sobota, 17 czerwca 2017

Od Isabelle cd. Harry`ego

Dzień był taki ładny. Żal się robiło gdy na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze, ciemne chmury, który przysłoniły różowe obłoki i czerwone słońce. Mogłoby tak zostać do samego końca. Szczerze mówiąc, nie chciałam wracać zbytnio do akademii, podobał mi się ten wypad. A pomyśleć, że jutro czeka mnie prawdopodobne sprzątanie pokoju, odciągało pozytywne myśli. Jednak widok cieszące się Brittany`ego aż cieszy serce. Pies pewnie później się obrazi, że go zostawiłam i najpewniej przez jedną noc nie będę zaszczycona jego obecnością wraz ze mną w łóżku.
Szłam nieco z tyłu za chłopakiem, kierując się w stronę samochodu i rzucając ostateczne spojrzenie na morze. Widok fal było nieodłącznym wspomnieniem dzieciństwa. Uniosłam kąciki ust, w myślach postanawiając sobie, że jeszcze tu wrócę. Szybciej niż się spodziewam.
Niemal od razu wpadłam na Harry`ego, który zatrzymał się i zatoczył się wokoło. Myślałam, że sobie żartuje, ale im bardziej go obchodziłam tym lepiej widziałam jego twarz. Nie wyglądał za dobrze, a jego nieobecne spojrzenie tylko to zdradzało. Pytanie się go, czy jest coś nie tak nie miało sensu. To było widać. Zdjęłam torbę z ramienia, odkładając ją na bok i złapałam go za rękę, drugą obejmując wokoło pasa i dając mu się o siebie oprzeć. Nie był ciężki, biorąc pod uwagę, że moja dwójka braci waży więcej, nie sprawiało mi problemu utrzymanie go.
-Oprzyj się o mnie - pokręcił głową, ale wiadomo, że długo nie wytrzymał. Najgorsze w tej sytuacji był tylko brak świadomości co mu jest. Usiadłam, nerwowo rozglądając się za kimś by mógł mi pomóc, ale o ironio losu, nikogo nie było. Gdy Harry stracił przytomność, niemal czułam jak zaczęły mi drżeć dłonie. Odsunęłam od siebie pytania, które cisnęły mi się na usta dotyczące skąd nagle taka sytuacja. Niby się znamy... ale powinien mi o tym powiedzieć, nie ważne jak wyglądają relacje. Niemal przylgnęłam do jego klatki piersiowej, odczuwając niesamowitą ulgę gdy usłyszałam jego równomierne bicie serca i nieco przyspieszony oddech. Położyłam mam nadzieję, że ciepłą dłoń na jego policzku. To była kwestia odruchu. Rozejrzałam się za telefonem, a gdy już miałam po niego sięgnąć, poczułam ucisk na nadgarstku i momentalne pociągnięcie. Zbliżyłam się ze strachem w oczach. Kto by go nie miał...
-Harry, słyszysz mnie? - zabrałam z jego czoła kosmyki włosów, patrząc jak zaczyna mrugać oczami i głośno oddychać. Jego twarz wykrzywiła się w grymas - Dzwonię po...
-Nie, czekaj... - wziął głęboki oddech, próbując podnieść głowę - Za chwilę przejdzie.
-Nie możesz wstawać - zaprzeczyłam, opierając dłoń o jego ramię - A poza tym nie wiem co się dzieje, myślę że pogotowie...
-Nie jest potrzebne - przerwał, ale przynajmniej posłusznie oparł głowę o ziemię, zamknął oczy, nie puszczając mojej ręki.
-Coś ci potrzeba? - zapytałam, po cichu wybierając numer pogotowia. Nawet jeśli był temu przeciwny i tak stawiam na swoim. Nie będę ryzykować. Według mnie, to było poważne.
-Nie... muszę tylko odczekać trochę - odpowiedział.
-Tylko sięgnę torbę - wstałam, przykładając telefon do ucha. Usłyszałam spokojny głos kobiety. Ciekawe ile lat nauki miała za sobą by brzmieć tak gładko i zachować spokój, gdy druga strona nie posiadała go w danym momencie za grosz. Wytłumaczyłam jej wszystko dokładnie, jednak ciesząc się z faktu, że chłopak mnie nie słyszy. Albo słyszy tylko nie ma siły tego uwydatnić? Uklęknęłam z powrotem, chwytając za jego dłoń i nie chcąc by leżał na zimnej ziemi, podniosłam jego głowę, opierając ją o siebie. Nigdy nie rób mi tego Harry, bo umrę wcześniej niż zamierzam.

Harry?
Skarbie moje, dzisiaj krótko, bo nie jestem w stanie wycisnąć z siebie nic więcej, ale miej pewność, że się poprawi i od następnego wracam do siebie. Mam nadzieję, że nie będziesz mi mieć tego za złe ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz