- A ty znowu bez sprzętu? - zapytała lekko zdziwiona.
- Tak, uwielbiam bez niego jeździć, daje mi taką... Wolnośc. - posłałam jej delikatny uśmiech. Pokręciła głową w geście zrozumienia. Razem skierowaliśmy się do siodlarni, lecz ja tylko po to, by dotrzymać jej towarzystwa. Veronica szybko i sprawnie osiodłała konia i mogłyśmy skierować się na halę.
- A co z toczkiem? - dziewczyna na mnie spojrzała.
- Em... Mam w pokoju, poradzę sobie bez niego.
- Jeszcze sobie coś zrobisz. - powiedziała stanowczo.
- Jak na dziko, to na dziko. Co nie? - uśmiechnęłam się głupawo, a ta tylko westchnęła. Weszłyśmy na halę. Złapałem się grzywy Mistrala i wskoczyłam na niego. On od razu ruszył kłusem do przodu. Zatrzymałem go i westchnęłam. Vera poprawiała jeszcze popręg i dopiero po tym, wsiadła na konia. Wołała na niego siwek, więc od razu można zrozumieć jaką ma maść. Po budowie ciała, strzelałam na konia Lipicańskiego. Wyglądał ślicznie.
- Do której masz zamiar trenować? - zapytałam, trzymając się tylko jedną ręką, bo jednak druga trochę bolała.
- Jest 16:30 Więc gdzieś tak do 18. Oczywiście kto ci każe tu być ze mną?
- Po prostu chcę Ci dotrzymać towarzystwa i lepiej poznać. - uśmiechnęłam się do niej, ona odwzajemniła gest. Rozgrzewka jak rozgrzewka. Kłus, potem galop i prawdziwy trening. Miałam zamiar towarzyszyć w treningu z Veronicą i robić to co ona. Mam nadzieję, że nie będzie jej to przeszkadzało.
Veronica?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz