Powoli szedłem przed siebie z Clary u boku. Kierowałem się w stronę stajni. To tam miałem się spotkać z Lotte o dziesiątej trzydzieści. Z racji, że dopiero przyjechałem nie musiałem chodzić przez kilka dni na zajęcia abym mógł się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. Rzadko się z takim czymś spotykałem, ale jak najbardziej było mi to na rękę. A Lotte? Ona po prostu postanowiła nie pójść na zajęcia. Dla dziewczyny ważniejsze było odnalezienie ukochanego pupila. W sumie zrobiłbym to samo na jej miejscu. W końcu znalazłem się na miejscu. Przykucnąłem przy jednej ścianie stajni. Od razu przy mnie znalazła się Clary, domagając się pieszczot. Uśmiechnąłem się i zacząłem ją głaskać.
Po kilku minutach usłyszałem czyjeś kroki. Podniosłem się na równe nogi i spojrzałem w tamtym kierunku. W moją stronę zmierzała Lotte. Na głowie miała kapelusz, a w ustach spoczywał papieros, który za zaraz chwyciła w dwa palce i wypuściła dym z ust. Zaraz znalazła się przy mnie.
- Palisz? - zapytałem od razu.
- Tylko czasami. Gdy jestem zdenerwowana - powiedziała.
- To... idziemy?
Lotte pokiwała twierdząco głową. Ruszyliśmy w stronę lasu. To tam mieliśmy nadzieję odnaleźć suczkę. Nie minęło wiele zanim znaleźliśmy się na jego skraju. Tam przystanęliśmy na chwilę. Spojrzeliśmy na siebie niemo przekazując sobie, że wchodzimy. Powoli przemierzaliśmy teren lasu. Staraliśmy się jednak nie zbaczać ze ścieżki, bo źle mogłoby się to skończyć. W pewnym momencie usłyszeliśmy szelest w krzakach. Szybko spojrzałem w tamtą stronę. Jednak zauważyłem jedynie sylwetkę jakiegoś psa, który wbiegł głębiej w las. Czy to mógł być pupil Lotte? W sumie to nie miałem nic do stracenia.
- Clary! - zawołałem suczkę, która zaraz znalazła się przy mej nodze. - Widziałaś tamtego psa? Znajdź go i przyprowadź tutaj. Możliwe, że to nasza zguba. Liczę na ciebie mała.
Suczka zaszczekała jakby chciała potwierdzić, że to zrobi. Po chwili już jej nie było. Pobiegła wgłąb lasu za psem.
- Poczekajmy tu na nią. Zobaczymy czy jej się uda - powiedziałem do dziewczyny.
Ta kiwnęła głową, zgadzając się na moją sugestię. Usiadłem na powalonym drzewie znajdującym się kilka kroków dalej. Natomiast Lotte wylądowała na większym kamieniu. Cierpliwie czekaliśmy na rozwój sytuacji. Bawiłem się telefonem w między czasie. Miałem tylko nadzieję, że Clarissa szybko wróci do nas. O to czy w ogóle powróci nie martwiłem się. Jest to bardzo inteligentny pies, który po prostu zawsze wraca do mnie. I tym razem oczywiście też tak się stało.
Uznajmy, że to Clary i Nanja |
Lotte?
Boże... to opo jest tak złe... jednak nie chcę kazać ci dłużej czekać... następnym razem postaram się poprawić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz