niedziela, 18 czerwca 2017

Od Maxim CD Edwarda

- Skoro rysujesz, co ty na to bym ja narysował twój portret a ty mój? - Zaproponował.
- No spoko... Tylko muszę znaleźć jakieś kartki. Sekunda.
Zeszłam z kanapy i podeszłam do szafki, która stała tuż obok drzwi. Znalazłam w niej dużo kartek i zestaw ołówków. Powróciłam na moje miejsce i dałam Edziowi kartki i ołówek. Siadłam po turecku na przeciw Edzia, i zaczęłam szkicować. Samoistnie podczas szkicowania zaczęłam żuć kosmyk włosów, który osunął się z mojej fryzury. Edzio wyciągnął rękę i wyjął mi kosmyk z ust i włożył mi go za ucho mówiąc:
- No teraz lepiej.-Posłał mi miły uśmiech.
- Okej skoro się poprawiamy to teraz moja kolei.
Wyciągam rękę i paręnaście razy przeczesałam włosy Edwarda, aż w końcu ułożenie włosów mi pasowało. Spoglądnęłam na niego i zauważyłam że on się... zarumienił? Zaśmiałam się pod nosem bo wyglądał uroczo, i właśnie takiego go zaczęłam rysować. Ja nie wierzę w siebie, wypiłam już prawie 2 piwo i chyba na tym skończę. Wzięłam trochę loda na łyżeczkę i powiedziałam:
- Edwardzie otwórz buźkę.
- Ok.. Aaa.
Pożarł łyżeczkę lodów i chciał więcej:
- Daj jeszcze trochę.
- Hmm?
- Proszę. - Posłał mi duży uśmiech.
- Nie.
- Czemu? - Zrobił smutny grymas twarzy.
- Bo Edziu masz rączki. - Wystawiłam mu język.
- Wolę byś ty mnie nakarmiła.
- Oberwiesz piwem. A mam otwarte.
- Dobrze już... Spokojnie Maksiu.
Szkicowaliśmy dobre parę minut aż przeszkodziło nam burczenie w brzuchu Edzia:
- Oj. Sorry. - Spoglądnął na swój brzuch.
- Chodź do kuchni. Zrobię ci coś.
- Krzywdę? - Zażartował.
- Jedzenie. Krzywdę później.
- Co umiesz zrobić? Kanapki? - Zaczął się drażnić ze mną.
- Hmmm... pomyślmy. Umiem zrobić wszystko w zakresie żywności w kuchni.
- Zrobisz mi gofra? - Przechylił głowę pytająco.
- Jasne.
Poszliśmy korytarzem w stronę schodów, a gdy do nich doszliśmy ja usiadłam na barierce i patrzyłam się na Edzia. Zjechałam nimi na sam duł pozostawiając Edwarda u góry. W końcu się odezwał:
- Poczekaj zejdę normalnie.
Poczekałam na niego aż zszedł po schodach, i razem poszliśmy do kuchni. Na miejscu założyłam mój fartuch który dostałam od zmarłego przyjaciela, pisało na nim "Pocałuj szefa kuchni". Brakuje mi go, ale odszedł nie całe 3 lata temu i muszę przywyknąć że już do nie zobaczę.Jak już mówiłam założyłam fartuch i powoli na stół kuchenny zaczęłam wyciągać produkty, aż w pewnym momencie Edward...

Edward?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz