niedziela, 12 sierpnia 2018

od Oliego cd Yuu

Powoli przestawałem znosić  kolejne dni w tym miejscu, niby wakacje ale ludzie upierdliwi jak zwykle, ten idiota nie właził mi zbytnio w drogę ale zdarzyło nam się spotkać wzrokiem na dziedzińcu. Nie dochodziło do konfrontacji co mi szczerze  nie przeszkadzało. Jako jedyny chyba Yuu zdecydował się nie wchodzić mi w drogę co przyjmowałem do serca i robiłem to samo. Po prostu starałem się mieć go w dupie. Co było ciężkie kiedy zachowywał się jak największy idiota na świecie, jego laska cały czas piszczała i wyraźnie dawała do zrozumienia całemu światu jaka ona jest zabawna. Jego laska.. Nawet nie byłem pewien czy ze sobą są bo on jednak miał być homo ale może znalazł sobie brodę? Nie należała do ładnych, dość typowa w swojej urodzie blondynka z masą podkładu na twarzy, kiedyś widziałem jak spadła z konia i zjechała twarzą po czapraku.. czaprak przestał być biały a ja nie mogłem wyjść z podziwu .. straciła by pewno z 2 kg gdyby  to z siebie wszystko zmyła. Dodatkowo miała moim zdaniem nosowy głos który chyba przyprawił by mnie o mdłości gdybym musiał go słuchać dłużej niż musiałem przechodząc obok jej osoby. Powoli skierowałem się na stołówkę na której czekał na mnie obiad, miałem w planach zapalić co nieco wieczorem a na pusty żołądek ciężko się to potem znosiło, szczególnie ,że często miewałem gastro fazy. Nałożyłem sobie na talerz solidną porcję zapiekanych ziemniaków i fasolki po czym ruszyłem do garnka w którym pachniał pięknie wyglądający gulasz. Wyłowiłem parę kawałków mięsa i trochę gęstego brązowego sosu po czym ruszyłem do stolika który zdążyłem już ochrzcić moim . Przyłożyłem porcję do ust i podmuchałem czując ciepło które od niej biło. Wykorzystałem ten moment i przejechałem wzrokiem po tłumie ludzi który siedział przy stołach, zatrzymało mnie spojrzenie które wyraźnie na mnie wisiało. Yuu patrzył na mnie nieprzytomnie z zamyśloną miną. A temu ćwokowi o co biega? Pokręciłem głową i wróciłem do jedzenie czyszcząc talerz w zaskakującym czasie. Jak tak dalej pójdzie to wrócę do mojej przed wakacyjnej wagi w dwa tygodnie i nie będę wyglądał już jak więzień w obozie pracy na początku swojej kariery.Wepchnąłem ostatnią porcję fasolki w policzki i szybko opuściłem pomieszczenie bo pojawiało się w nim coraz więcej ludzi, co to oznaczało? Pustki w lesie. Wróciłem do siebie i szybko zwinąłem blunta którego schowałem do paczki papierosów wraz z zapalniczką. Wsunąłem moje przybory do kieszeni i ruszyłem szybko w kierunku upragnionego odprężenia. Jeziorko obok lasu wzywało obietnicą ratunku w razie kolejnego pożaru więc usadowiłem się na podeście . Wsunąłem obletkowaną trawę pomiędzy wargi i podpaliłem wypełniając moje płuca przyjemnym dymem.Wypuściłem go o chwili i kontynuowałem palenie aż w palcach został mi tylko resztki. Moje ciało przyjemnie się wyluzowało i parę napiętych mięśni pościło. Mruknąłem jak by sam do siebie i z lekkim uśmiechem na ustach ruszyłem w drogę powrotną. Niestety nie było mi dane wrócić spokojnie, na polance leżał Yuu . Czemu on leży? Czemu jego koń się pasie obok? Spadł? Nie widzę nigdzie krwi.. Kiedy znalazłem się bliżej dostrzegłem na jego ustach uśmiech. Czyżby spowodowany oddzieleniem od tapeciary?
- No proszę, nie wiedziałem, że szanowny pan Miyamato umie się uśmiechać - Sarknąłem podchodząc bliżej i zachwycony patrzyłem jak uśmiech szybko opuszcza jego wargi.
- Jesteś żałosny. Naprawdę nie rozumiem jak-
- Nie teraz ja mówię.-Zatrzymałem go w pół słowa, Był zjebanym dupkiem i nie zasługiwał nawet na dojście do słowa.
-Jesteś z siebie dumny? Jebany pedale? Cały czas mi robisz jakieś jebane problemy , i po chuj się a mnie japisz na stołówce co? guza brakuje?
- Słuchaj, ty... Nie obchodzi mnie twoje zdanie, ale przerwałeś mi spokojną chwilę. z takimi debilami jak ty w akademiku, w Morgan trudno o nieco umysłowego relaksu, nie sądzisz?- Zamarłem, no racja..
- Nie odpowiadaj, bo przesilisz swój móżdżek. Nie jesteś przyzwyczajony do myślenia, co? Hmm? Mowę ci odjęło? A może twój mózg w końcu wybuchł, nie dał rady wytrzymać z twoim debilizmem wrodzonym?- Mój mózg postanowił w tym momencie odpłynąć i jakkolwiek bym chciał po po prostu nie byłem w stanie przyswoić słów osobnika na którego patrzyłem. Zalety trawy prawda?
- Nie masz mi nic do powiedzenia? No tak, mogłem się tego spodziewać. W takim razie, z łaski swojej, wytłumacz mi chociaż, co tu robisz... - jełopie.
Co miałem powiedzieć ? Przyszedłem się zjarać w 3 dupy żeby nie myśleć o tym co mnie otacza? Czy może powinienem mu od razu wypłakać się w rękaw. Prychnąłem cicho pod nosem .
-Słucham? -Przeniosłem wzrok na wyraźnie zirytowanego bruneta.
-Co mam ci powiedzieć pedale? Nie masz prawa ode mnie niczego wymagać, jestem lepszy od ciebie -Uśmiechnąłem się .
-Słucham? I czemu się tak bezczelnie szczerzysz co/ Dawno w... czekaj czy ty jesteś zjarany? -Podniósł się gwałtownie i podszedł bliżej, zdecydowanie za blisko dla wygody. Zmarszczyłem brwi ale moje przekrwione oczy nie wyglądały najlepiej nawet na co dzień a co dopiero teraz.
 -Może? Nie twój biznes -Prychnąłem i zawróciłem w kierunku akademii.
-Ćpun ! -Rozległo sie za mną warknięcie.
-Chuj ci w dupę.. a nie zaraz tobie by to sprawiło przyjemność.. -Odpowiedziałem nie odwracając się i ruszyłem w kierunku budynków.. Przyjemne mrowienie w głowie mnie nie opuściło więc postanowiłem zamówić sobie coś do jedzenia, najbliższa pizzernia oferowała dowózkę więc po szybkim telefonie czekałem pod akademikiem z pieniędzmi w ręku na kierowcę.
Przyjechał po obiecanym pół godziny , dostał zapłatę i zniknął , niestety ponownie pojawił się osobnik o imieniu na Y. Jak Yetti. Na mój widok najpierw się zmarszczył ale potem  odprężył? Złapał mnie pod ramię i szybko zaczął ciągnąć w głąb budynku.
-Czy mogę ci jakoś pomóc? Łapy przy sobie jeszcze coś od ciebie złapię -Warknąłem .
-Pomogłem ci tyle razy, odwdzięcz się raz, mój ojciec za mną idzie, twój pokój jest bliżej -Syknął . Ohhh cała jego biedna istota w moich rękach.. A pizza pachniała coraz bardziej kusząco. Westchnąłem i ruszyłem spokojnie w kierunku moich drzwi, zatrzymaliśmy się pod wejściem , podałem mu pizzę  ze słowami.
-nie ruszaj jej -I wyciągnąłem klucz z kieszeni, po otwarciu drzwi Yuu dosłownie wleciał do mojego pokoju i odstawił tekturowe opakowanie na posiłek bogów na biurko. Zamknąłem pokój za sobą i odłożyłem klucze na ich miejce.
-Nie ruszaj niczego, masz siedzieć tam -wskazałem na krzesło przy biurku - i nic nie robić.
-Nie rozkazuj mi co? Ja jakoś ci pozwoliłem spać u mnie -Sarknął i usiadł na pufie.
Wypuściłem powietrze z płuc mocno zirytowany ale się już nie odzywałem, głód wygrywał. Sięgnąłem po pizzę i otworzyłem pudełko z uśmiechem na ustach, yess. Zapach salami zaatakował moje dziurki od nosa. na widok czarnych pomiotów z piekła zachciało mi się płakać, połowa mojej pizzy była pokryta oliwkami. Jęknąłem i zamknąłem klapkę.
-Wszystko ok? -Yuu podniósł na mnie wzrok z nad telefonu.
-Oliwki, -Burknąłem. Ponownie otworzyłem pudełko i wyjąłem kawałek bez czarnych pomiotów szatana.
-Zamówiłeś z oliwkami jak nie lubisz? Gratuluję geniuszu- Westchnął. Burknąłem i wgryzłem się w dobry kawałek.
-Chcesz połowę? I tak nie zjem z oliwkami a jest z salami dodatkowo -Zaproponowałem z dobroci duszy.
<Yuu? zatrute?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz