wtorek, 31 października 2017

Od Nijany cd. Tessy

Gdyby ktoś powiedział, że mój koń wygląda jak aniołek to wyśmiałabym go. Po raz kolejny doprowadził do mojej kontuzji w umyślny sposób. No rozumiem, nowe miejsce, a koń młody, ale żeby od razu rozwalać mi rękę?
- Co się gapisz, sam mi to zrobiłeś - burknęłam widząc jak Azjer wystawia łeb ponad drzwiami swojego nowego boks. Izabel schylił łeb dmuchając w bandaż by potem podrzucić głową i cofnąć się. Oderwałam od niego wzrok i przeniosłam go na opatrunek. Bynajmniej nie skończyło się na szyciu jak ostatnim razem gdy zaczął brykać w miejscu, a potem spierdzielił. Dzisiaj było to na szczęście tylko odsadzenie się i przypalenie mi ręki.
Mój kochany konik.
~*~*~*~*~*
Po rozpakowaniu się w nowym pokoju po prostu padłam na łóżko nie przejmując się faktem, że nie nastawiłam budzika, a jutro szkoła. Dlatego też gdy się rano obudziłam z paniką odkryłam, że spóźniłam się na dwie lekcje.
Pędząc korytarzem zdążyłam tylko zerknąć na plan i dowiedzieć się, że mam teraz fizykę. Kocham ten przedmiot, serio. Wpadłam do sali równo z dzwonkiem i już na spokojnie zajęłam ostatnie miejsce od okna. Siadłam za pewną brunetką o krótkich włosach która chyba niezbyt zwracała uwagę na lekcję i na to co mówi nauczyciel. Po jakimś czasie jednak Pan Jerry zauważył jej brak zainteresowania.
- Panno Boornam? - zwrócił się do dziewczyny, a ta gwałtownie uniosłam głowę i oblała się rumieńcem.
- Tak? - uśmiechnęła się.
- Powie nam pani co tak pilnie pani notuje? Wydaje mi się że odpowiedź na pytanie o czym mówi 2 prawo Newtona - nauczyciel wiercił w niej dziurę oczami, a ja widząc jej bezradność zaczęłam szybko bazgrać odpowiedź.
-Uh.. O.. Em.. No... Ja.. - jąkała się, a ja próbowałam wyczaić moment w którym będę mogła podrzucić jej ściągawkę. W końcu rzuciłam jej papierek na ławce odnotowując w myślach kolejny dobry uczynek. Dziewczyna, jak się dowiedziałam miała na imię Tessy, odczytała II prawo i zaraz po tym zaczęła rozglądać się po klasie za swoim "wybawcą". Uśmiechnęłam się do niej i lekko pomachałam ręką. Niech wie, że to ja.
~*~*~*~*~*
Co prawda po południu odbywały się jazdy, ale ja postanowiła wziąć Azjera na lonże. Młody przy czyszczeniu zachowywał się jak zwykle, a tu kłapną mi zębami nad ramieniem, innym razem próbował sprzedać mi kopa, ale mu się nie udało. Jako że miała to być lekka lonża to założyłam na niego tylko ochraniacze i kawecan. I z racji, że nie znałam terenu stajni ruszyłam wraz z koniem do budynku wyglądającego na halę. Weszłam do środka, zamknęłam za sobą wrota i już miałam zacząć stęp gdy ogromny huk spłoszył nadpobudliwego izabela.

Ktosiu co spłoszył mi konia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz