Strony

sobota, 3 grudnia 2016

Od Maxa CD Quinlan


Kiedy Quinn odpowiedziała na moje przeprosiny zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałem jak mam się zachować. Płaszczyć się dalej i błagać o wybaczenie, czy pójść sobie…?
- Dobra. To ty sobie tutaj postój, a ja spadam. Chcę jeszcze póki nie mam zajęć z grupą sama poćwiczyć skoki. Nara. – Quinlan rzuciła odzywając się pierwsza i poprowadziła swoją klacz w stronę siodlarni
Zamrugałem oczami i poruszyłem się w końcu. Przynajmniej oficjalnie nie była już wściekła. Zamyślony udałem się do samochodu zamierzając wypakowywać swoje rzeczy. Pokój numer 49? Chyba trafię. Po pokonaniu drewnianych schodów otwarłem drzwi mojego nowego pokoju. Zaskoczyło mnie przytulne oraz praktyczne umeblowanie. Była nawet osobna łazienka z prysznicem! Zadowolony pozostawiłem walizki na środku pokoju i szybkim krokiem udałem się z powrotem do samochodu zapominając, że go nie zamknąłem. Ostatnią rzeczą, którą musiałem wtargać było nieduże, bo 25 litrowe szklane terrarium Shiryy, mojego małego gekona lamparciego. Po wniesieniu go na górę i zniesieniu kilku zaciekawionych spojrzeń mijanych przeze mnie uczniów postawiłem przedmiot na parapet okna. Zajrzałem do środka napotykając spojrzenie paciorkowatych ślepków.
- I co, podoba się? – zapytałem gadzinę biorąc ją na ręce
Shiraa pomachała łapkami drapiąc małymi pazurkami moją dłoń i dając tym samym znak, że chce z powrotem do akwarium. Odłożyłem ją domyślając się, że jeszcze się nie przyzwyczaiła. Głupek.
Spojrzałem przez okno. Rozpościerał się stąd widok na parkur, na którym ćwiczył jakiś koń. Po jego maści rozpoznałem w nim klacz Quinn i tym samym ją. Obie kierowały się na Doublebarre, kiedy klacz ostro skręciła w lewo zrzucając Quinn, która przeleciała ponad przeszkodą. Cholera, wyglądało to dość poważnie. Wybiegłem z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi i pomknąłem czym prędzej na parkur.
- I czego się cieszysz?! Patrz co narobiłaś. – usłyszałem Quinlan i wesołe rżenie klaczy
Dziewczyna próbowała wstać, ale za nic nie mogła. Przeskoczyłem szybko ogrodzenie i podbiegłem do niej.
- Wszystko ok? Daj, pomo… - wyciągnąłem do niej rękę, ale Quinn ją odtrąciła i nie dała nawet skończyć mi zdania
- Nie pomagaj mi – warknęła podejmując kolejną próbę i krzywiąc się z bólu
- Przestań, widzę, że bardzo boli – tym razem nie zamierzałem odpuścić

Quinn? C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz