Przeszukałem cały ten cholerny pokój, żeby znaleźć papier dla sekretarki. Tak szczerze to kompletnie o nim zapomniałem, a właściwie... no dobrze, po prostu nie miałem na to czasu. Szkoła, zajęcia, w międzyczasie Aisha, konsulat, rozmowy z trenerem, wysłuchiwanie kłótni rodziców, pocieszanie Alexa... w tym wszystkim on miał najgorzej. Rodzice jak zwykle nie przejmują się nim, a ja jestem daleko. Dość daleko, żeby nie mógł się wyrwać i ot tak, kiedy będzie mu źle w domu, do mnie przyjechać. Wyszedłem na korytarz, a kiedy zamykałem drzwi, zaskoczył mnie głośny śmiech. Nienawidzę jak ktoś się tak śmieje, a jeszcze bardziej kiedy nie jestem do końca pewien, z czego ta osoba się śmieje. Odwróciłem się i zobaczyłem tą samą dziewczynę, od której dopiero co, zdążyłem się uwolnić. Żarty robisz sobie ze mnie losie, czy jak?! Zmarszczyłem brwi. Denerwująca, irytująca, za głośna. Po co tacy ludzie kiedykolwiek się pojawili na świecie? Odwróciłem się i ruszyłem w stronę sekretariatu. Od ścian odbijał się dźwięk moich kroków. Tylko moich. Nie jestem jakimś wybitnym ekstrawertykiem, wręcz przeciwnie. Nie lubię ludzi. Ludzie są tacy denerwujący. Biegają bez celu i tylko plączą się pod nogami. Jednak ten chłopak, jego słowa i ta niezręczność w całej jej postawie. Wtedy poczułem, że ona nie musi być taka zła, może być nawet w jakiejś małej części do mnie podobna. Zatrzymałem się. Spróbuj chociaż, ty skończony idioto. Podobno ludzie potrafią mówi i skoro masz tutaj zostać, to warto mieć do kogo się odezwać. Odwróciłem się w stronę dziewczyny.
- Co? - zapytała, po dłuższej chwili.
- Trochę... słabo zaczęliśmy - odparłem powoli podchodząc do niej. - Wiesz mam kilka spraw na głowie... No dobra, po prostu zazwyczaj nie jestem życzliwy czy sympatyczny...
- Zazwyczaj? - uniosła brwi.
- No dobrze... właściwie to nigdy nie jestem sympatyczny, ale...
- Jesteś nieśmiały?
- Nie - prychnąłem. - Może tak brzmię, ale po prostu nie potrafię rozmawiać z nieznanymi mi osobami, co z boku może wyglądać jak nieśmiałość. Właściwie to z nikim nie potrafię rozmawiać - mruknąłem.
- Dlaczego?
- Zawsze jesteś taka ciekawska? - odchrząknąłem. - Dlatego właśnie. Ludzie mnie denerwują, rozmowy mnie denerwują, wszystko mnie denerwuje, a papiery w tej akademii to już naprawdę koszmar.
- To co tutaj robisz?
- Ratuję dobre imię rodziny - prychnąłem. - Sam nie wierzę, że to mówię. A co robię tutaj przed tobą? Nie mam zielonego pojęcia. Oprowadzić cię po tym labiryncie? - zapytałem po chwili.
Olivia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz