niedziela, 22 października 2017

Od Blair CD Cole'a

To picie nam nie służyło, a mi w szczególności. Kiedy obudziłam się następnego dnia nie pamiętałam nic do momentu pytania, które skierowałam w stronę Cole'a. Niestety wydawało mi się że nie uzyskałam na nie odpowiedzi. Ledwo zwlekłam się z łóżka i kiedy sprawdziłam telefon załamałam się. Było po 11 i miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od co było zaskakujące mojego byłego chłopaka. Nie miałam z nim kontaktu od kiedy wyjechałam ze Szwecji. Ostatecznie nie przejęłam się tym za bardzo i krokiem zombie udałam się do łazienki żeby wziąć zimny prysznic.
W głowie miałam ogromne szmery, czułam się po prostu fatalnie, ale nie chciałam żeby kac ze mną wygrał. Kiedy ogarnęłam się wystarczająco posprzątałam cały burdel, który zrobiliśmy z moim rozkosznym partnerem i wyszłam na spacer z Nuką. Było mi trochę wstyd, że Cole musiał oglądać mnie w takim stanie, ale miałam nadzieję że nie pamięta za wiele z poprzedniego wieczoru.

| Koło południa |

Było po 14 kiedy uznałam, że odwiedzę Cole'a i zaproponuje trening, który na sobie wymusiłam. Ubrałam się w strój jeździecki i wyszłam z pokoju. Kiedy weszłam do pokoju chłopaka ten uśmiechnął się do mnie trochę zażenowany. Stwierdził że mój pomysł z treningiem nie jest dobry. Widziałam, że czuje się źle, ale ja nie mogłam sobie odpuścić. Ruszyłam w stronę stajni paląc pierwszego papierosa, a chłopak podążył moim śladem.
- Czy ty musisz być taka uparta? - Cole westchnął i oparł się o drzwi boksu Fijera utrudniając mi wejście do środka.
- Przyjechałam tu w jakimś celu. - wymamrotałam
- Ty się naprawdę źle czujesz zrozum, że chcę pomóc. - pokręcił głową
- Możesz się odsunąć? - powiedziałam lekko zirytowana
- Nie. - odchrząknął
- Za piętnaście minut mam trening. - westchnęłam
- Ja mam czas. - powiedział zlewająco chłopak
 "No całkiem nieźle chłoptaś w końcu uczy się jak być upartym." - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Wiedziałam, że ze mną nie wygra. Wróciłam do siodlarni, zabierając sprzęt jednego z koni stajennych. Mina Cole'a była bezcenna, był definitywnie zrezygnowany.
- Jest do dyspozycji sporo koni stajennych. - wyszczerzyłam się i czułam jakbym triumfowała nad nim. Chłopak poszedł za mną do boksu Foresta.
Weszłam do środka i zaczęłam oporządzać konia przed treningiem. Głowa bolała mnie coraz bardziej, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Nie chciałam, żeby Cole widział jaka jestem słaba. Cały proceder trwał krótko i po chwili byłam już gotowa do treningu. Kiedy otworzyłam drzwi boksu chłopak przytrzymał wodze ogiera i spojrzał na mnie z góry.
- Jeden raz sobie odpuść. Co w ciebie wstąpiło?- zmarszczył brwi, wyraźnie martwił się o mnie jednak ja olałam go, wzruszyłam ramionami i mijając chłopaka uśmiechnęłam się
Dosiadłam ogiera, zapaliłam papierosa i ruszyłam w stronę hali. Cole nawet na minute nie spuszczał mnie z oczu i podążał za mną w ciszy. 
Na hali było już kilku jeźdźców, który rozgrzewali się czekając na trenerkę. Zrobiłam to samo: zaczęłam od kilku kółek kłusa, a potem przeszłam do galopu i zmian między chodami. Czułam się już bardzo źle, ale nie chciałam sobie odpuścić. Dziesięć minut po mnie na halę przybyła trenerka. Ustawiła nam kilka przeszkód mniejszych i większych. Cole siedział na ławce i miałam wrażenie, że modlił się za mnie. Puściłam mu oczko i zgodnie z poleceniem trenerki ruszyłam przed siebie na pierwszą stacjonatę. Wszystko wydawało się proste do momentu skoku. Byłam tak słaba, że ledwo trzymałam się w siodle. Uczniowie biorący udział w treningu widzieli, że jest ze mną, źle i pytali czy nie chcę zsiąść i iść do pielęgniarki jednak ja odmawiałam. Postawiłam sobie poprzeczkę o wiele za wysoko i wiedziałam że nie dam rady dłużej. Po kilku skokach zbladłam i miałam wrażenie, że tracę czucie w dłoni. Po otrzymaniu polecenia ruszyłam na sporego oksera i już wiedziałam, że to koniec. Momentalnie leżałam na ziemi. Przechodził przezemnie tak ogromny ból kręgosłupa i ręki, że zaczęłam płakać. Nie mogłam się podnieść i zamroczyło mnie. Zanim przestałam kontaktować zobaczyłam twarz Cole'a podnoszącego mnie z piasku.

 | Jakiś czas później |
 
Kiedy obudziłam się nie wiedziałam gdzie jestem. Po otwarciu oczu poraziła mnie ostra biel ścian pokoju. Chwilę zajęło mi dojście do siebie. Nagle zorientowałam się gdzie jestem. Byłam w szpitalu. Do lewej ręki miałam przyczepiony wenflon, a na prawej założony gips. "No pięknie" - pomyślałam. Czułam się już lepiej mimo wszystko nadal czułam ogromny ból pleców. Kiedy lekko rozglądałam się wokoło do pokoju wszedł lekarz, a za nim zobaczyłam sylwetkę Cole'a. Mężczyzna zabronił mu wejść i zamknął za sobą drzwi.
- Witaj Blair. - uśmiechnął się
- D..dzień dobry. - ledwo wyszeptałam
- Nawet nie wiesz ile miałaś szczęścia kochanie. W trakcie upadku połamałaś rękę w trzech miejscach, a co gorsza bardzo mocno naruszyłaś kręgosłup co mogło skończyć się tragicznie. Gdyby nie twój chłopak i trenerka mogłoby to wszystko mieć okropne skutki.
- Jaki chłopak panie doktorze? - wymruczałam cicho
- Ciemnowłosy, wysoki chłopak, bardzo się o ciebie martwił.
- Cole tu jest? Czy może do mnie wejść? - zapytałam
- Tak, za chwilę go wpuszczę jednak jest jeszcze jedna sprawa. Dotycząca twoich nerek. Z tego co przeczytałem w twojej karcie medycznej miałaś już 2 operacje prawda?
- Tak... niestety.. - powiedziałam załamana
- Problem jest w tym, że z lewą dzieje się coś złego i martwię się, że potrzebna będzie kolejna operacja. Oczywiście potrzebujemy wyników poszczególnych badań. Jednak na razie musisz tutaj zostać. Przynajmniej na tydzień.
- Doktorze czy będę mogła wrócić do jazdy konnej? - zapytałam ze łzami w oczach, myśląc o kolejnej operacji.
- Przez najbliższe 3 miesiące nie ma mowy o wsiadaniu na konia jednak jeśli z nerką wszystko się unormuje myślę, że nie będzie przeciwwskazań. 
Załamana poprosiłam lekarza o wpuszczenie Cole'a do pokoju. Kiedy chłopak zobaczył mnie w takim stanie podszedł do łóżka i pocałował mnie w rękę nic nie mówiąc.
- Dziękuję, że jesteś. - wyszeptałam kiedy po moich policzkach spływały łzy.


Cole? ^^
W końcu mogę pisać stęskniłam się okropnie ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz