sobota, 10 czerwca 2017

Od Emmy C.D. Eliota

- Co? A tak, przepraszam, przecież jeszcze tutaj nie byłeś - uśmiechnęłam się. - To przez moje roztrzepanie. To... chodźmy tam - wskazałam na budynek o błękitnych ścianach, który wyróżniał się na tle innych.
- Dobrze... - mruknął cicho.
Bardzo zainteresowały mnie jego tatuaże, ponieważ sama żadnych nie miałam, a nawet to prawdę mówiąc, nigdy o zrobieniu sobie jakiegoś nie myślałam. Jednak jemu pasowały i najważniejsze odpowiadał mi, choć nieźle mnie zdziwił jego unik, kiedy chciałam wskazać jeden z tatuaży. Zazwyczaj nikt tak nie reagował... No może Lewis, kiedy raz chciałam go dziubnąć w żebra, ale potem okazało się, że po prostu ma z nimi problemy i go bolą. To zrozumiałe. W Eliocie było coś dziwnego, ten jego ciągły niepokój, mnie w pewnym momencie też wprowadził w ten stan. Jednak po chwili uspokoiłam się, przecież nie mogłam zachowywać się jak trzylatka, on po prostu był nieco mniej pewny siebie i tyle.
Weszliśmy do niewielkiej lodziarni, która była dość skromnie urządzona. Było w niej dosyć pusto, oprócz naszej dwójki i obsługi siedziały tam tylko dwie dziewczyny, jednak po drugiej stronie lokalu. Spojrzałam na chłopaka, którzy zerkał na mnie niepewnie i podeszłam do lady. Zrobił to samo.
- Co podać? - zapytał młody ekspedient.
- Na razie się zastanowimy - odparłam miło, a on odpowiedział mi uśmiechem. Zerknęłam na Eliota, który niespokojnie szurał nogą. - Okey. Masz jakieś ulubione lody?
- Mmm... nie raczej nie... - wymamrotał. - A ty?
- Ja? - to było miłe, że zapytał się. Wcześniej tego nie zrobił, a to oznaczało, że nie jestem natarczywa, tylko może jakimś pięknym cudem, nawet czuje się przy mnie mniej skrępowany niż przy innych. - Hmm, niech się zastanowię. Chyba gałkowe truskawkowe. A tobie polecam śmietankowe, włoskie. Hm?
- Okey... - po chwili kąciki jego ust delikatnie drgnęły. Czyżby próba uśmiechu?
- Od razu ostrzegam, że będę ci podjadać takie pyszności - zaśmiałam się.
Zamówiłam lody, a po otrzymaniu ich zaproponowałam abyśmy usiedli w lokalu, przy oknie. Eliot odpowiedział tylko skinieniem głowy. Po dłużej chwili ciszy panującej między nami, postanowiłam zadać mu pytanie, jednak bardzo się nad nim wahałam. Nie chciałam go jeszcze bardziej wystraszyć, ponieważ... Nie no, to jest całkiem naturalne. Wydawał mi się coraz bardziej przystojny, co kontrastowało z jego brakiem pewności siebie. W końcu się przełamałam.
- Od zawsze jesteś taki.... cichy? - zapytałam miło. - Bo widzisz, na pierwszy rzut oka, to do ciebie to kompletnie nie pasuje...

Eliot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz