- Być może. - Uśmiechnąłem się, siadając na łóżku. Objąłem dziewczynę za ramiona i przewróciłem na bok, drugą ręką szybko zarzucając na nią kołdrę.
- Harry... jeżeli myślisz, że przekonasz mnie do dłuższego spania i leniuchowania, to się grubo mylisz - zaśmiała się, próbując wyrwać z mojego uścisku.
- Zaryzykuję - mruknąłem pod nosem, przytulając się do jej pleców.
- Dziesięć minut.
- Co? - Zmarszczyłem brwi, na chwilę otwierając oczy.
- Masz całe dziesięć minut, a potem wstaję. Ty również - westchnęła.
- Dzień dobroci dla Harry'ego? - zaśmiałem się. Kilka razy już zdarzały się jej takie dni, ale zwykle była to rzadkość.
- Coś w tym stylu. - Odwróciła się, puszczając mi oczko. - Korzystaj, bo zostało ci już tylko dziewięć minut.
- Dziesięć.
- Dziewięć.
- Dziesięć.
- Osiem.
- Dobra, już się nie odzywam - burknąłem pod nosem. Dziewczyna spróbowała się przekręcić, jednak mój uścisk jej na to nie pozwolił. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, aż zarobię kopniaka, jednak wolałem być dobrej myśli. W końcu dzisiaj dzień dobroci dla Harry'ego. - Naprawdę nigdy nie nauczysz się spać dłużej?
- Nie. Chodzenie później spać też nic nie da, więc nawet nie próbuj. Poza tym.. mógłbyś mnie puścić?
- Nie - mruknąłem, wtulając twarz w jej szyję. - Za dziesięć minut.
- Zostało ci już tylko sześć - zaśmiała się. Oszust. Na pewno nie minęły już cztery minuty. A może jednak? Chciałem jeszcze trochę ponegocjować, ale w tym przypadku i tak nic by to nie wzniosło. - Myślę, że udało mi się załatwić niespodziankę.
- Naprawdę? Jaką? - Spytałem, wręcz zrywając się z łóżka. Nie lubię, gdy Issy trzyma mnie w niepewności, a ona wręcz to uwielbia.
- Zobaczysz. - Spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- Może zagramy w kalambury? Sam zgadnę.
- Nie - zaśmiała się, wyswobodzając z mojego uścisku i przekręcając na drugi bok. Przyglądała mi się przez chwilę z szerokim uśmiechem, po czym pstryknęła mnie palcem w nos. - Musisz nauczyć się cierpliwości, skoro chcesz tu ze mną wytrzymać.
Nigdy nie należałem do osób cierpliwych, wręcz przeciwnie, a Issy chyba próbowała to zmienić, albo po prostu zrobić mi trochę na złość. Chociaż według niej to budowanie napięcia, które uczyni niespodziankę jeszcze lepszą.
- Twój czas się skończył! - zawołała zrywając się z łóżka, posyłając mi szeroki uśmiech. - Teraz wstawaj, ubieraj się i wychodzimy.
- Masz dzisiaj zdecydowanie zbyt dobry humor... to... dziwne. - Issy wywróciła oczami i podeszła do okien, by odsłonić rolety.
~~*~~*~~
Naprawdę nie mam pojęcia co ona kombinuje, ale powoli zaczynam się tego bać. Od rana jest dla mnie bardzo miła, nawet obudziła mnie w wielkim stylu.
Położyłem walizkę na łóżku - tak, jeszcze jej nie rozpakowałem - i zacząłem przerzucać ubrania, w poszukiwaniu jakiejś koszulki. Zanim zdążyłem ją znaleźć, usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem komórkę z kieszeni i zobaczyłem na niej imię Nialla.
H: Czyżbyś nauczył się obliczać godziny? - Spytałem, odbierając telefon. Niall zwykle dzwonił do mnie w środku nocy, nie domyślając się, że jestem w innej strefie czasowej.
N: Charlie nie pozwoliła mi zadzwonić wcześniej. Wyznaczyła mi konkretne godziny, o których mogę do ciebie dzwonić, ale nie licz na to, że przestanę budzić cię po nocach, ćwoku.
H: Dlaczego ćwoku?
N: Bo mi nie powiedziałeś! - Dawno nie słyszałem, żeby tak na kogoś krzyczał.
H: Niby czego ci nie powiedziałem? - Zmarszczyłem brwi, wybierając nową koszulkę.
N: Że się całowaliście, ty ćwoku
H: Coo?
N: Nie udawaj, że nie wiesz, bo na pewno wiesz!
H: Wiem, ale nie wiem skąd ty możesz to wiedzieć!
N: Czyli otwarcie się do tego przyznajesz? - Jego ton głosu zmienił się diametralnie, a ja wręcz widziałem szeroki uśmiech na twarzy Horana.
H: Czyli nic nie wiedziałeś - westchnąłem. Często tak robił. Mówił mi, że o czymś wie, a ja się do tego przyznawałem, mimo że naprawdę o niczym nie wiedział.
N: Wiedziałem.
H: Niby skąd?
N: Od Ismy.
H: Od kogo?
N: No od Isabelle. Żebym ja się musiał takich rzeczy sam dowiadywać i to całkiem przypadkiem! Wstydziłbyś się, Harry. Co z ciebie za przyjaciel?
H: Co jak co, ale nie weprzesz mi, że powiedziała ci to Issy.
N: To się jej zapytaj - odpowiedział pewnym głosem.
H: A żebyś wiedział, że się zapytam. Później oddzwonię.
N: Czekaj! Zanim się rozłączysz, muszę ci powiedzieć, że jestem z was naprawdę dumny! - krzyknął, po czym sam się rozłączył. Zmarszczyłem brwi, wciskając telefon do tylnej kieszeni spodni. To przecież logiczne, że Issy nic takiego by mu nie powiedziała.. prawda?
- Issy! - zawołałem, naciągając na siebie koszulkę.
- Gotowy do wyjścia? - Spytała, wchodząc do pokoju.
- Do wyjścia? A śniadanie?
- Zjemy na mieście, bez obaw. - Wywróciła oczami, po czym uśmiechnęła się delikatnie. - Element niespodzianki.
- Em.. mam pytanie. Rozmawiałaś może z Niallem? - Spytałem, podchodząc do niej. Mina dziewczyny wyrażała zdziwienie, ale jednocześnie lekkie rozbawienie.
- Kiedy?
- Dzisiaj, wczoraj? - Uniosłem brwi, a dziewczyna przygryzła wargę, powstrzymując się od uśmiechu.
- Dzwonił do mnie w nocy. - Wzruszyła ramionami.
- O co pytał?
- Czy to przesłuchanie? - spytała, opierając ręce na biodrach.
- Coś w tym stylu. A więc.. o czym rozmawialiście?
Isabelle?
Bardzo słabe to opko, wiem i przepraszam... wena całkowicie uciekła.. zabrała ją nauka i remont.. poprawię się, obiecuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz