sobota, 8 kwietnia 2017

Od Lewisa C.D. Olivii

Spojrzałem na dziewczynę. Ciekawsze miejsce? Kiedy jesteś w miejscu, w którym nie chciałeś być, ponieważ wolałeś chodzić do akademii w Niemczech, ale ktoś skutecznie ci w tym przeszkodził, to każde inne miejsce wydaje się ciekawsze. Albo po prostu jestem trudnym człowiekiem, który ciężko zmienia swoje nastawienie do czegoś. Tak to zdecydowanie to. Rozejrzałem się. Wokół panowała niczym niezmącona cisza, wiatr chłostał moją twarz, na niebie zaczynały się gromadzić ciemne chmury, za wiele razy je oglądałem, żeby nie zdawać sobie sprawy, że niedługo zacznie padać. Pomyślałem, że to właściwie nie jest złe miejsce, tylko ja nie chciałem tego do siebie dopuścić. Boże, jak ja strasznie nie chciałem tutaj być… a teraz na koniu, z tą irytującą dziewczyną, nie czułem się stłamszony przez cokolwiek, czy kogokolwiek.
Poprosiła o jedno wspomnienie, jedno miejsce, wymagała ode mnie mówienia czegoś, ale to była jedna z nielicznych sytuacji, kiedy właściwie mi to nie przeszkadzało.
- Cóż… - zastanowiłem się. - Nie byłem może w strasznie wielu miejscach, a moje podróże to raczej przyuczanie przez ojca do przejęcia firmy, ale zapadła mi w pamięć jedna podróż. Pojechaliśmy do Indii, po raz pierwszy i ostatni. Oczywiście się tam pokłóciliśmy, więc wyszedłem z hotelu o trzeciej, na kompletnie nieznane mi ulice Bombaju. Znalazłem jakiś okropnie tani hotelik i tam spędziłem noc. Myślałem, że to jedna z najgorszych podróży w moim życiu…
- Były gorsze? - wtrąciła się.
- Tak… - trochę się zmieszałem. W końcu skończyło się bez podbitego oka, wyzwisk, złamań czy innych uszczerbków na zdrowiu, ale nie zamierzałem tego jej mówić. Nikomu nie zamierzałem mówić. - Mniejsza z tym. To nie opowieści na tą chwilę.
- A co było dalej?
- Nastał nowy, jak myślałem, okropny dzień. Ogarnąłem się w miarę możliwości, a były one mocno ograniczone - dopiero teraz uświadomiłem sobie, że się uśmiecham - i wyszedłem na zewnątrz. To co tam zobaczyłem, zostanie w mojej pamięci do końca życia. Jakimś cudem, przyjechaliśmy tam w przeddzień Holi - zmarszczyła brwi więc szybko dodałem - to święto radości i wiosny, przejęte przez wiele krajów i znane jako Festiwal Kolorów. Tylko u nas to jest dość sztuczne, niezrozumiane do głębi i tak dalej. Tam to po prostu jedna wielka radość, tysiące ludzi na ulicach, obrzucający się kolorowymi proszkami i wybaczający sobie wszelkie przewinienia. Nigdy wcześniej i nigdy później, nie czułem się nigdzie tak wolny jak wtedy, tam. Pomimo że byłem w tłumie osób, ludzie mnie deptali, rzucali proszkiem po oczach, nie miałem pojęcia gdzie jestem i czy znajdę drogę powrotną. Chciałem nawet przebaczyć wszystko ojcu… - nagle przerwałem i odwróciłem twarz od Olivii.
- Ale on nie chciał.
- Tak. Jednak mimo wszystko kocham tamto wspomnienie i chcę kiedyś wrócić do tych Indii, do tej radości.
- Chyba wolności - podsunęła.
- Wszystko zależy od kontekstu i mojego aktualnego humoru, a że jest on dość zmienny, to ciężko w sumie określić do czego chciałbym wrócić.
- Same niezbędne do życia informacje, co jeszcze ciekawe mi powiesz?
- Kocham zapach świeżo ściętej trawy i za jakieś dziesięć minut będzie padać.
- Co? - spojrzała w górę, tych chmur nie dało się nie zauważyć. Skrzywiła się. - Jesteś pewny?
- Wychowałem się w Walii. W WALII. Oczywiście, że jestem pewny. Lepszy ode mnie w wyczuwaniu deszczu może być tylko Szkot. To mistrzowie, bo u nich pada częściej niż u nas - zaśmiała się.
- To prowadź.
- Już? - mruknąłem.
- A chcesz zmoknąć? - te słowa włączyły lampeczkę z napisem “Księżniczka z cukru”, niedobrze. Miałem nadzieję, że wreszcie spotkałem dziewczynę, która nie boi się wody...
- Cóż… lubię deszcz, bycie mokrym mi nie przeszkadza - zacząłem. Z drugiej strony przyczyną, dla której chce wrócić może być to jej ubranko, którego raczej nie chciałaby sobie zamoczyć. To całkiem prawdopodobne.
- Ale mi tak.
- Jesteś pewna? - jeszcze tylko chwilkę poprzedłużam i ją podenerwuję.
- Jesteś irytujący!
- Oj przestań, bez komplementów, bo się zarumienię. Za mną - dodałem po chwili. - Przecież nie dam ci się rozchorować.

Olivia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz