piątek, 7 lipca 2017

Od Aithne

Powolnym krokiem przechadzałam się po parku. Był to ostatni dzień pobytu w moim rodzinnym mieście Cardiff – za parę godzin miałam już był w Morgan University. Tylko po co jechałam tam już na wakacjach? Żeby się szybciej zaaklimatyzować.
Prawie całe miasto znałam na pamięć. Wróciły wszystkie wspomnienia z przyjaciółmi, z którymi uciekałam krętymi uliczkami przed wymyślonym złem. Odepchnęłam to jednak od siebie – już dawno nie utrzymywałam z nimi kontaktów. A szkoda.
Chciałam po prostu zacząć nowe życie, poznać nowych ludzi. Miałam jedyną w swoim rodzaju szansę. Pytanie tylko brzmiało, czy się z kimś zaprzyjaźnię…?
Włączyłam muzykę. Kolejne metry pokonywałam na mojej deskorolce, już w drodze do domu. Za niecałe pół godziny miałam wyjeżdżać. Za jakieś trzy godziny miałam być na miejscu.
Mama z Rhysem miała wyjechać wcześniej – pewnie spotkamy się już w uniwersytecie, wymieniając ostatnie pożegnania i rozdzielając się. Jednak wiedziałam, że kiedyś miałam wrócić.
Tak łatwo się mnie nie pozbędą.
*
– Nawet tu ładnie – mruknęłam, kiedy przejeżdżaliśmy z ojcem przez bramę.
Jak zwykle uważnie się rozglądałam – chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Chociaż później miałam i tak przechadzać się tędy miliony razy, wolałam wcześniej zapoznać się ze wszystkim – chociażby zaraz po rozłączeniu się.
Ach, internat.
Kiedy pożegnałam się już z rodzicami i odniosłam walizki do pokoju, postanowiłam chwilę się przejść. Normalny człowiek chciałby mieć chwilę spokoju w swoim zaciszu. Wyszło na to, że nie jestem normalna. Zdecydowanie nie.
Po dziesięciu minutach zauważyłam padok z pasącymi się końmi, nie zauważyłam tam jednak Rhysa – przecież do niego jeszcze nie poszłam! Odwróciłam się i niedbale przeszłam kilka kroków do tyłu, nie zastanawiając się nawet, czy może tam ktoś szedł.
A jednak szedł.
Wpadłam na kogoś, kto nie miał pojęcia o bożym świecie. Wpatrywał się w wierzchowce, a ja omal tej osoby nie przewróciłam.
No, niezłe zapoznanie.
– Przepraszam – mruknęłam i nie podnosząc nawet wzroku, ruszyłam w dalszą drogę w poszukiwaniu stajni.

<Ktoś, ktokolwiek? Nie umiem w pierwszej osobie, ostrzegam od razu!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz