wtorek, 3 października 2017

Od Dylana cd Camilli

|...| Ubrałem się do wyjścia. Chciałem trochę polonżować swoją klacz Anarchię, ale plany zmieniły się, gdy tylko otworzyłem drzwi mojego pokoju. Usłyszałem odgłosy szarpaniny i wyzywające się "kocice" (mam na myśli dziewczyny XD). Słuch mnie nie mylił.. Idąc za strumieniem dźwięku ujrzałem dziewczynę z niedawnego incydentu i panienkę zalaną krwią. Wiedziałem, że to blondyna potrzebuje pomocy i jedyne co przyszło mi do głowy to odciągnięcie "napastniczki". Gdy sytuacja była już opanowana, puściłem dziewczynę z uścisku, ta obróciła się w moim kierunku i przedstawiła się... Uśmiechnąłem się, uściskając jej dłoń i również się przedstawiłem.
- Co powinnam teraz zrobić? -spytała najwyraźniej zmieszana
Pochyliłem się do jej ucha i powstrzymując się od śmiechu szepnąłem - Uciekać. -przez co zarobiłem z pięści "w szczepionke".
Camilla nie była zadowolona z mojego planu, ale to chyba lepsze niż dostać zjebke czy tam naganę już pierwszego dnia.
~*~*~
Byliśmy przed stajnią. Camilla siedziała na płocie złożonym z belek (jak typowe końskie ogrodzenia), a ja stałem blisko niej opierając się o wyżej wspomniany płot. Rozmawialiśmy już jakiś czas i zdąrzyłem dowiedzieć się paru faktów o dziewczynie. Co prawda nie było łatwo, bo Camilla nie chciała zbyt wiele o sobie opowiadać, ale widocznie coś ją do mnie przekonało.
Dowiedziałem się między innymi, że ma brata w tej akademii i długo zbierała się do wyjazdu, a odkąd tu jest nie zdąrzyła się z nim zobaczyć.
- Wybacz, że popsółem Ci plany. -lekko się zaśmiałem i potarłem kark
- Nie no luz... -powiedziała - ale może faktycznie powinnam go poszukać.
- W sumie i tak nie mam co robić.. Mogę poszlajać się z tobą? - zapytałem z uśmiechem
- No chodź. -powiedziała zeskakując z płotu
Udaliśmy się do części mieszkalnej akademii. Z łatwością znaleźliśmy pokój z numerem 18, ale nikogo w nim nie było, więc jednomyślnie postanowiliśmy, że pójdziemy do stajni i tak też zrobiliśmy.
Na miejscu zastaliśmy dwóch chłopaków. Camilla pędem podbiegła do jednego i wskoczyła mu w objęcia... Jak przypuszczam był to jej brat.
- Zostawmy ich samych. - powiedział drugi z kolesi prowadząc mnie trochę dalej
Przywitaliśmy się, był to Miles, a brat Camy to Jules. W sumie dobrze mi się z gościem gadało. Po chwili Camilla zawołała mnie i przedstawiła bratu, który totalnie spiorunował mnie wzrokiem.
~*~*~
Nasza konwersacja nie trwała długo, bo nagle do stajni wparował tłum ludzi. Cholera! Zapomniałem, że teraz trening.. Ehh... Na szczęście kasztanka była wyczyszczona. Moment zajęło mi jej siodłanie i już byliśmy gotowi na jazdę. Bez problemu złapałem kontakt z paroma osobami w grupie. Jazda jak i instruktor była naprawdę w porządku. Po skończonym treningu rozsiodłaliśmy konie i odstawiliśmy je do boksów, gdyż miały podane już siano. Klacz zajadała ze smakiem.
~*~*~
Gdy wszedłem do pokoju stwierdziłem, że pójdę jeszcze trochę pobiegać i tak też zrobiłem, oczywiście przebrałem się w wygodniejszy strój...
Jest jesień... Coraz wcześniej zaczyna się robić ciemno... Biegłem przez las i powili się ściemniało. Zważywszy na całkiem bujne (puki co) korony drzew można śmiało stwierdzić, że w lesie była szarówa. Moją uwagę zwróciło powtarzające się skrzypienie/zgrzytanie.
Już po chwili mogłem ustalić co to konkretnie było, a mianowicie była to skórzana kurtka Camilli, która na mrozie, podczas ocierania się rąk o talię wydawała specyficzny dźwięk.
Zaskoczyłem dziewczynę przeskakując nad krzakami i przecinając jej drogę.
- Co tu robisz? -zapytałem biorąc oddech
Camilla

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz