czwartek, 1 czerwca 2017

Od Charlotte do Nialla & Matthew

Słysząc, jak ktoś wymawia moje imię, odruchowo chwyciłam Nialla za rękę. Był jedyną osobą przy której czułam się całkowicie bezpiecznie, a jego obecność działała na mnie kojąco. Przy nim nie mogło stać mi się nic złego.
Już miałam obrócić się w stronę obcej osoby w celu zmierzenia jej lodowatym spojrzeniem, ale coś nie pozwoliło mi tego zrobić. Coś znajomego w jej głosie, jakaś miła nuta. Zerknęłam za siebie i zamarłam z delikatnie uchylonymi ustami, a wielkość moich oczu zwiększyła się co najmniej dwukrotnie.
Wystarczył ułamek sekundy, bym rzuciła się przed siebie i przywarła z szerokim uśmiechem do wysokiego chłopaka o jasnej, rozwichrzonej czuprynie. Campbell był ostatnią osobą jaką spodziewałam się zobaczyć w Morgan, ale to, że przyjechał było naprawdę przemiłą niespodzianką. Jakby jedna z niewielu dobrych cząstek mojej przeszłości do mnie wróciła.
- Matthew! - objęłam go w pasie, mocno go obejmując. Dopiero po dłuższej chwili trwania w bezruchu, odsunęłam się od niego. - Co ty tu robisz? Jakim cudem...? Czemu nie napisałeś? Albo nie zadzwoniłeś? - zasypywałam go lawiną pytań. Odpowiedź na nie interesowała mnie w różnych stopniach, ale po co rozdzielać to na większą liczbę dialogów?
- Odpowiadając na część twoich pytań, padła mi komórka - uśmiechnął się półgębkiem. - Poza tym planuję zacząć się tu uczyć, ktoś w końcu musi cię pilnować.
Parsknęłam, przewracając oczami.
- Mówisz jak Hayden, ale to nic dziwnego. Wy dwoje moglibyście być bliźniakami.
- Ano.
Obejrzałam się za siebie, chwytając Nialla za rękę. Irlandczyk mógł kojarzyć Campbella, a Matthew Horana, ale tak naprawdę nigdy się nie poznali. Uznałam zapoznanie ich ze sobą za swój cel.
- Niall, to jest Matthew - zaczęłam, lustrując uważnym wzrokiem swojego chłopaka, który nagle wydał mi się spięty. Może nie było po nim tego widać, ale po takiej ilości czasu razem ze sobą spędzonej, nauczyłam się rozpoznawać, kiedy coś nie gra. A blondyn uśmiechał się jedynie połową twarzy. - Matt, to jest Niall.
Wymienili uścisk dłoni, a kiedy Horan ponownie złapał moją rękę, splotłam nasze palce. Dopiero po chwili dotarł do mnie powód nietypowego zachowania blondyna. Był zazdrosny, co wydało mi się zarazem urocze i bezsensowne.
- Widzę, że wybierasz się na przejażdżkę. Nie chciałbyś wybrać się z nami? - zaproponowałam przyjacielowi. Jego przyjazd strasznie mnie ucieszył.
- Nie będę wam przeszkadzał, pewnie chcieliście wybrać się we dwójkę - na jego odpowiedź przewróciłam oczami.
- Niall nie ma nic przeciwko, prawda? - spojrzałam na Horana, który pod moim błagalnym spojrzeniem, zgodził się.
- Tylko przygotujemy konie i możemy ruszać - poinformowałam Matthew, który kiwnął głową i zapowiedział, że poczeka na zewnątrz, gdzie rozgrzeje swoją klacz.
W siodlarni Niall unikał mojego spojrzenia, od razu sięgając po ogłowie. Jednak zanim sięgnął po siodło, złapałam go za koszulkę i zmusiłam do popatrzenia mi w oczy.
- To słodkie, ale naprawdę nie musisz być zazdrosny o Matthew - położyłam mu dłonie na policzkach, następnie składając na jego ustach krótki pocałunek. - Przyjaźnimy się od dawna, jest dla mnie jak starszy brat. Poza tym, zaufanie w związku działa w obie strony.

Niall? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz