Jennifer urzekł jeden ogier - Napoleon 033. Po cholerę te numerki. Wyjaśnieniem tego zapewne było to, że była to hodowla, a konie były właśnie po nich rozpoznawane. Dziewczyna poprosiła mężczyznę o możliwość przejażdżki na co ten jak najbardziej się zgodził. Po chwili kon dumnie stał przed nami osiodłany i gotowy do jazdy. Jennifer ubrała kask i wskoczyła na grzbiet gniadosza, prowadząc go na ujeżdżalnię.
Jennifer bardzo płynnie poruszała się wraz z koniem na ujeżdżalni. Nie dochodziło miedzy nimi do, prawie, żadnych zgrzytów. Koniec końców dziewczyna, z nieustannym uśmiechem na twarzy, podjechała do mnie. Zsiadłe szybko z grzbietu ogiera i poklepała go po szyi na co on odpowiedział jej lekkim parsknięciem. Doskonale wiedziałem, że właśnie przedemna stoi jej nowy podopieczny.
Ja przygotowałem konia do podróży, a Jennifer dokonywała ostatnich formalności. Razem wprowadziliśmy konia do przyczepy i zaraz potem sami wsiedliśmy do auta, i ruszyliśmy w drogę powrotną do Morgan.
Szedłem miedzy boksami i zauważyłem Jennifer z Blancą, które żywo o czyms rozmawiały. Gdy brunetka dojrzała mnie, odsunęła się kilka kroków od towarzyszki, z którą rozmawiała.
- Dzięki za pomoc- odparła i uśmiechnęła się gdy zatrzymałem się przy niej
- Nie ma sprawy- odparłem, również się uśmiechając- To kiedy wypróbujesz go w terenie?- spytałem
Dziewczyna wiedziała o co dokładnie mi chodzi i uśmiechnęła się szerzej.
Jenn? Wybacz, że tak dłuugo czekałaś :(
Chwała! Wreszcie się doczekałam xD
OdpowiedzUsuń