niedziela, 10 czerwca 2018

Od Archiego cd. Cadlynn

Wymieniłem żarówkę w samochodzie Felicity na nową, jednak nie przyniosło to spektakularnego efektu. Światło było bardzo słabe, a po dokładnym sprawdzeniu wtyczki, bezpieczników i wszystkich przewodów, które byłem w stanie zauważyć bez dodatkowych narzędzi, doszedłem do wniosku, że problem musi leżeć gdzieś głębiej.
- Wizyta u mechanika raczej cię nie ominie. Podejrzewam, że konieczna będzie wymiana wtyczki lub któregoś z bezpieczników, ale z tym... - uniosłem do góry śrubokręt, który jako jedyny udało mi się wywalczyć u konserwatorów - ...nie jestem w stanie tego sprawdzić.
- Ważne, że chociaż trochę świeci. - Wzruszyła ramionami, po czym uśmiechnęła się szeroko. - Mimo wszystko bardzo ci dziękuję za pomoc.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Odwzajemniłem jej uśmiech, teatralnie się przy tym kłaniając. Zamknąłem maskę samochodu i razem udaliśmy się do akademika. Wstępnie zaplanowaliśmy wieczór filmowy, do którego miała też dołączyć Emerson, jednak Felicity w ostatniej chwili zdecydowała, że dziś pojedzie do serwisu, bo później najzwyczajniej w świecie zapomni, albo nie będzie miała na to czasu. Moje plany skierowały się więc w stronę kolacji i... w sumie nic konkretnego nie przyszło mi na myśl, poza nowym odcinkiem serialu. 
Wchodząc na stołówkę zerknąłem ukradkiem na stolik, przy którym zawsze wspólnie siedzieliśmy. Była tam już Emerson, do której przysiadła się Cadlynn. Domyśliłem się, że musiały poznać się wcześniej skoro Cade była kuzynką Felicity, a ona za to przyjaźniła się z Emmy. Zauważając, że siostra przygotowała mi już coś do jedzenia, od razu podszedłem do nich.
- Cześć. - Odezwałem się, siadając obok Emerson.
- Archie, to jest...
- Cadlynn. Felicity zdążyła już nas ze sobą zapoznać. - Uśmiechnąłem się, a w odpowiedzi dostałem oburzoną faktem, że City ją wyprzedziła, minę siostry. Odkąd Emerson ma chłopaka, zrobiła się dla mnie wyjątkowo miła, wie, że go nie lubię i próbuje jakoś wkupić się w moje łaski, by załagodzić sytuację, dlatego też nie zdziwił mnie fakt, że przygotowała dla mnie kolację. - I tak masz przechlapane. - Westchnąłem, zabierając się za apetycznie wyglądającą sałatkę i grzanki. Emerson ciągle wypytywała o coś Cadlynn i z tego co udało mi się wychwycić w ich rozmowie to poznały się na szesnastych urodzinach City, jednak później nie miały ze sobą już bliższego kontaktu.
Ich rozmowę przerwał dzwonek telefonu Emmy.
- Przepraszam was na moment - mruknęła pod nosem, przykładając komórkę do ucha i na krótki moment zapadła cisza. - Jasne, zaraz postaram się coś ogarnąć - powiedziała, odsuwając telefon od ucha, po czym zwróciła się do mnie głosem, który nie dopuszczał do siebie sprzeciwu. - Pojedziesz po City, bo musi zostawić samochód w warsztacie.
- Okej, ale ty jedziesz ze mną. - Wzruszyłem ramionami. Nie widziałem większego problemu w tym, żeby pojechać po Felicity, ale nigdy nie lubiłem podróżować sam, chociażby nawet kilkanaście kilometrów.
- Nie mogę, mam jutro zawody i nie odpuszczę dzisiejszego treningu. - Nie dało się nie usłyszeć, że miała do mnie ogromne pretensje o to, iż śmiałem zapomnieć o jej zawodach. O nie, nie, siostro. Nie tym tonem do starszego brata.
- Masz szczęście. Gdyby to nie była City, sama byś właśnie pakowała się do samochodu. - Westchnąłem, rzucając w nią kawałkiem sałaty. Miałem zacząć ją przedrzeźniać, wypomnieć wszystkie sytuacje, w których ona nie chciała zrobić czegoś dla mnie, jednak wydało mi się to bez sensu bo... i tak bym pojechał, a ona miałaby satysfakcję z wygranej. Dopiero po dłuższej chwili olśniło mnie i domyśliłem się, dlaczego Emerson nie chce jechać. - Czekaj, czekaj, ale twój dzisiejszy trening miał być przecież przełożony na jutro. 
- Nie - odpowiedziała błyskawicznie, co było jednoznaczne z tym, że kłamała. 
- Spotykasz się z nim dzisiaj, tak? - Nie musiała udzielać odpowiedzi, bo byłem już tego wystarczająco pewny. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo nie lubię jej nowego chłopaka.
- Archie, daj spokój. Jak tak bardzo nie chcesz jechać sam too... Cadlynn z tobą pojedzie. - Spojrzała na dziewczynę, oczekując pomocy od niej. 
- Co? - Cade była wyraźnie zakłopotana, gdy z zamyślenia wyrwało ją jej imię, wypowiedziane przez Em. 
- Pojedziesz z Archim po Felicity do miasta, prawda? - Emerson w tym momencie przypominała mi tego kota Shreka, który swoją smutną miną był w stanie przeciągnąć wszystkich na swoją stronę. 
- Jasne, nie ma problemu - odpowiedziała delikatnie się uśmiechając, a moja siostra wyraźnie odetchnęła z ulgą i z głośnym "do zobaczenia" wybiegła ze stołówki, mówiąc coś jeszcze do telefonu. - Tak bardzo nie lubisz jej chłopaka? 
- Nienawidzę go - przyznałem, odkładając sztućce na pusty już talerz. - Znam takich typów jak on i wiem, że ją zrani, ale oczywiście ona nigdy się mnie nie słucha. Zresztą.. mniejsza z tym, Felicity na nas czeka. Idę po kluczyki od samochodu i spotkamy się gdzieś przy wyjściu. - Uśmiechnąłem się puszczając jej oczko. 


Cadlynn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz