- Proszę – odezwał się zdesperowany, a ja cichutko zachichotałam.
- No dobrze. Niech ci będzie Zain, ale jest tam jest zimno i chłodno i….
- Dam ci bluzę i jakieś buty – uśmiechnął się tym swoim powalającym uśmiechem. Przekręciłam oczami.
- Widzę argument na wszystko, przygotowany jak zawsze, co? – również się uśmiechnęłam.
- Cóż, to po prostu moja cudowna natura, które powoduje, że to ja mam zawsze rację, a pewne osoby – tutaj głową wskazał na mnie – powinny się słuchać, ponieważ w ten sposób ich postępowanie wyjdzie im na dobre. Pamiętaj, wszystko dla twoje dobra słońce.
- To ty tutaj jesteś opalony – mruknęłam, a po chwili przeciągle ziewnęłam, zasłaniając dłonią usta.
- Cenna uwaga, ty będziesz śnieżynką! No chodź, bo mi tutaj uśniesz, a jednak trochę zostało nam jeszcze do powtórzenia, nie sądzisz? Chyba nie chciałabyś chyba dostać słabej oceny, co?
- Już mnie przejrzałeś? Znamy się kilka dni – westchnęłam, zamykając oczy. Nie było mi jednak dane zasnąć, ponieważ nagle ktoś zaczął mną tarmosić za ramię.
- Nie śpij! Wstawiaj! Idziemy! – zaczął krzyczeć.
- Nie krzycz, bo ktoś przyjdzie, znajdzie nas, będzie kara, ja się nie nauczę i pójdzie plotka o nas na całą akademię – skrzywiłam się. – Twoja reputacja, twój problem, ale ja tam wolę mieć ją nienaganną – wzruszyłam ramionami.
- A gdzie twój altruizm? – uniósł brew.
- Zgubił się po czwartej godzinie nauki – przyznałam, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- To jest całkiem dobry argument… W każdym razie taki, jaki ja kupuję –pokiwał głową z uznaniem, a ja wydęłam dumna usta. – Idziemy?
- No chodźmy, bo i tak pewnie nie dasz mi zasnąć. Tylko proszę bądź cicho i nie baw się w bohatera. Idziemy, robimy kawę, wracamy i nie zwracamy na siebie uwagi, tak? – pokiwał energicznie głową. – Dobry chłopiec – pogładziłam go włosach.
- Ej! Ale włosów nie rusz! – krzyknął.
- Dlaczego? Mój chłopak to uwielbiał – wzruszyłam ramionami. – Chodź tutaj to ci pokażę. Później ci mogę nawet ułożyć je.
- Nie chcę – skrzyżował ramiona w pozycji obronnej i się zerwał na równe nogi.
- Dobrze, dobrze – uniosłam ręce, jakbym się poddawała. – Nie dotykam. Królowej się nie dotyka, zrozumiałam.
Zaczęłam się cicho śmiać z jego miny, kiedy powiedziałam to zdanie i zeszłam w końcu z jego łóżka, podchodząc jednak do szafy. Tworzyłam ją, chwilę przyglądając się ubraniom, jakie się w niej znajdowały. W końcu wyjęłam duży ciemnobrązowy sweter.
- Mogę to? – zrobiłam słodkie oczka, a on kiwnął głową, po chwili byłam już opatulona ciepłym materiałem, a chłopak podał mi buty, które mocno zawiązałam, żeby mi się przypadkiem nie zsunęły ze stóp. Wyszliśmy spokojnie obok siebie, jednak kiedy chłopak zamknął za nami drzwi odcinając jedyne źródło jasnego światła, poczułam się bardzo niepewnie. Automatycznie więc złapałam za kraniec jego spodenek, w które się przebrał jakoś w międzyczasie. Wtedy się zatrzymał i spojrzał na mnie.
- A to… co? – wskazał na moją dłoń, uczepioną materiału.
- Nie przepadam za ciemnościami – mruknęłam cicho. Westchnął i zabrał moją dłoń, ujmując ją w swoją. – Idziemy dziewczyneczko.
- Dobrze tatusiu – prychnęłam. Pociągnął mnie za sobą korytarzem. Nasze buty na szczęście prawie nie wydawały odgłosów. Szybko dotarliśmy do najgorszego miejsca naszej wyprawy. Tutaj korytarz stawał się nieco szerszy, prościej było kogoś spotkać i jakby ktoś tam się pojawił, to na pewno by nas zobaczył. Przed samym wyjściem na tą przestrzeń usłyszałam jakiś dźwięk i przestraszyłam się. Od razu objęłam Zaina mocno wokół pasa. Po chwili spojrzałam w górę, a widząc jego pytające spojrzenie, poczułam jak rumienią mi się policzki.
- Też słyszałem – szepnął. – Ale nie musisz się tak na mnie rzucać, poczekaj chociaż aż wrócimy do pokoju – puścił mi oczko, a ja przewróciłam oczami. Ruszyliśmy ostrożnie dalej, a już po chwili znaleźliśmy się w kuchni, gdzie nareszcie mogłam się rozluźnić.
Usiadłam na blacie obok kuchenki, kiedy Zain zajął się robieniem kawy. Bawiłam się rękawami swetra, nadal trochę niepewna czy ktoś nas nie usłyszy. W końcu nie mogąc usiedzieć, zeskoczyłam z blatu i zaczęłam się kręcić wkoło stołu, kiedy Zain stał pochylony nad blatem obok miejsca, gdzie przed chwilą słyszałam. Było mi naprawdę zimną, więc zaczęłam pocierać dłonie o siebie. Zawtórował mi wtedy cichy śmiech Zaina, który postanowiłam zignorować. W pewnym jednak momencie przyszedł mi do głowy pomysł. Podeszłam do chłopaka i stanęłam za nim, w bezpiecznej odległości. Z czystej ciekawości zbliżyłam moją dłoń do jego pleców, nie dotykając ich jednak. Mimo to nadal wyczułam bijące od nich ciepło. Wtedy bez głębszego zastanowienie objęłam go i wtuliłam się w jego ciało mamrocząc ciche „Ciepły jesteś”.
Zain?
Dzisiaj troszkę krótkie niestety, ale chcę znać reakcję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz