Może dobrze, że mu to powiedziałam, bo mógł tego nie zauważyć, a nawet jak to nie mój koń to nie chciałabym, aby coś mu się stało. Chwilę pojeździłam na Kalipso, ale niczego nie trenowałam. Kiedy byliśmy na środku zeszłam z klaczy, złapałam za wodzę i kierowałam się do wyjścia. Mimo, że nie jeździłam długo, widziałam, że Kalipso jest zmęczona. Wyprowadziłam ją na pastwisko, zdjęłam z niej siodło, uzdę i zabrałam wszystko do siodlarni, aby odłożyć je na swoje miejsce. Wyszłam z budynku i pokierowałam się do akademii, aby zrobić sobie herbatę i zobaczyć czy Luis niczego nie zbroił. Wzięłam herbatę, którą sobie zrobiłam i poszłam usiąść na moje łóżko i przeczytać trochę książki.
~Godzinę później~
Ogrzałam się już w budynku, więc postanowiłam iść po Kalipso, ale przed tym dałam jeszcze jeść dla Luisa. Ubrałam się ciepło i wyszłam. Na dworze było zimno, więc szybko pobiegłam po klacz, aby nie zachorowała jedynie z mojej głupoty. Przy sobie miałam jej uzdę, założyłam ją, złapałam za wodzę i powędrowałam z nią do stajni. W stajni nikogo w tej chwili nie było. Otworzyłam boks i wprowadziłam do niego Kalipso, która trochę zmarzła, więc okryłam ją derką. Wyszłam z boksu dając dla niej małą przekąskę, którą było czerwone, dojrzałe jabłko. Idąc w stronę drzwi zobaczyłam Avengera konia, który zrobił sobie coś dziś z nogą. Koń wyglądał trochę z boksu i nie wypoczywał. Podeszłam trochę i delikatnie go pogłaskałam. Nie wiedziałam jak może zachować się wobec mnie, więc nie chciałam ryzykować. Tylko delikatnie go głaskałam, koń jednak stał spokojnie, ale nagle usłyszałam jak ktoś wszedł do stajni.
<Cole? Co ty zrobisz widząc, że głaszcze twojego konia? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz