- Emm... Twój koń kuleje- odparła obojętnie i ruszyła kłusem na ścianę
Zsiadłem z Avenger'a. Wyszedłem na zewnątrz, gdzie chodnik był betonowy. Poprowadziłem go kawałek. Koń faktycznie kulał na prawą tylną nogę. Obejrzałem jego nogę. Okazało się, że na pęcinie ma ranę. Jak mogłem tego nie zauważyć? Udałem się do stajni. Rozsiadłałem go i wpuściłem do boksu. Pewnie koń nawabił się tego na pastwisku, rano. Poszedłem do siodlarni odłożyć sprzęt i wziąłem niezbędne rzeczy do opatrzenia i odkażenia rany.
Podczas gdy odkażałem ranę na nodze - koń stał spokojnie i nie ruszał się. Po kilkunastu minutach rana była opatrzona.
- No to masz przerwę chłopie- powiedziałem do kasztana, na co on cicho zarżał
Opuściłem jego boks, dając mu na odchodne jabłko.
Angelika? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz