-Myślę, że to byłby jej ostatni dzień - dodałam.
Cole tak nienerwowo poruszał się w towarzystwie wszystkich, a ja... Czułam się nieswojo prosząc go o pomoc. Mówiąc mu takie rzeczy. Będąc tutaj, koło niego.
-Ruszajmy - zaproponował.
-Okej. Tylko pomóż mi wsiąść na Haru - poprosiłam.
Chłopak zgodził się. Pobiegł do stajni i chwilę potem przyniósł plastikowe schodki. Jak ja ostatnio wsiadłam na kasztankę? No tak. Pani Stewart mnie podsadziła. Westchnęłam. I oto po mojej głowie chodziło tak... Głupie pytanie. Szczególnie do kogoś kogo znam zaledwie 2 czy 3 dni i jest płci przeciwnej.
-Moźesz... Mnie podsadzić? - zapytałam strając się utrzymać kontrolę nad swoimi reakcjami.
Oczekiwałam na jego reakcję. Może znowu okaże swoją towarzyską i bezproblemową stronę. Nie uzna tego pytania za dziwne, tak jak ja. Czasami... Za dużo myślę. Za wiele czuję. W towarzystwie Cole'a, zbyt bardzo przejmuję się tym co o mnie pomyśli. Nie było tak przy Joshu'ie. I przy żadnym z chłopaków w mojej starej szkole. Tylko, że dla Cole'a byłam tylko 19 letnią dziewczynką, która ma złamaną nogę - przez swoją głupotę. 4 lata. To ogromna przepaść między ludźmi. Może nie potem, kiedy jest im już wszystko jedno. Dla mnie... Ja... Muszę przestać tyle myśleć.
-Ostatnio dzięki temu że twoja mama mnie podsadziła to ruszyłam Hanę z miejsca - dodałam.
<Cole? Mało i zwięźle>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz