- Spróbuj jeszcze raz -zachęciłem - Na pewno Ci się uda! -dodałem entuzjastycznie i nie myliłem się, dziewczyna na siwku dokonała bezbłędnego przejazdu, w dodatku z dobrym czasem
- No to Bułacik mamy rywali. -zaśmiałem się i poklepałem gniadosza po szyi
Zaraz po tych ćwiczeniach, gdy wszyscy już skończyli, Pani Blue zarządziła powrót do akademii. Było o wiele luźniej niż w drodze na polanę. Nie jechaliśmy już w rzędzie, a byliśmy rozsypani jak w zabawie w berka. Ten rzucił wyzwanie, ten nie chciał się ścigać, a jeszcze inny je przyjął i tak wystartowali, że na "mecie" byli równocześnie. Śmiać mi się chciało kiedy oglądałem ich wygłupy. W pewnym momencie ludzie zaczęli się zbijać w grupę. Kompletnie zapomniałem o Tym, że za chwileczkę czeka nas przejazd przez most unoszący się nad strumieniem. Galopowałem na gniadym przed siebie w ostatniej chwili zauważając rów z wodą, dodałem Bułatowi łydki, a ten z gracją przeskoczył strumyk o dość silnym prądzie.
Poklepałem go po szyi i zebrałem gratulacje od instruktorki, która po chwili dodała
- Następnym razem trzymaj się w grupie.
Westchnąłem i dalszą drogę jechałem na końcu "nie wychylając się".
***
Po powrocie do uniwersytetu rozsiodłałem mojego konia i odstawiłem go do boksu, zaraz po tym przyniosłem mu suplementy, które nasypałem ogierowi do żłobu, a ten zaczął zajadać je ze smakiem. Poklepałem konia po szyi, po czym wyszedłem ze stajni...
***
Gdy wszedłem do pokoju miałem ogromną ochotę od razu rzucić się na łóżko, ale priorytetem na chwilę obecną był prysznic.. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny. Odkręciłem letnią wodę i dałem się ponieść myślom. Gdy nagle z zamyślenia wytrąciło mnie pukanie do drzwi. Ehhh!! Wyszedłem spod prysznica i owinąłem się ręcznikiem.. Podszedłem do drzwi, szczerze nie miałem pojęcia kto to może być, wszystko wyjaśniło się kiedy otworzyłem drzwi...
<Isabelle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz