Przyznam, że dziewczynę to ma ładną. Wróciłem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rozłożyłem się na kanapie, wzdychając cicho. Rozmyślałem, co mogę porobić, padło na krótki trening z Hunterem. Ze względu na pogodę, założyłem czarny podkoszulek i bryczesy z pełnym lejem. Założyłem sztyblety oraz wziąłem toczek, rękawiczki i palcat. Wyszedłem z pokoju, zamykając drzwi na klucz i skierowałem się ku drzwiom od wyjścia. Wszedłem do stajni, odmładzający rzeczy na bok i kierując się do boksu mojego konia. Z kieszeni bryczesów wyjąłem smakołyki dla koni i dałem dwa Hunterowi, po czym schowałem pudełko. Założyłem kantar na pysk konia I wyprowadziłem go z boksu, kierując się do siodlarni. Przywiązałem go i poszedłem po siodło, kantar, czaprak i inne. Odłożyłem je na bok i zacząłem siodłać konia. Szło mi to dość sprawnie. Gdy zostało mi tylko nałożenie uzdy, założyłem toczek i rękawice, po czym założyłem uzdę Hunterowi i ją zapiąłem. Poprawiłem popręg, biorąc palcat i skierowałem się na hale. Na moje szczęście, była wolna. Puściłem Huntera na hali, bo wiedziałem, że będzie grzecznie stał. Rozłożyłem przeszkody do skoków i wróciłem do mojego konia. Bez problemu, wsiadłem na niego, po czym przystąpiłem do małej rozgrzewki. Zacząłem od kłusu i skończyłem rozgrzewkę na galopie. Jeszcze raz przemyślałem plan przeszkód i skoków. Szło mi wręcz doskonale, Hunter przeskakiwał każdą przeszkodę bez strącenia słupków, aż do ostatniej. Prawdopodobnie usłyszał rozmowy i wyczuł obecność innych koni. Spojrzał się w stronę drzwi, przez co niemalże wbiegł w przeszkodę. Udało mi się zatrzymać równowagę i zatrzymać go. Spojrzałem w stronę drzwi, chcąc wiedzieć, kto jest tego sprawką. Jak się okazało, był to James ze swoją dziewczyną. Podirytowany, podjechałem do nich. James od razu mnie zauważył. Zeskoczyłem z konia i podszedłem do chłopaka.
- Coś się stało? - zapytał.
- A nic nie widzisz? - wskazałem na przewalone słupki w przeszkodzie. - Rozkojarzyłeś mojego konia.
- To już nie mój problem. - wyminął mnie, wchodząc na hale.
- Owszem, to twój problem. - kontynuowałem zażarcie.
- Dzięki, że rozłożyłeś przeszkody, akurat mieliśmy skakać. - kompletnie zmienił temat.
- Jakbyś nie widział, dalej trenuję.
- Chyba możemy trenować razem, co nie? - zaczynam mnie irytować, ale nie miałem już zamiaru się kłócić. Skierowałem się do zwalonej przeszkody i poprawiłem ją. Wróciłem do Huntera i wsiadłem na niego. James i jego dziewczyna już się rozgrzewali, a ja postanowiłem dalej skakać. Zaczynali mnie denerwować swoją obecnością. Oni się tam śmiali, zamiast skakać, a zabierali mi tylko miejsce na hali. Przestali się śmiać, gdy skoczyłem zaraz obok nich.
- Możesz trochę uważać? - zapytał mnie, a ja nieprzejmując się tym, kontynuowałem swoje dalsze skoki.
- To wy ruszcie cztery litery i nie zabierajcie tyle miejsca, stojąc przed przeszkodami. - odpowiedziałem mu z obojętnym wyrazem twarzy. Ten tylko zaśmiał się cicho i zaczął z Marie robić to, co ja, czyli skakać. Po skończonym treningu razem udaliśmy się do stajni z naszymi końmi. Przywiązałem po raz kolejny dzisiaj konia i podszedłem do nich.
- Wiesz co James? Masz bardzo ładną panienkę. A poza tym, muszę ci się odegrać za dzisiejsze rozkojarzenie mojego konia. - podszedłem do Marie, i pocałowałem ją krótko w usta. No to mam przewalone.
James?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz