Otworzyłem drzwi boksu i wyszedłem pierwszy, a za mną wyszedł gniady ogier. Kiedy tylko jego kopyta zaczęły stukać o podłoże na korytarzu stanął, wspiął się, a kiedy stanął znów na czterech nogach zaczął nerwowo wyrywać łeb do góry. Byłem zmuszony złapać mocniej lonżę i kiedy ten zaczął wymachiwać łbem musiałem pociągnąć go lekko na dół.
- King... - Szepnąłem. - Spokojnie... - Powiedziałem cicho i jedną dłoń położyłem na jego pysku i przytuliłem się do jego łba lekko masując jego łeb. Po paru minutach spędzonych w tej pozycji ruszyliśmy powoli na zewnątrz. Pierwsze co mi przyszło na myśl to hala, tam nikt nas nie zobaczy i miałem nadzieję, że nikt mnie nie uprzedził. Przez cały czas King rozglądał się niespokojnie po całym terenie, a ja starałem się uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji jego z psami, których zbytnio nie znosił. Kiedy zbliżaliśmy się się do hali zauważyłem, że drzwi są otwarte, a wewnątrz mignął mi obraz skaczącego konia.
- Świetnie - Mruknąłem idąc cały czas w tą samą stronę. Wkroczyłem do hali powoli z ogierem i stanąłem w kącie. Demon od razu zainteresował się skaczącą parą i przyglądał im się z pełną uwagą. Zastanawiałem się w tym momencie kiedy ja będę mógł tak współpracować jak dziewczyna ze swoim koniem. Po pewnym czasie dziewczyna przerwała skoki i podjechała do nas.
- Witam, będziemy ci bardzo przeszkadzać jeśli trochę popracuję na lonży z moim koniem? - Zapytałem patrząc na nią, a ona natomiast spojrzała na mnie i na ogiera.
- Nie, raczej nie będzie z tym dużego problemu, hala jest duża. - Uśmiechnęła się i dała łydkę swojemu rumakowi wracając na drugą stronę z przeszkodami. Stanąłem nieco dalej od Kinga rozwijając lonżę. Uderzyłem lekko batem w ziemię z daleka od konia, ponieważ nie przepadał on za przedmiotami, które mogą go w jakiś sposób zranić. Przez jakiś czas patrzyłem na dziewczynę współpracującą ze swoim koniem i nagle się zapomniałem i lekko aczkolwiek zupełnie przypadkowo uderzyłem batem o pęcinę ogiera. Kiedy tylko poczułem szarpnięcie w ręce obudziłem się i zauważyłem, że ogier zaczyna strzelać baranki w lekkim galopie miotając łbem na każdą stronę.
- Hej! - Odezwałem się dość głośno skracając Demonowi lonżę. Koń będąc coraz bliżej mnie zaczął powoli zwalniać, a na końcu stanął wspinając się tylko.
- King... - Szepnąłem cicho i podniosłem rękę łapiąc go za kantar. Pogładziłem delikatnie jego chrapy, a on stopniowo zaczął się uspokajać i od czasu do czasu szarpnął trochę łbem. Spostrzegłem, że dziewczyna uważnie przyglądała się zaistniałej sytuacji, było mi głupio, że przerwałem jej trening. Odwróciłem się w jej stronę.
- Wybacz, że tak to się potoczyło, nie tak to wszystko miało wyglądać.
Wow dożyłam odpisu
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;)
Usuń