Po długich poszukiwaniach udało mi się dostrzec Imany w jej pięknej sukience, którą już wczoraj mi pokazała. Wyglądała naprawdę ślicznie. Obok niej stał Zain, a gdzieś za nimi kilkoro znajomych mi osób. Po chwili zauważyłam też Camillę w pięknej różowej sukience, a zaraz przy dziewczynie stał jej brat, Jules. Znajomych twarzy całe mnóstwo, jednak praktycznie nikogo z kim utrzymywałabym bliższe kontakty. Fakt, od początku zakolegowałam się z Imany, później trochę z Camillą, jednak nic więcej. Nie mogę powiedzieć, że jakoś bardzo mi to przeszkadzało, ale czasem żałowałam, że nawet nie próbuję poznać kogoś nowego.
- Możemy stąd wyjść? - szepnął mi do ucha Oli, na co aż się wzdrygnęłam.
- Spokojnie, zaraz skończy - mruknęłam w odpowiedzi, chociaż sama nie byłam co do tego przekonana. Na całe szczęście po jakiś pięciu minutach nastąpiły brawa, a pan Stewart usunął się ze sceny, pozwalając wejść na niej zespołowi wynajętemu na dzisiejszy wieczór. Zanim zaczęli grać, wszyscy zajęli sobie miejsca przy rozstawionych po bokach sali stołach i zaczęli głośno między sobą rozmawiać.
Nie potrzeba było wiele czasu, by wszyscy nauczyciele usunęli się z imprezy z powodu późnej godziny i na stoły od razu wleciał alkohol, a pierwsze ofiary trunków pojawiły się już ledwo po godzinie jedenastej wieczorem. Jakież zdziwienie widniało na twarzy Oliego, gdy sama sięgnęłam po kieliszek.
- Ty? Taka grzeczna dziewczynka? - Uniósł brwi, poprawiając włosy, które opadły mu na twarz.
- Chyba już ci mówiłam, że jeszcze dużo o mnie nie wiesz. - Uśmiechnęłam się, przykładając kieliszek do ust. Zaraz poczułam gorąco rozchodzące się po moim ciele i to nieprzyjemne pieczenie w gardle. Za wódką nie przepadałam, zresztą, jak można było ją lubić? Jest ohydna. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się gdzieś załatwić dobrego drinka, bo nie zamierzam sięgać po kolejne kieliszki. Camilla jeszcze przed imprezą obiecała, że przyniesie mi coś dobrego, więc musiałam tylko trochę zaczekać.
Zatańczyliśmy z Olim do dwóch piosenek, a potem na jakiś czas nasze drogi się rozeszły. Trochę potańczyłam z kilkoma osobami, jednak szybko miałam już dość w tych szpilkach. Montclaire, jak obiecała, przyniosła mi niesamowicie pysznego i wyjątkowo mocnego drinka mojito, więc wróciłam do stolika, gdzie właśnie zajmował swoje miejsce Oli.
- Nie tańczysz? - Zmarszczyłam brwi, siadając obok niego i biorąc kolejnego łyka drinka. - Tyle dziewczyn w krótkich sukienkach, a ty siedzisz przy stoliku?
- Nie mam ochoty. - Wzruszył ramionami, uśmiechając się delikatnie. Kto by pomyślał. Oli Krafftag nie ma ochoty podrywać dziewczyn. Takie momenty zdarzają się chyba bardzo rzadko, jednak... nie mogłam pokonać tego uczucia, które właśnie mną zawładnęło. Byłam cholernie zadowolona z tego, że nie chciał z żadną z nich tańczyć. Dlaczego? Chyba mogłabym wreszcie przyznać się sobie, że Oli mi się podobał. Za wszelką cenę próbowałam się od tego odciągnąć, wmawiać sobie, że jest inaczej, że tylko będę przez to cierpieć... ale moje serce i rozum nigdy nie potrafią się ze sobą dogadać. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja mogłam się naprawdę zakochać, a dla niego to po prostu kolejna dziewczyna, którą może sobie zaciągnąć do łóżka ( na to niech nawet nie liczy! ). To bolało, ale co mogłam zrobić? On widzi kobiety głównie fizycznie, pragnie ich fizycznie, nie inaczej.
Ja chciałabym związku. Relacji chłopak-dziewczyna, która skupia się na uczuciu, a nie tylko na seksie. Wiem, że Oli nie mógłby mi tego ofiarować, więc staram się nie myśleć o nim w ten sposób, chociaż momentami jest to silniejsze ode mnie.
- Wszystko w porządku? - Głos chłopaka wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia.
- Co?
- Wszystko ok? - Powtórzył patrząc się na mnie... z troską? Coś w tym stylu.
- Tak, zamyśliłam się tylko. - Uśmiechnęłam się, pociągając łyk drinka z wysokiej szklanki. Spojrzałam na parkiet, gdzie uczniowie tańczyli z szerokimi uśmiechami i wypatrzyłam w nich tą rudą sukę, która na całe szczęście odsunęła się od drużyny cheerleaderek. W innym przypadku pewnie skończyłaby się miła Nastia i pokazałabym jej, kto tu rządzi. Zawsze preferowałam zasadę, żeby nie zniżać się w ten sposób do czyjegoś poziomu, ale na litość boską! Ona tak działała mi na nerwy!
Ona również mnie zauważyła i trzymając w dłoni lampkę czerwonego trunku ( jak podejrzewam wina ) podeszła bliżej do naszego stolika.
- Jak się bawicie? - Uśmiechnęła się sztucznie, bardziej do Oliego niż do mnie.
- Było super dopóki tu nie podeszłaś. - Odwzajemniłam jej uśmiech, na co ta burknęła coś pod nosem. Podniosła swoje wino do góry i z rozmachem wylała je na białą koszulę Oliego.
- Teraz jesteśmy kwita - zaśmiała się, a raczej zachichotała, odchodząc w podskokach na środek parkietu. Oli nieźle się wkurzył i odsunął krzesło, chcąc pójść za nią. W ostatniej chwili zdążyłam złapać go za rękę i zatrzymać.
- I co jej zrobisz? - Uniosłam brwi, przytrzymując jego ramię.
- Powiem, że.. - burknął, jednak zaraz mu przerwałam.
- Daj sobie spokój, lepiej chodź się przebrać. - Wstałam z miejsca i pociągnęłam chłopaka w stronę wyjścia z sali. Przez chwilę jeszcze miał ochotę iść wygarnąć wszystko dziewczynie i musiałam się bardzo postarać, żeby tego nie zrobił. Mi, nie za wysokiej dziewczynie na dodatek w szpilkach, nie było łatwo zatrzymać Oliego, który serio się zirytował jej zachowaniem, a bardziej wkurzyło go to, że jego biała koszula nie jest już taka biała, a raczej nabrała ciemnoróżowego koloru. Gdy wyszliśmy na korytarz, gdzie słychać było jedynie dudnienie muzyki z sali, chłopak troszkę się uspokoił. W ciszy weszliśmy na górę i udaliśmy się do jego pokoju.
- Masz inną koszulę, prawda? - Spytałam dla pewności, gdy weszliśmy do pomieszczenia.
- Jasne, że mam - mruknął pod nosem, rozpinając guziki swojej koszuli. Wzięłam od niego poplamiony materiał i od razu wypukałam go pod bieżącą wodą, by uniknąć trwałej plamy. Na szczęście praktycznie całość zeszła, trzeba będzie ją wyprać i będzie perfekcyjnie czysta. Powiesiłam ją na wieszaku, a wieszak pod prysznicem, żeby nie kapało na podłogę. Wyszłam z łazienki, a Oli wciąż stał przed szafą, przekładając co chwila wieszaki w rękach.
- Nie możesz się zdecydować? - zaśmiałam się w tym samym momencie, w którym wziął jedną koszulę i zdjął ją z wieszaka.
- Już mogę. - Uniósł kącik ust i zwinnym ruchem założył koszulę, zaczynając zapinać jej guziki. Znowu popadłam w te same rozmyślenia co wcześniej, ekh nie podoba mi się to.
- O czym tak myślisz? - mruknął pod nosem zapinając ostatni guzik, jednak oczywiście na górze zostawił trzy rozpięte.
- O niczym. - Potrząsnęłam głową, skupiając się na jego słowach. Chyba ta niewielka ilość alkoholu, jaka dostała się do mojego organizmu wystarczyła, by dodać mi sporo odwagi. Jedyne co chciałam zrobić w tym momencie to po prostu podejść do niego i...
- A dokładniej? - Uniósł brwi.
- Czy to przesłuchanie? - Skrzywiłam się, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Gra w pytania - zaśmiał się, zakładając czarną marynarkę.
- W takim razie teraz moja kolej.
- Nie, zapytałaś, czy to przesłuchanie, więc teraz moja kolej. - Uśmiechnął się zwycięsko. - O co ci chodzi? Cały dzień jesteś taka zamyślona, momentami w ogóle nie można złapać z tobą kontaktu.
- Taki dzień, nie mogę się skupić. - Wzruszyłam ramionami.
- Co ci tak zaprząta myśli? - Zaśmiał się. - Czyżby jakiś mężczyzna z pokoju numer trzy?
- Moja kolej. - Uśmiechnęłam się, podchodząc bliżej i zapinając guzik jego koszuli. Musnęłam palcami jego skórę na klatce piersiowej na co nieznacznie drgnął. - Dlaczego ich nie zapinasz?
- Bo jestem wtedy bardziej seksowny - odpowiedział, na co wywróciłam oczami.
- Czemu kreujesz się na grzeczną dziewczynkę?
- W jakim sensie? - Zmarszczyłam brwi.
- Starasz się być grzeczna, miła, tak pokazujesz się wszystkim, jednak tam w środku chyba budzi się w tobie jakiś buntownik - zaśmiał się.
- Rodzice od zawsze wymagali ode mnie tego, żebym była grzeczna, dobrze się uczyła i tak dalej. Nigdy tego nie chciałam, ale weszło mi to w nawyk, w końcu przebywałam w takim środowisku. - Wzruszyłam ramionami, od razu zadając swoje pytanie. - Ta ruda ma do ciebie żal o to, że nie poszedłeś z nią kolejny raz do łóżka?
- Myślę, że tak.
- A dlaczego nie poszedłeś?
- Hola, hola. Moja kolej. - Uśmiechnął się, jednak nie zadał swojego pytania.
- Czekam na twoje pytanie - szepnęłam, robiąc krok do przodu. Teraz staliśmy tak blisko siebie jak jeszcze nigdy. - Zapytaj mnie o coś.
Nasze twarze zbliżyły się jeszcze bardziej tak, że prawie stykaliśmy się czołami. Spodziewałam się, co może za chwilę nastąpić, jednak dziś byłam jakoś bardziej odważna i nie odsunęłam się od niego.
- Nie powinniśmy tego robić - szepnęłam.
- Definitywnie nie powinniśmy tego robić - odpowiedział cicho. Może i będę tego żałować, ale w końcu lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż że się nie spróbowało, prawda?
W takim razie, będę kolejną, która uległa urokowi słynnemu Oliemu Krafftag. Zbliżyłam swoją twarz do jego i nie mogąc już dłużej wytrzymać delikatnie musnęłam jego wargi, co zapoczątkowało nasz pocałunek.
Oli?
Oli się przefarbował ?;P
OdpowiedzUsuń