- W zasadzie nie mam żadnych planów - odpowiedziałem na pytanie Heather, ciągle trąc łzawiące oko. W końcu przestałem. - Więc jeśli twoi koledzy nie mają nic przeciwko temu, bardzo chętnie pojadę z wami do Hiszpanii. Waszym celem jest Madryt, prawda?
- Tak - odpowiedział Alexander, przeciągając "a" do kilku sekund. Nie wydawał się zachwycony perspektywą mojego towarzystwa podczas ich wyjazdu.
Wyszczerzyłem się do niego, widząc zadowolone spojrzenie Hope. Blondynka chyba mnie polubiła. Więcej znajomych! Charles wydał mi się bardzo fajny, tym bardziej że emanowała od niego pozytywna energia. Co oznacza, że u mnie jest na plus.
- To co? Alexander, Charles? Pasuje wam? - tym razem głos zabrała blondynka, mówiąc z typowo amerykańskim akcentem. Byłem pewny, że ona też pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.
Nastała chwila niezręcznej ciszy. Pierwszy odezwał się Charles, bo blondyn o ogromnym jabłku adama, nie wydawał się skory do rozmowy ze mną bądź choćby na mój temat. Cicho westchnąłem, ale z twarzy nie znikał mi uśmiech.
- Ja jestem za - w tym momencie i on, i ja, i Hope przenieśliśmy wzrok na nadal milczącego Alexandra, który dotychczas nie wyraził swojego zdania.
[Heather Hope Downriver? Coś mi umknęło, więc przedłużyłam czas wyjazdu ♥]
Okej. ❤️
OdpowiedzUsuń