Kiedy Quinn odpowiedziała na moje przeprosiny zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałem jak mam się zachować. Płaszczyć się dalej i błagać o wybaczenie, czy pójść sobie…?
- Dobra. To ty sobie tutaj postój, a ja spadam. Chcę jeszcze
póki nie mam zajęć z grupą sama poćwiczyć skoki. Nara. – Quinlan rzuciła
odzywając się pierwsza i poprowadziła swoją klacz w stronę siodlarni
Zamrugałem oczami i poruszyłem się w końcu. Przynajmniej
oficjalnie nie była już wściekła. Zamyślony udałem się do samochodu zamierzając
wypakowywać swoje rzeczy. Pokój numer 49? Chyba trafię. Po pokonaniu
drewnianych schodów otwarłem drzwi mojego nowego pokoju. Zaskoczyło mnie
przytulne oraz praktyczne umeblowanie. Była nawet osobna łazienka z prysznicem!
Zadowolony pozostawiłem walizki na środku pokoju i szybkim krokiem udałem się z
powrotem do samochodu zapominając, że go nie zamknąłem. Ostatnią rzeczą, którą
musiałem wtargać było nieduże, bo 25 litrowe szklane terrarium Shiryy, mojego
małego gekona lamparciego. Po wniesieniu go na górę i zniesieniu kilku zaciekawionych
spojrzeń mijanych przeze mnie uczniów postawiłem przedmiot na parapet okna.
Zajrzałem do środka napotykając spojrzenie paciorkowatych ślepków.
- I co, podoba się? – zapytałem gadzinę biorąc ją na ręce
Shiraa pomachała łapkami drapiąc małymi pazurkami moją dłoń
i dając tym samym znak, że chce z powrotem do akwarium. Odłożyłem ją domyślając
się, że jeszcze się nie przyzwyczaiła. Głupek.
Spojrzałem przez okno. Rozpościerał się stąd widok na
parkur, na którym ćwiczył jakiś koń. Po jego maści rozpoznałem w nim klacz
Quinn i tym samym ją. Obie kierowały się na Doublebarre, kiedy klacz ostro
skręciła w lewo zrzucając Quinn, która przeleciała ponad przeszkodą. Cholera,
wyglądało to dość poważnie. Wybiegłem z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi i
pomknąłem czym prędzej na parkur.
- I czego się cieszysz?! Patrz co narobiłaś. – usłyszałem Quinlan
i wesołe rżenie klaczy
Dziewczyna próbowała wstać, ale za nic nie mogła.
Przeskoczyłem szybko ogrodzenie i podbiegłem do niej.
- Wszystko ok? Daj, pomo… - wyciągnąłem do niej rękę, ale
Quinn ją odtrąciła i nie dała nawet skończyć mi zdania
- Nie pomagaj mi – warknęła podejmując kolejną próbę i
krzywiąc się z bólu
- Przestań, widzę, że bardzo boli – tym razem nie zamierzałem
odpuścić
Quinn? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz