-Ubiorę się w biały fartuch i nie będzie tak fajnie jak myślisz - mruknęłam, odwracając się gdy podniósł głowę i poważnym spojrzeniem próbował wychwycić moje oczy.
-Cóż... ja sądzę, że seksowna pielęgniarka nie byłby taka zła. Dałoby się przeżyć - Zain pokiwał głową, śmiejąc się razem z Lewisem. Przeniosłam na niego spojrzenie i obiecuję, że jakbym tylko miała jakąś butelkę albo cokolwiek pod ręką, dostałby w nagrodę w tą piękną buźkę. Brooke musiała to zauważyć, bo odgarnęła włosy z twarzy i zwróciła się do mnie spokojnym tonem.
-Uderzyć go za ciebie? - uśmiechnęłam się, kiwając głową. Dziewczyna wyszczerzyła się i przejechała ręką po jego włosach. Tak zwana największa kara. Odskoczył niemal natychmiast.
-A ty się tak nie chichraj, bo też dostaniesz - odchyliłam głowę do tyłu, kątem oka widząc jak przesuwa spojrzeniem po mojej twarzy.
-Przecież nic nie robię... - wzruszył ramionami. Ułożyłam się wygodnie w jego objęciach - Tylko przyznaję, że to nawet nie jest zły pomysł - wyszeptał po chwili ciszy. Odchyliłam usta. Co za zdrajca. Wbiłam mu delikatnie paznokcie w udo. Warknął ciche ał i złapał mnie za nadgarstki.
-Dobra, chodźmy zanim zrobi się zbyt słodko - wszyscy spojrzeliśmy na James`a który podniósł się wraz z Marie i obszedł naszą grupkę dookoła.
-Proszę... odezwał się ten właściwy - mruknęłam, wcale nie zamierzając się ruszać. Było mi ciepło, przyjemnie, a w dodatku miałam przy sobie Lewisa. Mogłam chcieć coś więcej?
-Co tam mruczysz? - zmrużył oczy.
-Ja? Nic. Kompletnie nic... nie ważne - pokręciłam głową i z wyczuwalną niechęcią odsunęłam się od Lewisa, wstając na nogi.
Jako, że nikt nie miał pojęcia o istnieniu schodów prowadzących na niewielką, prowizoryczną plażę, Lewis został przewodnikiem wycieczki, przy okazji kłócąc się ze mną odnośnie założenia na siebie bluzy. Stwierdził, że i tak za chwilę by ją zdjął, więc nie ma sensu zakładać niczego. Przewróciłam oczami, nie zamierzając odpuszczać, podczas gdy reszta zeszła była już w połowie. Złapałam go za rękę i nie zamierzałam puścić. Jak już mam się opiekować to przynajmniej porządnie. Dlatego też założy tą bluzę czy tego chce czy nie.
-Ale mówię ci, że jest ona mi kompletnie nie potrzebna - trudno było określić czy to już irytacja czy ten zmieniający się spokój.
-Ja twierdzę co innego. Zakładaj ją, teraz, bez dyskusji. Nie chciałabym liczyć do trzech i zwracać się do ciebie jak do czteroletniego dzieciaka, który nie potrafi... - przerwał mi szybkim i niespodziewanym ruchem, przyciągając do siebie i zamykając mi usta pocałunkiem. Mruknęłam, próbując się oderwać, ale moja podświadomość doskonale wiedziała, że wcale tego nie chce. Odwzajemniłam go ze zmarszczonymi brwiami, kładąc dłoń na jego policzku. Gdy się odsunął, przygryzłam wargę, unosząc powieki do góry.
-Trzeba było prosto mi powiedzieć, że mam się uciszyć - uniosłam brwi wraz z kącikami ust do góry. Parsknął rozbawiony, odwracając spojrzenie w kierunku schodków.
-Chodźmy - objęłam jego rękę dookoła bicepsa, drugą dłonią, splatając jego palce ze swoimi. Dopiero w połowie zejścia naszły mnie myśli dotyczące wody i podobnież nauki pływania. Jak właściwie zamierzał to zrobić? Nie potrafiłam, bo nigdy nie musiałam umieć. Moje życie kręciło się wokół domu i wyjazdów rodziców. Wakacje wyglądały niemal tak samo.
-Właściwie to miałam się już dawno spytać, w momencie gdy padł pomysł, ale... nie mamy nawet ręczników ani ubrań do przebrania - Brooke założyła ręce na piersi i spojrzała na nas. Puściłam Lewisa, podchodząc z uśmiechem do wody. Zdjęłam buty, odkładając je na brzegu i zamoczyłam stopy. Była chłodna albo jak to określiła Marie. Lodowata.
-Z Australii to nie wiedzą - mruknął Zain, który jako jeden z pierwszych siedział już w wodzie.
-Wyobraź sobie, że kąpałem się w brytyjskim morzu - odwarknął James.
-Im dalej Australii tym coraz bardziej zrzędzisz - brunet wyszczerzył się, wchodząc coraz bardziej - Normalnie jak Dominic...
-Mówiłeś coś? - Dom, który od jakiegoś czasu siedział nadzwyczajnie cicho nagle się odezwał, zbliżając się do bawiącego się wodą Zaina. Chłopak podniósł głowę, kręcąc głową i oddalił się na bezpieczną odległość bliżej brzegu.
-Powiedzmy, że postaram się nie zaziębić - mruknęła Brooke - Nawet stroju kąpielowego...
-A po co ci strój? - zagadnął Zain. W tym samym czasie poczułam jak ktoś obejmuje mnie wokoło pasa. Uśmiechnęłam się, patrząc w spienioną wodę.
-W tym się akurat zgadzam - odparł James dosyć cicho. Jednak wiadomo, że Marie nic nie umknie, tak więc oberwał piorunującym spojrzeniem.
-Jesteście okropni - dziewczyna warknęła, a Brooke zanim zdążyła przyznać jej rację, znalazła się w wodzie.
-Pomogłem ci w przyzwyczajeniu się do zimna - odparł szczęśliwy Zain i niemal natychmiast ochlapał Dominica. To chyba pod wpływem emocji, bo ten odwrócił się z wolna i wskazał palcem miejsce obok siebie.
-Chyba raczej pomogłeś sobie w szybkim utonięciu - roześmiała się.
Poczułam jak Lewis ciągnie mnie do wody. Natychmiast zrezygnowałam ze wszystkiego i zaparłam się, kręcąc głową. Ta przestrzeń... ona była okropna. Basen - dobrze. Jezioro - niech będzie. Ale to był ocean. Jeden, wielki, ogromny ocean.
-Nie... ja chyba sobie odpuszczę - stęknęłam, chcąc puścić jego dłoń, którą złapał mnie za rękę. Przechylił głowę, uśmiechając się delikatnie do mnie. Spuściłam oczy, spoglądając na wszystkich. Podszedł bliżej, lecz gdy chciałam się odsunąć dalej od wody przy nadającej się okazji, nie pozwolił mi na to.
-Wiem jak temu zaradzić - mruknął i podniósł mnie, biorąc na ręce. Nie zamierzałam się wyrywać, ale momentalnie spięłam mięśnie gdy poczułam zimną wodę. Objęłam jego szyję, by się delikatnie podnieść wyżej.

-Jesteś w wodzie. To połowa drogi do sukcesu.
-Do wody wejść potrafię - burknęłam, przenosząc spojrzenie z mijających nas fal na twarz Lewisa - Druga połowa jest trudniejsza - zmarszczył nos, kręcąc głową. Znowu się ze mną droczył, robiąc kolejne, małe kroki do przodu. Byliśmy coraz głębiej.
Lewis?
♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz