niedziela, 15 lipca 2018

Ásbjörn Gabríel Biörgsson i Dagbjartur Eðlisfræðilögmá Gangtöm

Motto: Það er engin rós án þyrna
Imię: Ásbjörn. Choć ciekawym faktem jest to, że nastolatek stanowczo woli przedstawiać się swoim drugim imieniem – Gabríel. Chłopak dumnie twierdzi, że wywiera na ludziach o wiele większe wrażenie niż jakieś tam starcze, tradycyjne imię. Odnośnie zdrobnień jego imion ma zaś zamknięte zdanie – nie, i koniec, choć legenda głosi, że jego matka z czułością zwracała się do niego Ásbii, Gabe bądź Gabie, a niebieskowłosy ma do nich jakiś sentyment.
Nazwisko: Biörgsson.
Płeć: Mężczyzna.
Wiek: 13.06.2000 [18 lat]
Pochodzenie: Reykjavík, Islandia. Prawdziwy wełniany szalik pijący latte...
Pokój: nr 26
Grupa: I
Poziom: Średnio zaawansowany
Koń: Dagbjartur Eðlisfræðilögmá Gangtöm
Głos: Eyþór Logi Þorsteinsson
Rodzina:
— Biörg Elíesersson — Głowa rodziny. Przykładny, surowy ojciec wybitnie próbujący wbić wszelkie życiowe nauki swojemu najmłodszemu synowi. Jednak jak to z ojcami bywa – mamroczą, mamroczą, a potem idą na piwo ze znajomymi bądź do tajemniczo długiej pracy.
— Aðalborg Línhildurdóttir — Najbardziej przebiegła, nadopiekuńcza matka świata. Zjesz duży, syty obiadek, a ta wciąż próbuje wpakować w ciebie jeszcze jednego ziemniaczka...
— Ásgrímur Biörgsson — Ten starszy brat. Strażnik dobroci młodszego, ukochanego braciszka, biorący go pod swoje skrzydła w razie najmniejszego niebezpieczeństwa. Przesyłający z Walii pieniążki na drobiazgi, czasami nawet niedostępne smakołyki. To właśnie jemu zawdzięczał dobre siniaki na policzkach – w końcu trzeba wytarmosić najmłodszego członka rodziny na powitanie. [Dyskretnie zaczyna planować morderstwo pewnego Szwaba]
Relacje:
— Nowy w Akademii
— Esemesowy przyjaciel Augustusa Ottona von Langera
Aparycja:

 Got a figure like a pin-up
Got a figure like a doll
Don't care if you think I'm dumb
I don't care at all

Przez jasną, porcelanową, delikatną cerę, zdającą się być przyprószoną srebrną, nocną poświatą błogiego zapomnienia, przez figlarne kosmyki zdające się być brutalnie wyrwanym z niebiańskich akrów anielskim, zazdrosnym wyziewem buntu wobec Boga, Gabríel zawsze zdawał się być kimś strąconym z wyższych sfer na ziemię, namiętnie przecząc ludzkim przyrzeczeniom odnośnie estetyki piękna ludzkiego ciała. Nawet jego usta, choć pełne niepocałowania i zatracenia narcyza, odnoszą wrażenie uchylania słodkiej obietnicy wieczornych pieszczot ze strony bladych, miękkich warg, zbyt nieskazitelnych, by sprzeciwić się nastoletniej dezaprobacie wobec konserwatywnych rodzicieli, próbujących utrzymać w ryzach grzeszącą próżnością, bławatną krew. Jednak wystarczyło tylko jedno, nabrzmiałe błogością łamania zasad tak, by pożegnać niewinność ponętnych, skandynawskich ust – drobny, kulisty kolczyk połyskujący bezwzględnym, metalicznym blaskiem zdaje się gorliwie zaprzeczać stwierdzeniu, jako iż Ásbjörn posiadł lico nieskalane niczym, co mogłoby zaburzać Boską perfekcję. Jednakże i na tym nie kończą się jego liczne, głuche manifestacje odnośnie swojej młodzieńczej buntowniczości i uskrzydlającego poczucia przybywającej wolności, mieszkającej w świetlistej cerze, skąpanej w nielicznych, księżycowoszarych piegach. Bo by oddalić się od krewnych wystarczy tylko tępy wystrzał śnieżnobiałego pistoletu, oddając się przyjemności strząsania krwi ze świeżych otworów w świeżo rozerwanej, niewinnej skórze. Bowiem młode ciało Gabríela, choć piękne w swej prostocie, zawsze było dla niego jedynie pustym arkuszem cherlawego, cienkiego papieru, wymagającego od swojego artysty barwnych farb w kolorze łez, posoki bądź paru kawałków chłodnego metalu. Boć skóra skandynawskiego młodzieńca zawsze była delikatnym, kruchym tworem, przypominającą śnieżnobiałą, łamliwą porcelanę, zachęcając do ubarwienia jej gładkiej, polecającej się do namiętnego gładzenia jej powierzchni. I choć często zostaje uszczerbiona przez ostre, kłujące promienie letniego słońca, nigdy nie zdradzała choćby najmniejszej tajemnicy odnośnie swoim właścicielu – na skórze Gabríela na próżno poszukiwać bodaj ociupiny tuszu. Oczy nastolatka doskonale wyrażają to, czego chcą, przy skromnej pomocy stalowobłękitnego spojrzenia. Zawsze zdawały się okrutnie świdrować duszę każdego, kto uraczył go choć cząstką swojej uwagi, próbując przekazać mu bardzo, ale to bardzo prostą wiadomość – ''zbliż się do mnie o jeden krok więcej, by posmakować jak smakuje brukowana ścieżka''. W jego oczach nieustannie tkwił ten figlarny, zawadiacki blask smaku młodości, nieustannie poszukujący zastrzyku niepotrzebnych wrażeń. Jednak to właśnie plątanina niefortunnie dobranych barw poskutkowała całkowitym przeobrażeniem zmiany wizerunku Ásbjörna, kreując go na psotnego poszukiwacza problemów, niż na przyszłościowego mężczyznę – jego włosy i śmieszny, niski wzrost doskonale wpędza jego rozmówców w iluzję tego, że mają do czynienia z barwnym krasnoludkiem. Całość tej barwnej maskarady dopełnia osobliwy styl Islandczyka – w jego szafie na próżno poszukiwać t-shirtów, krótkich spodenek czy staroświeckich żonobijek. Pełno zaś grubych, wełnianych, drapiących swetrów czy długich rurek bądź dżinsów w głębokich, ciemnych barwach – bo Islandii z człowieka nie wypędzisz.

Solitaire
Something you consider
Rare
I don’t wanna be compared
With that cheap shimmer and glitter
Solitaire


Charakter: 

You say that I’m kinda difficult
But it’s always someone else’s fault
Got you wrapped around my finger, babe
You can count on me to misbehave

Gabríel zawsze był porównywany dla króla swojego istnienia. Bowiem dla arystokratów o błękitnej krwi świat jest mocno uproszczony – wszyscy są poddanymi. Nędznymi karaczanami, problematycznie kręcącymi się wokół ich stóp, których albo należy zmiażdżyć, pokazując swoją tyraniczną siłę, albo wytruć kłamstwem i podstępem. Tępymi, zapatrzonymi w siebie nawzajem baranami, wymagającymi konserwatywnego przywódcy, pokazującym ich plugawemu brakowi inteligencji gdzie ich miejsce. A jako, iż namacalnej korony nie ma, z głowy mu nie spadnie, czyż nie? Nigdy nie można było oczekiwać od Ásbjörna jakichkolwiek form grzecznościowych skierowanych w stronę istot inteligentniejszych od konia bądź kucyka, które bezczelnie potrafiły dostrzec swoją prawdziwą wartość, próbując wmówić jaśnie panowi, że to nie on jest pępkiem świata. Bzdura! Tylko on jest tym świadomym swojej ponadprzeciętnej inteligencji ponadprzeciętnym człowiekiem o ponadprzeciętnej urodzie i ponadprzeciętnych umiejętnościach, a każdy nierozsądny – z oczywistych powodów – śmiertelnik, który odważy się wytknąć mu jego rzekome wady zostanie zgromiony niezliczoną ilością bardzo, ale to bardzo sensownych argumentów, groźbą nasłania na niego swojego braciszka, bądź okrutną obietnicą otrucia ukochanego konia danego delikwenta, w zależności od wątpliwej prawdziwości skarg skierowanych w stronę jego perfekcyjnego zachowania. Bo według tego oto młodzieńca, świat ogranicza się tylko i wyłącznie do czubka jego nosa, a wszyscy inni, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zadufany w sobie nastolatek prędko tak nie zawojuje, według jego skromnego zdania w ogóle nie doceniają jego ogromnych możliwości. Jednak od pewnego momentu jego cienki, denerwujący głosik chwalący się pod niebiosa przestał być zabawny. Już dawno przekroczył tą zdrową granicę samouwielbienia, i tak jak Narcyz zatracał się we własnym odbiciu, napawając się iluzją ogromności swej persony, tak Gabe tkwi w fantazmacie nadzwyczaj wysokiej samooceny – całym swoim zachowaniem zdaje się nachalnie błagać o doprowadzanie go do należytego porządku, i choć wielu próbowało wbić temu kapryśnemu, pewnemu swoich racji młodemu mężczyźnie, żaden nie podołał temu iście syzyfowemu zadaniu.
Ásbjörn zdaje się być naprawdę spragniony kontaktu z ludźmi ''wysokiego szczebla społecznego'', usilnie próbując poszerzyć grono potencjalnych słuchaczy jego megalomańskich zawodzeń odnośnie swojego beznadziejnego stanu, spowodowanego najczęściej brakiem ulubionej potrawy bądź inną, doprawdy malutką błahostką. Jednak nie myślcie, że pozwoli sobie na rozmowę z byle kim! Nastolatek uwielbia być słuchany, a szczególnie przez osoby, które albo zaskarbiły sobie jego przymilność dużą ilością pieniędzy, albo są w wąskim gronie tych, którzy zostali uznani godnymi przebywania w obecności młodego egoisty. Jednakże nie dajcie się zwieść, iż Gabe jest duszą towarzystwa. Ludzie nie tylko służą mu za swoiste słuchawki odbierające jego przeróżne gadki – określenie jego znajomych jako chodzące bankomaty bądź restauracje serwujące obiad lub drobną sumkę na skinienie koniuszka jego palca jest bynajmniej bardzo trafnym określeniem. Gabríel potrafi doskonale wyciągać z ludzi to, czego chce, co w żadnym wypadku nie szufladkuję go do ohydnej grupy materialistów. Oczywiście, że w człowieku liczy się wnętrze... jego portfela, sporadycznie majtek czy mieszkania. Jednak to wcale nie tak, że każdego, kto odważy się odezwać do młodego narcyza prędzej czy później dopadnie jego chciwość – im szybciej człowiek zaskarbi sobie względne zaufanie Ásbjörna, tym prędzej westchnie z ulgą, iż jego dobytek życia nie zostanie uszczknięty przez pewnego niewychowanego szczeniaka.
Jednakże ten rozwydrzony, w gorącej wodzie kąpany gówniarz jest jedynie tylko i wyłącznie twardą, kruchą skorupą oddzielającą Ásbjörna od reszty ludzkości. Cienką membraną rosnącej przez lata nieufności, pozwalającej mu na wygodne odosobnienie się od swojej tkliwości. Nastolatek nigdy nie lubił swojego słabego, stęsknionego za ludzką czułością wnętrza, pamiętającego czułe pocałunki w czoło czy ciasno obejmującego jego ciało ramiona. Gabe zdaje się być cierpkim, udanym owocem egoizmu i młodej mentalności, pomimo tego, iż pod skórką odpychającego sposobu bycia skrywa się lojalna, słodka jak miód wrażliwość. Nie okazuję prawdziwego siebie byle człowiekowi, nachalnie próbującemu się do niego zbliżyć – Islandczyk widocznie selekcjonuję wszelkich ludzi usiłujących złapać z nim choćby najmniejszy kontakt. Swoim ruchem, sposobem mówienia, powracającym grymasem Gabríel przekazuje tylko jedną wiadomość – ''Skończ pierdolić i zniszcz mnie, moje zdanie i soczewkę przez które patrzę od stóp do głów''

Rule number one is that you gotta have fun
But baby when you're done, you gotta be the first to run
Rule number two: just don't get attached to
Somebody you could lose

Zainteresowania: Oprócz zainteresowania wręcz oczywistej – jeździectwa, chłopak nie względnie hobby czy pasji, o ile można by zaliczyć do nich usilne próby ugotowania czegoś z tradycyjnej kuchni Islandzkiej ze skutkiem fatalnym.
Inne*: Oprócz widocznych kolczykach w dolnej wardze i nosie, Skandynaw zakolczykował się również w wielu ''niewidocznych'' dla zwykłego śmiertelnika miejscach – piercing znajduje się również w jednym sutku i napletku.
Steruje: Timothy
Inne pupile:

Fálki to niespełna roczny corgi Cardigan, co nie znaczy, że nie może zachowywać się jak paromiesięczne szczenię wiecznie spragnione pieszczot, zabawy i ulubionej karmy. Wielka mieszanina splendoru, krótkich nóżek i puszystego futerka, będącą za razem alfą i omegą życia Gabríela. Nastolatek bezwzględnie stwierdza, że ta malutka kupa futra posiada więcej zabawek niż on swetrów, szalików, spodni i czapek razem wziętych. Pluszowe kostki, steki czy gumowe ludzkie nogi i ręce – do wyboru do koloru.

Imię: Dagbjartur Eðlisfræðilögmá Gangtöm. W związku z islandzką, wieloletnią tradycją każdy z trzech członów imienia ma ścisły związek z wyglądem i historią klaczy. Pierwsza, najdrobniejsza cząstką jej nazwy rodowej oznacza, że jej właściciel jest ''jasny niczym słońce'', określająca promienną, nietypową maść klaczki. Drugi człon opisuję okoliczności, w których jej matka powiła ją na świat, w tym przypadku, w wiosenny, rześki poranek. Trzecie ''imię'' zyskała całkiem niedawno – niecałe dwa lata temu została uznana za prawdziwy ideał, znający dwa, specyficzne, zarezerwowane tylko i wyłącznie dla kucy islandzkich chody – latający, lekki inochód, oraz wysoki, doskonały tölt. Właśnie dzięki nim została ochrzczona ''klaczą znającą wszelkie chody''. Niestety, fakt, że jej właściciel jest zatwardziałym, złośliwym ignorantem sprawił, że zwierzę reaguje głównie na imię ''Ganglati'', oznaczające dosłownie leniwego, grubiutkiego kucyka.
Płeć: Klacz.
Rasa: Koń islandzki.
Data urodzenia: 03.3.2010, Ganglati ma dokładnie osiem lat z hakiem – złoty okres w jej życiu, pozwalający na wyciągnięcie z niej wszystkiego, co najlepsze.
Charakter: Ludziom zawsze wydawało się, że im mniejszy wierzchowiec, tym mniejsze zagrożenie w przypadku upadku z jego grzbietu, ugryzienia, czy też kopnięcia. A to jest bardzo mylne. Poznajcie Dagbjartur – klacz, której dusza wydaje się być o wiele za duża na tak małe, pulchne ciało. Najprawdopodobniej nie ma drugiego tak samo dwustronnego, fałszywego zwierzęca w stosunku do swojego właściciela. Nie bez powodu Gabriel nosi parę grubych, krwistoczerwonych, smakowitych krążków buraków cukrowych w kieszeni – jedyną słabością słonecznie ubarwionej klaczy jest niezwykłe łakomstwo. To właśnie dlatego nie można nazwać jego właściciela ''właścicielem'', bowiem Ganglati starannie selekcjonuje z tłumu osoby, które przyniosły jej najsmaczniejsze smakołyki, mianując je na przywódców stada. Jednak nie znaczy to, że klacz można przekupić jedną, skurczoną do śmiesznych rozmiarów marchewką, o nie! Jeżeli już odważysz się ubezpieczyć swoje palce i spróbować zyskać jej łaski dzięki przysmakom, nie wystarczy jeden, dwa, bądź trzy przysmaki – dopóki jej brzuch nie zacznie niemalże pękać w szwach z przejedzenia, spodziewaj się pogardliwego traktowania, o ile nie okazuję tego podejścia do jeźdźca przez cały czas.
Ganglati jest cwaną, inteligentną klaczą, której nie obce są techniki wszelkiego unikania próśb bądź gróźb człowieka – chronienie swojej głowy przed przypadkowym pogłaskaniem bądź podrapaniem dzięki bezczelnemu szczerzeniu się i podgryzaniu ''oprawcy'' bądź złośliwe wciąganie powietrza w celu utrudnienia zapięcia popręgu to najbardziej znane sztuczki które stosuje wobec przyszłych ofiar. Zdarzają się również groźniejsze występki z jej strony – zdarzało się, iż rozochocona wizją treningu ze swoim jeźdźcem klaczka najprościej w świecie przyciskała Gabe'a do ściany boksu, w dodatku niewinnie muskając swoim kopytem jego nowiutkie tenisówki, by po chwili przetestować na nich swój ponad trzystukilogramowy ciężar. Co ciekawe, wszelkie objawy pospolitej krnąbrności i niedostępności względem człowieka magicznie znikają, gdy tylko na horyzoncie konia znajdzie się albo weterynarz, albo kowal. W takim przypadku, ludzie nie potrafią uwierzyć, że ''ten nieparzystokopytny aniołek'' został przedstawiony przez swojego właściciela jako ''Szatan z czterema kopytami''.
Specjalizacja: Co jak co, ale Dagbjartur wydaje się wręcz stworzona do crossu, a wszelkie złośliwości ze strony organizatorów tejże konkurencji w postaci najróżniejszych strasznych, dziwnie wyciętych z kontekstu przeszkód pokonuje bez niepotrzebnego strachu.
Umiejętności: Nie bez powodu nazwano Ganglati ''klaczą znającą wszelkie chody'' – jak wcześniej wspomniano, z nędznej kupki gryzienia, niedostępności i łakomstwa udało się odkopać coś, co powszechnie nazywane jest talentem, a szczególnie talentem do mylenia chodów i tempa. Z powodu specyficznego zajeżdżania, klaczka często kantuje w kwestii zakłusowania, dając specyficzny pokaz efektownego töltu. Islandczycy towarzyszący w zajeżdżaniu Dagbjartur nigdy nie uważali tego za wadę, wręcz przeciwnie, koń znający i inochód, i tölt jest uznawany za rzadkość. Niestety, Gabríel doskonale przekonał się o tym, że upomnienie klaczy puknięciem długim batem w zad skutkuje efektem odwrotnym od zamierzonego, powodując serię wysokich, silnych baranków bądź niskim dębowaniem, poprzedzonym całkowitym ignorowaniem kontaktu. Właśnie dlatego na drewnianych, laminowanych wieszakach na ogłowia Gabríela prędko zawisło specjalistyczne ogłowie z ostrym, cienkim munsztukiem z podwójnym wędzidłem – klacz zdaje się wręcz prosić o szczególną dyscyplinę podczas treningów. Żucie z ręki? Parada? Zebranie? Jeżeli nie przywdziałeś jeszcze zaokrąglonych ostróg, mocnych, skórzanych rękawiczek bądź nie nauczyłeś się jej charakteru, nie masz szans na wymuszenie na niej żadnych z wcześniej wymienionych ewenementów. Gdyby nie to, że ma doskonałe predyspozycje do lecenia na łeb i szyję, pozwalając ponieść się naturze, na sto procent nawet nie skupiłaby swojej uwagi na wielu z crossowych kombinacji przeszkód – chów tabunowy przyczynił się do całkowitego odczulenia jej na wszelakie coffiny, sunken roady bądź hyrdy. Jej kopyta doskonale pamiętały skaliste klify Islandii, a uszy świetnie zapamiętały świsty wiatru i odgłosy dzikiego sztormu. Między innymi dlatego Ganglati ma okropną umiejętność ignorowania ludzkich poleceń, zastępując je swoimi widzimisię.
Właściciel: Ásbjörn Gabríel Biörgsson.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz