sobota, 1 lipca 2017

Od Edwarda C.D James'a

Przyznam, że dziewczynę to ma ładną. Wróciłem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rozłożyłem się na kanapie, wzdychając cicho. Rozmyślałem, co mogę porobić, padło na krótki trening z Hunterem. Ze względu na pogodę, założyłem czarny podkoszulek i bryczesy z pełnym lejem. Założyłem sztyblety oraz wziąłem toczek, rękawiczki i palcat. Wyszedłem z pokoju, zamykając drzwi na klucz i skierowałem się ku drzwiom od wyjścia. Wszedłem do stajni, odmładzający rzeczy na bok i kierując się do boksu mojego konia. Z kieszeni bryczesów wyjąłem smakołyki dla koni i dałem dwa Hunterowi, po czym schowałem pudełko. Założyłem kantar na pysk konia I wyprowadziłem go z boksu, kierując się do siodlarni. Przywiązałem go i poszedłem po siodło, kantar, czaprak i inne. Odłożyłem je na bok i zacząłem siodłać konia. Szło mi to dość sprawnie. Gdy zostało mi tylko nałożenie uzdy, założyłem toczek i rękawice, po czym założyłem uzdę Hunterowi i ją zapiąłem. Poprawiłem popręg, biorąc palcat i skierowałem się na hale. Na moje szczęście, była wolna. Puściłem Huntera na hali, bo wiedziałem, że będzie grzecznie stał. Rozłożyłem przeszkody do skoków i wróciłem do mojego konia. Bez problemu, wsiadłem na niego, po czym przystąpiłem do małej rozgrzewki. Zacząłem od kłusu i skończyłem rozgrzewkę na galopie. Jeszcze raz przemyślałem plan przeszkód i skoków. Szło mi wręcz doskonale, Hunter przeskakiwał każdą przeszkodę bez strącenia słupków, aż do ostatniej. Prawdopodobnie usłyszał rozmowy i wyczuł obecność innych koni. Spojrzał się w stronę drzwi, przez co niemalże wbiegł w przeszkodę. Udało mi się zatrzymać równowagę i zatrzymać go. Spojrzałem w stronę drzwi, chcąc wiedzieć, kto jest tego sprawką. Jak się okazało, był to James ze swoją dziewczyną. Podirytowany, podjechałem do nich. James od razu mnie zauważył. Zeskoczyłem z konia i podszedłem do chłopaka.
- Coś się stało? - zapytał.
- A nic nie widzisz? - wskazałem na przewalone słupki w przeszkodzie. - Rozkojarzyłeś mojego konia.
- To już nie mój problem. - wyminął mnie, wchodząc na hale.
- Owszem, to twój problem. - kontynuowałem zażarcie.
- Dzięki, że rozłożyłeś przeszkody, akurat mieliśmy skakać. - kompletnie zmienił temat.
- Jakbyś nie widział, dalej trenuję.
- Chyba możemy trenować razem, co nie? - zaczynam mnie irytować, ale nie miałem już zamiaru się kłócić. Skierowałem się do zwalonej przeszkody i poprawiłem ją. Wróciłem do Huntera i wsiadłem na niego. James i jego dziewczyna już się rozgrzewali, a ja postanowiłem dalej skakać. Zaczynali mnie denerwować swoją obecnością. Oni się tam śmiali, zamiast skakać, a zabierali mi tylko miejsce na hali. Przestali się śmiać, gdy skoczyłem zaraz obok nich.
- Możesz trochę uważać? - zapytał mnie, a ja nieprzejmując się tym, kontynuowałem swoje dalsze skoki.
- To wy ruszcie cztery litery i nie zabierajcie tyle miejsca, stojąc przed przeszkodami. - odpowiedziałem mu z obojętnym wyrazem twarzy. Ten tylko zaśmiał się cicho i zaczął z Marie robić to, co ja, czyli skakać. Po skończonym treningu razem udaliśmy się do stajni z naszymi końmi. Przywiązałem po raz kolejny dzisiaj konia i podszedłem do nich.
- Wiesz co James? Masz bardzo ładną panienkę. A poza tym, muszę ci się odegrać za dzisiejsze rozkojarzenie mojego konia. - podszedłem do Marie, i pocałowałem ją krótko w usta. No to mam przewalone.

James?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz