Stałem przy drzwiach do boksu Haru. Dziewczyna sobie dobrze radziła, więc uznałem, że nie ma potrzeby dłużej tu stać. Odszedłem. Mara chyba nawet nie zauważyła. Minąłem Zu i poszedłem w głąb budynku. Nie miałem co robić, a do śniadania było jeszcze trochę czasu. Snułem się przez korytarz stajni. Przybyło dość sporo nowych koni. Co jakiś czas przytawałem przy boksie i przyglądałem się niektórym. Jednak gdy zobaczyłem na swojej drodze Zu z czarnym kantorem i zwisającą linką zaśmiałem się tylko pod nosem. Podszedłem do zwierzęcia i złapałem za linkę. Klacz posłusznie powędrowała za mną. Gdy doszedłem w miejsce gdzie był boks Haru, dziewczyny jak i wspomnianego konia, nie było. Mara na pewno by zauważyła, że zamiast dwóch koni ma jednego. Poszedłem w stronę wyjścia. Drzwi były lekko otwarte, a na zewnątrz stała Mara z Haru i rozglądała się nerwowo. Gdy dochodziłem do wyjścia ze stadniny, Mara zauważyła mnie i uśmiechnęła się.
- Nie zgubiłaś kogoś?- spytałem żartobliwie
- Powinniście pisać gdzieś, że konie są skłonne do niespostrzeżonej ucieczki- zaśmiała się i wzięła odemnie Zu, która tylko parsknęła
Wzruszyłem ramionami.
- Idziesz na basen?- spytałem i spojrzałem ponad jej ramię patrząc na Haru
Mara? Brak weny :|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz