Spojrzałam na klacz, patrzyła prosto na mnie z postawionymi do góry uszami. Miałam wrażenie, że jest zazdrosna o to iż dosiadam Jordana
- Będzie szła za nami - powiedziałam do chłopaka, ten sprawnie zabezpieczył jej wodze i ruszyliśmy. Czułam się głupio. Ja jadę na koniu, Mill idzie sama a chłopak obok. Po chwili zsiadłam z ogiera i zrównałam się z chłopakiem. W ręce trzymałam wodze jego konia
- Wolisz chodzić? - spytał z uśmiechem
- Jak ty idziesz to ja też - skomentowałam również się uśmiechając
- Skoro chcesz
- Jeszcze raz dziękuję za koc - powiedziałam po chwili milczenia - Szczerze to spadłeś mi z nieba
- Nie ma sprawy - powiedział krótko i na mnie spojrzał - Czyli oboje jesteśmy nowi i nikogo nie znamy?
- Dokładnie, jutro lekcje więc pewnie taki przystojniak pozna więcej osób i nie będzie mógł się odpędzić od lasek
- Za taką laską pewnie też będzie się ustawiała kolejka chętnych facetów - oboje zaczęliśmy się śmiać - Lubisz przebywać nocą na powietrzu?
- Uwielbiam - przyznałam - W dawnym mieście często biegałam w nocy z moim psem. Ciemność jest fajna. - uśmiechnęłam się i spojrzałam w niebo
- Ciekawe - chłopak podążył wzrokiem za moim - Masz psa tak?
- Tak owczarka niemieckiego Tricsy, bardzo mi pomaga w każdej sytuacji - może zabrzmiało to głupio bo Tricsy to w końcu zwierzę ale cóż tak naprawdę było
- Też mam psa a nawet dwa Levie i Orie, może się polubią
- Zobaczymy - znów się zaśmiałam, muszę przyznać był całkiem fajnym gościem. Wyszliśmy z lasu na ścieżkę prowadzącą do stajni, myślałam że droga zajmie nam z godzinę albo i więcej a poszło całkiem szybko
- Jesteśmy - Nevra uśmiechnął się, zamieniliśmy się miejscami, przekazałam mu wodze Jordana a sama złapałam Mill
- Dziękuję - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka - Naprawdę gdyby nie ty pewnie byśmy tam czekały do rana
- Do usług - uśmiechnął się i oboje się rozdzieliliśmy, boks Jordana był po drugiej stronie stajni. Rozsiodłałam szybko klacz, założyłam jej derkę i pożegnałam się z nią. Wyszłam i nie wiem czemu skierowałam się do boksu Jordana. Zastałam tam jeszcze chłopaka, który rozmasowywał kończyny ogiera. Gdy mnie dostrzegł na jego ustach pojawił się lekki uśmiech ale jego twarz wyrażała też zdziwienie
- Do akademika też mam cię zaprowadzić? - zaśmiał się, ja również
- Trenujesz western? - nie kryłam zdziwienia gdy dostrzegłam siodło na haku
- Tak - przyznał - Nigdy nie jeździłaś?
- Nie ale zawsze chciałam spróbować
- Mogę ci kiedyś pokazać to i owo - z jego twarzy nie schodził uśmiech
- Naprawdę? Było by super - powiedziałam uradowanym głosem, zapadła znów chwila ciszy - Wiem że jest późno, ale masz ochotę na herbatę u mnie? Chyba nie zauważą jak przemycam kogoś do swojego pokoju a muszę Ci się jakoś odwdzięczyć - spytałam podejrzewając, że chłopak odmówi. W końcu dochodzi trzecia w nocy i pewnie jest zmęczony.
Nevra? Co ty na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz