czwartek, 26 października 2017

Od Anastasi cd. Oliego

Nie chciałam iść na tą imprezę, ale skoro poprosiła mnie o to Tracy, postanowiłam na nią pójść. Gdybym tylko wcześniej wiedziała, że ten idiota - Paul, zabrał jej telefon i sam do mnie napisał, podszywając się pod moją dobrą koleżankę.
Chłopak zmienił się nie do poznania. Co prawda, był pijany, ale wiedziałam, że nawet na trzeźwo również byłby do tego zdolny. Gdyby nie pojawił się ten chłopak z Morgan... nie wiem, co mogłoby się później zdarzyć.
- Poradzę sobie - mruknęłam pod nosem, przecierając mokre od łez policzki. Nastia, cholera jasna. Nie rycz, przecież nic takiego się nie stało. To tylko twój przyjaciel próbował cię wykorzystać. Jezus Maria! Do czego to doszło? Nastia! Bądź twardą kobietą i przestań płakać!
- Jesteś pewna? - Chłopak zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie. Kiwnęłam głową, wysilając się na uśmiech.
- Dziękuję... znowu - odpowiedziałam, udając się szybkim krokiem w stronę parkingu, gdzie zostawiłam swój samochód. Szybko odnalazłam wzrokiem srebrny Renault i wsiadłam do niego, od razu zamykaj drzwi od środka. Przymknęłam na chwilę oczy, kładąc dłonie na kierownicy i biorąc kilka głębokich wdechów. Musiałam najpierw się uspokoić, bo nie wyobrażam sobie jechać w takim stanie. Co prawda, akademik był blisko, droga na pieszo zajęłaby mi jakoś piętnaście minut i być może lepiej by na mnie wpłynęła.
Dzisiaj całkowicie straciłam swojego przyjaciela, nie wybaczę mu tego. To nie pierwszy raz, gdy pozwalał sobie na zbyt wiele, a teraz zdecydowanie przesadził. Nie będę dłużej tego znosić.
Odetchnęłam ciężko i odpaliłam silnik samochodu, powoli przemieszczając się po zatłoczonym parkingu. Właśnie straciłam najbliższą mi osobę.
- Tylko nie rycz - mruknęłam pod nosem. Chociaż chciałam być twarda to niezbyt mi to wychodziło. Od zawsze miałam problem z panowaniem nad swoimi emocjami, zwłaszcza, gdy chodziło o poważne rzeczy. Cudem udało mi się dojechać do akademika, a droga wciąż była rozmazana przez moje łzy. Nie wysiądę stąd, dopóki się nie opanuję. Nikt nie może zobaczyć mnie w takim stanie, tym bardziej, że jestem tu ledwo dwa dni. Czułam silną potrzebę by z kimś porozmawiać, ale.. mogłam jedynie zadzwonić do kuzynki, która znajdowała się w innej strefie czasowej i najpewniej jeszcze spała. Nigdy nie lubiłam zarzucać ludzi swoimi problemami, być może też dlatego, że nikomu nie potrafiłam w pełni zaufać. Ludzie są okrutni.
~~*~~*~~
Gdy tylko wstałam z łóżka, obawiałam się spojrzeć w lustro. Spodziewałam się podkrążonych i spuchniętych oczu, jednak ku mojemu zdziwieniu, wyglądałam... normalnie. Wzięłam szybki prysznic i owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki. Drugim ręcznikiem wytarłam mokre włosy, rozczesując je delikatnie palcami. Sięgnęłam po telefon, zauważając na nim nieodebrane połączenia od Paula. Nie obchodziło mnie to zbytnio. Dał mi dowód na to, że nasza przyjaźń nie ma sensu dalszego bytu. Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam odebrać i powiedzieć mu, co o nim myślę, jednak wolałam w żaden sposób się z nim nie konfrontować. Muszę po prostu wziąć się w garść, to nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz, gdy zawiodła mnie bliska osoba. Wzięłam głęboki wdech i poprawiając ręcznik, podeszłam do szafy w celu znalezienia czegoś wygodnego na dzisiaj. Telefon bez przerwy dzwonił, a mnie ciągle kusiło by go odebrać. Wyjęłam z szafy bieliznę, czarne legginsy, różowy t-shirt i czarną bluzę z kapturem. Rzuciłam ubrania na łóżko i już chciałam się przebrać, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Znowu poprawiłam ręcznik, upewniając się, że dobrze się trzyma i podeszłam do drzwi, otwierając je ostrożnie.
- Dzień dobry - odezwałam się, widząc w nich panią Ruby.
- Witaj, Anastasio. Przyszłam dostarczyć ci twój plan zajęć i kilka innych niezbędnych rzeczy. - Uśmiechnęła się, podając mi zieloną teczkę.
- Dziękuję. - Odwzajemniam uśmiech, a kobieta kiwnęła głową, znikając gdzieś w korytarzu. Odrzuciłam teczkę na kredens i szybko przebrałam się w uszykowane ubrania.
Spojrzałam ukradkiem na telefon, którego wyświetlacz nie gasł ani na chwilę, otrzymując ciągle nowe wiadomości. Mimowolnie przeczytałam jedną z nich Zaraz u ciebie będę, musimy pogadać. Nie chciałam go tutaj. Naciągnęłam szybko koszulkę i odpisałam krótko, by nawet się tu nie pokazywał. Podskoczyłam w miejscu, słysząc pukanie do drzwi. W głębi duszy miałam nadzieję, że to jednak pani Ruby zapomniała dostarczyć mi jakieś papiery, jednak obawa, że Paul zdążył już tu dojechać była większa. Niepewnie podeszłam do drzwi, drżącą ręką naciskając na klamkę.



Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz