej...
- No nie - przeciągnął, krzyżując palce na karku i rzucił mi niby pretensjonalne spojrzenie - Jeszcze mi powiedz, że to wtedy kiedy musiałaś zejść w jakiejś sprawie?
- To już drugie pytanie. Trzymaj się kolejki - odgarnęłam włosy z twarzy, zakładając kosmyki za ucho - Poza tym, nie widzę w tym problemu skoro udało mi się załatwić bilet. Inaczej leciałbyś obecnie do Londynu albo siedział w hotelu - prychnęłam - Co chciała Lucienne?
- Jaka Lucienne? - nie udawaj Harry, doskonale wiem, że ty wiesz - A ta Lucienne... Nic. Po prostu przyszła, a że byłaś akurat w łazience to sobie porozmawialiśmy o nieistotnych rzeczach - uniosłam brew, niezbyt przekonana jego szczerością.
- Akurat.
- Nie wierzysz?
- Jakoś trudno mi uwierzyć w te słowa. Jej oczy robiły się co najmniej dwa razy większe, gdy cię widziała.
- Czemu miałbym cię kłamać? To zabawa na szczerość w końcu, a ja trzymam się zasad - zmierzyłam go spojrzeniem. Nadal uważałam, że ta pokojówka miała konkretny cel, ale na całe szczęście Francję zostawiliśmy daleko za sobą - Następne pytanie. Twój ulubiony kolor.
- Serio? - roześmiałam się.
- Co w tym dziwnego? Pytanie jak pytanie - uśmiechnął się zaraz po mnie - Tylko nie posługuj się trudnym nazwami kolorów, bo nie mam pojęcia co to chamois albo chociaż błękit Turnbulla - wzdrygnął się, doprowadzając mnie do śmiechu.
- Nawet ja nie wiem co to za błękit.
- Więc błagam. Podstawowe...
- Dobrze... Bardzo lubię odcienie fioletu, fiołkowy, wrzosowy, ametystowy, lawendowy...
- Ty to robisz specjalnie.
- Przecież wiesz jak wygląda fiołek i jaki ma kolor - westchnął - Ale podoba mi się także niebieski. Skutek kupowania ubrań i posiadania wokół pełno braci. A jeżeli mam wybierać to chyba stawiam na niebieski... - pokiwałam głową, aby samą siebie upewnić - Ktoś coś mówił, gdy mnie wnosiłeś na pokład?
- To jest twoje pytanie? - uśmiechnął się szeroko, a ja kiwnęłam głową - Więc spytali czy dobrze się czujesz, ale powiedziałem im, że po prostu jesteś zmęczona podróżą i obiecałem ci odpoczynek. Natrafiłem na całką miłą panią, a wiadomo, że kobiety uwielbiają romantyków - w tym momencie miałam wrażenie, że wszyscy pasażerowie zwrócili na mnie swoje spojrzenia, gdy wybuchnęłam śmiechem - Może przejdźmy do czegoś poważnego - powiedział nieco ciszej, próbując mnie uspokoić. Przytaknęłam, ocierając łzę z oka. Nie wiem co mnie bardziej rozśmieszyło. Odpowiedź czy mina Harry'ego podczas wypowiadania tych słów - Więc... twoja rodzina zawsze mieszkała w Australii? - chyba poprzeczka się podwyższyła.
- Cóż... moja mama urodziła się w Australii, ale jej uroda raczej przypomina bardziej wschodnią. Ma ciemne włosy i nie jestem do niej podobna. Może w pewnych szczegółach są podobieństwa. A Rick... Rick pochodzi z Nowej Zelandii, ale przeprowadził się do Australii i tutaj też poznał mamę.
- A twój ojciec? - całkowicie zapomniałam o zabawie, próbując sobie przypomnieć cokolwiek z opowieści mamy. Bo tylko one mówiły mi ojcu więcej niż tylko fakt o jego istnieniu.
- Ojciec... - spuściłam głowę - Nie znam go. Prócz imienia i nazwiska, absolutnie nic o nim nie wiem. Do momentu, gdy go nie zobaczyłam w akademiku, widziałam go tylko na tym jednym zdjęciu, które jakimś dziwnym trafem posiada moja matka. Odszedł od niej rok po naszych narodzinach i już się nie pojawił - zaczęłam nerwowo drapać skórki od paznokci - To dupek, Harry. Jaki ojciec zostawia dzieci i kobietę, podając powód jakim jest brak możliwości wsparcia z jego strony, rok po narodzinach? Nie ma pojęcia przez co przechodziła mama, co chciała zrobić i nagle śmie twierdzić, że ma prawo ze mną porozmawiać. To śmieszne - pokręciłam głową - Nie ważne... były tu dwa pytania - postarałam się o uśmiech - Za karę ja także zadaję dwa pod rząd - nie chciałam rozmawiać o tym w samolocie, gdzie panuje ogólnie cisza i każdy mógłby słyszeć tą nieprzyjemną historię. Poza tym, podzielę się tym kiedy uznam, że warto się nią podzielić i kiedy sam spyta. Na spokojnie.
- A mogę zadać jeszcze jedno? Wtedy będziesz miała prawo do trzech pytań pod rząd - jakoś dziwnie zależało mu nad zadaniem tego pytania, więc oparłam plecy o siedzenie i niepewnie pokiwałam głową - Byłaś kiedyś już w jakimś związku? - powiedział to tak szybko, że przez chwilę musiałam przyswoić każde słowo po kolei.
- Chodzi ci czy miałam chłopaka? - niepewnie pokiwał głową - Owszem. Nie jednego - ale braciszek okazywał się równie skutecznym odstraszaczem jak obrońcą. Jak twierdziłam, żaden nie spełniał jego wymagań - Mój pierwszy "związek" był już w podstawówce z czego dzisiaj mam naprawdę niezły ubaw, ale mogę stwierdzić, że się liczy. A ostatni... cóż, zerwaliśmy miesiąc przed moim wyjazdem, taka drobna ciekawostka - odpowiedziałam i od razu nastawiłam się na swoje trzy pytania. Musiały być specjalne, w końcu mogę je zadać, nie musząc odpowiadać na jego.

Harry?

1730 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz