Krople uderzające w dach oraz szyby samochodu zagłuszała głośna muzyka. Wycieraczki pracowały rytmicznie odgarniając nadmiar wody tym samym poprawiając mi widoczność. Jechałem już tak od dłuższego czasu. Co chwilę zerkałem na przyczepę do przewozu koni, którą pożyczyłem od ciotki Harriet. Nagle kierowca przede mną zatrzymał się na środku drogi. Wcisnąłem klakson i gwałtownie zahamowałem unikając stłuczki. Do moich uszu dobiegło podenerwowane rżenie Newtona.
- Co robisz, idioto! – krzyknąłem do kierowcy wiedząc, że i
tak nie miałby szans tego usłyszeć.
Samochód znów ruszył do przodu, a ja pojechałem w ślad za
nim. Tym razem utrzymując większy odstęp.
-30 minut później-
Auto zakołysało się lekko kiedy wjeżdżałem za bramę
akademii. Nie powiem, to miejsce robiło wrażenie. Zaparkowałem, wyłączyłem
silnik i wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki. Schowałem je do kieszeni i wysiadłem
z auta. Akurat przestało padać i niebo rozjaśniło się trochę. Obróciłem się
dookoła podziwiając Morgan University. Świeże powietrze oraz ten swojski
zapach. Rozległe pastwiska, okazałe budynki i ujeżdżalnie. Jednak nie było tu
ani żywej duszy. Z przyczepy dobiegły mnie stukot kopyt i podenerwowane parsknięcia.
Podszedłem do przyczepy otwierając tylną klapę.
- Żyjesz tam, stary? – powiedziałem do ogiera wchodząc na
rampę, w odpowiedzi otrzymałem smagnięcie ogonem po twarzy – Hej!
Wsunąłem się bokiem unikając kolejnego ciosu i starając się
dojść do pyska Newta. Poklepałem go po aksamitnej szyi i chwyciłem za uwiąż.
Odwiązałem supeł i ostrożnie poprowadziłem ogiera do wyjścia z przyczepy.
Newton co chwilę kładł po sobie uszy, to znów je podnosił. W końcu był już na
zewnątrz i z uniesioną głową bacznie obserwował nowe otoczenie.
- I co, podoba się, panu? Mam nadzieję, że tak, bo spędzimy
tu najbliższe kilka miesięcy. – powiedziałem poszukując wzrokiem kogokolwiek,
kto mógłby mi wskazać boks Newta
Przez najbliższe trzy minuty stałem na środku placu jak
kołek nie wiedząc co ze sobą zrobić. Iść i na własną rękę szukać wolnego boksu?
- Co robisz? – wzdrygnąłem się na usłyszane za plecami
pytanie
- Aach… Nie strasz mnie tak. – rzuciłem odwracając się
szybko w stronę nieznajomej osoby
Ujrzałem dziewczynę. Ładną dziewczynę. Pierwsze co przykuło
mój wzrok to włosy w odcieniu… liliowym? Nigdy nie byłem dobry w nazewnictwie
kolorów. Wiecie, faceci ogólnie mają z tym problem. Szare oczy oczy bacznie mi
się przyglądały.
- Max – wyciągnąłem dłoń i uśmiechnąłem się przyjaźnie
Quinn? Trochę takie BW xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz