Z niemałą trudnością zatrzymałam Filsa, który aż rwał się do przodu, ale jeśli chciałam uniknąć wypadku ten punkt był obowiązkowy. W przeciwnym razie konie chcąc rywalizować, mogłyby się zderzyć, a skutki nie byłyby zbyt wesołe. Z zainteresowaniem obserwowałam przejazd Max'a i Newtona. Ogier wybijał się wysoko i z naturalną łatwością, jakby urodził się by móc skakać, a przeszkodę pokonywał z dużym zapasem, lądując miękko na ziemi. Byłam pewna podziwu nie tylko dla konia, ale również dla szatyna, który mimo prędkości, wciąż zdawał się panować nad koniem. Gdy zniknęli mi z oczu, popędziłam swojego wałacha, który zatańczył w miejscu i ochoczo ruszył do przodu. Nie musiałam go nawet zachęcać do galopu, sam płynnie w niego przeszedł, kierując się w stronę pierwszej przeszkody. Przycisnęłam pięty do jego boków, aby zmusić go do wcześniejszego wybicia, ale karosz nawet nie chciał o tym słyszeć. Wyskoczył w powietrze, gdy mu to pasowało i chociaż przeskoczył stacjonatę, skok na pewno nie należał do najładniejszych. Wiedząc, że i tak nic nie wskóram pozwoliłam mu prowadzić, a Fils czując, że mu zaufałam rozluźnił się i wydłużył krok, skacząc z większym rozmysłem i gracją. Skończywszy cały tor zatrzymałam się obok Max'a, klepiąc swojego wierzchowca po szyi.
- Dawno nie byłam na tak świetnym torze - uśmiechnęłam się, wydłużając trzymane przeze mnie wodze. - Tak naprawdę, to we florenckich stajniach nie ma zbyt wiele przestrzeni do treningów crossowych.
- Pochodzisz z Włoch? - spojrzał na mnie, ruszając w dalszą drogę. Konie zrównały ze sobą krok, idąc energicznym stępem. - Podejrzewałem, że jesteś z Italii bądź Hiszpanii, masz charakterystyczny akcent.
- I tak nie jest zbyt mocny, moja mama była Angielką, dlatego w domu czasami rozmawialiśmy w jej języku - wyjaśniłam szybko. - Ty też nie jesteś stąd, prawda?
- Nowy Jork - uśmiechnął się, widząc zaskoczenie w moich oczach. - Co?
- Zawsze chciałam tam jechać - odwzajemniłam uśmiech, krzyżując na chwilę nasze spojrzenia. Dopiero teraz dostrzegłam, że jego oczy nie są brązowe, ale ciepłe, w odcieniu mlecznej czekolady. Nie zwracały uwagi, ale gdy się im przyjrzało, hipnotyzowały i zaskakiwały swoją intensywnością. Odwróciłam wzrok jeszcze w tej samej chwili. - Włochy są niebrzydkie, ale zawsze ciągnęło mnie do dużych miast, tętniących życiem nocą i pełnym obcych ludzi. Wielu ludzi uważa, że lepiej być w gronie bliskich niż wśród nieznajomych, ale czasami to uczucie przytłacza. W ogóle, zmieńmy temat. Gadam od rzeczy...
Maxieł? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz