niedziela, 25 lutego 2018

Od Zamiry CD Toddiego

Jak na złość zaczęłam się jeszcze bardziej wiercić. Gdzieś w połowie drogi, między stajnią, a akademią odpuściłam sobie. W sumie nie było to takie złe. Tylko nie powiem gdzie Toddy trzymał drugą rękę, ale o to kiedy indziej zrobię mu drame. Poczekam aż zapomni. Jako "księżniczka" nie powinnam męczyć nóżek. Brunet właśnie podpisał pakt czy inne takie coś, nie wiem, nie znam się. Od teraz będzie moim środkiem transportu, aż do wakacji. Mam tylko nadzieję, że jest na gaz, bo tańszy. Bezwładnie opadła na ramieniu chłopaka, przez co wydawałam się być o wiele cięższa. Nawet jeśli Toddy ciało miał niczego sobie, musiało być dość problematycznie taszczyć mnie do budynku.
- Boże kobieto, ile ty warzysz? - odezwało się moje Lamborghini. Zachichotałam pod nosem i wyciągnęłam się niczym koty, zaburzając równowagę chłopaka. Czułam jak ma chwilę zawahania i pewnie rozmyślał czy nie rzucić mnie tutaj i pójść samemu do pokoju. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
- Ja? - Udałam zamyślenie - Nie mam pojęcia, wiesz? Ogólnie to kobiet nie pyta się o takie rzeczy! Jeśli chcesz żeby uważano cie za dżentelmena, powinieneś wiedzieć takie rzeczy. Zwłaszcza, że podobno jesteś z tych bogatych rodzinek co swoje małe skarby od małego uczą zasad Savoir-vivru. No chyba, że byłeś tym zbuntowanym synkiem co uciekał przez płot w czasie lekcji grania na fortepianie. Nie wstydź się. Mi możesz powiedzieć wszystko.
- Chyba ci się epoki pokićkały - powiedział rozbawiony, odwracając głowę w moją stronę.
- Bardzo możliwe. - odparłam i zaczęłam wymachiwać swobodnie nogami. Czułam jak brunet bardziej się napina i zaczyna denerwować. Usłyszałam tylko jego głośne wzdychnięcie. - Chciałabym umieć grać na fortepianie, to taki elegancki instrument. Nigdy nie było mnie na niego stać, ale zawsze można sobie wymarzyć, że jest się jego posiadaczem. Ty pewnie nigdy nie miałeś takiego problemu, co nie? Było cie stać na wszystko i wystarczyło poprosić. - powiedziałam i posmutniałam. Chciałabym mieć pieniądze na wszystko co sobie wymarzę. Nie dorastałam w biedzie. Jednak było dość... skromnie. Klacz kupiona za grosze po znajomościach, ale jak to mówią "Najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie". Nie wymieniłabym Peq nawet na najlepszego skoczka. Prawda, chciałabym mieć drugiego konia, bardziej sportowego, jednak nie stać mnie na zakup dobrego wierzchowca. Zwłaszcza, że nie mam tu żadnych kontaktów, a wątpię, że mój urok osobisty zadziała. - Ja na przykład wymiatam na flecie poprzecznym. Dostałam kiedyś na święta, bo bardzo mi zależało. Więc mi kupił i byłam taka szczęśliwa. Zazwyczaj dostawałam ubrania, które też nie były jakieś przepiękne. Grałam bez przerwy jakieś 3 dni. Jestem zdolnym samoukiem, więc tylko ukradłam kiedyś zeszyt z chwytami i utworami. Mogę ci potem pokazać, znaczy jeśli chcesz, nie zmuszam cie do niczego. Zawsze mi mówił, że mam wielki talent.
- Dlaczego nie mówisz, że na przykład "rodzice mi mówili, że ma talent"? - zapytał zakłopotany brunet.
- Bo nie mam rodziców.

<Toddy? Ty możesz opisać to co uzgodniłyśmy na chacie, będzie ci prosciej, bo Oli to twoja postać>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz