poniedziałek, 5 grudnia 2016

Od Harley do Quinlan

Wchodząc do siodlarni  zauważyłam dziewczynę o liliowych włosach, która widocznie czegoś szukała. Zaśmiałam się pod nosem i wepchnęłam się po swój sprzęt do jazdy. Chwyciłam brązowe siodło i płynnym ruchem zawiesiłam je na przedramieniu.
-Możesz przejść bo zasłaniasz mi ogłowia?- Zapytałam z nutką zniecierpliwienia dziewczynę. Chwyciłam za ogłowie i zaniosłam sprzęt pod boks ogiera. Wracając zauważyłam, że liliowowłosa szła do boksu klaczy z czarnym sprzętem. Nie gadajcie, że będzie jeździła. Poszłam do swojej szafki. Z szafki bez zastanowienia wzięłam czaprak iceblue z kolekcji Eskadron Fall/Winter 2014-2015 i ochraniacze Veredus Carbon Gel w  kolorze czarnym. Zapowiada się ciekawy trening. Wróciłam do boksu ogiera. Z wieszaka zabrałam ogłowie. Koń z lekkim oporem przyjął wędzidło. Pozapinałam paski od nachrapnika meksykańskiego i podgardla. Wzięłam czaprak i podkładkę amortyzującą, delikatnie zarzuciłam je na grzbiet. Baloubet zaczął zadzierać głowę.
-Spokojnie- powiedziałam i lekko pogłaskałam go po szyi. Dziewczyna szykowała swojego konia do jazdy. Z korytarza zaprałam siodło i zarzuciłam wysokiemu ogierowi na końcówkę szyi. Przesunęłam wszystkie rzeczy w odpowiednie miejsce na grzbiecie i odbezpieczyłam popręg. Przesunęłam go przez szlufkę i obeszłam konia. Zapięłam luźno popręg. Po założeniu ochraniaczy, otworzyłam szeroko boks i wyprowadziłam ogiera. Zakładając toczek, skierowałam się w stronę parkuru. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam tą samą dziewczynę. Z racji tego, że jest sobota mogliśmy robić co chcemy z naszymi końmi. Parkur był tylko dla mnie i tej dziewczyny... Otworzyłam bramkę i weszłam na parkur. Po wejściu zasunęłam zamek i podciągnęłam popręg. Ogier skulił uszy i miał zamiar mnie ugryźć, lecz moją natychmiastową reakcją go powstrzymałam. Zsunęłam strzemiona i wyregulowałam je, ponieważ ostatnio były wymieniane. Włożyłam stopę w strzemię i lekko odbiłam się od ziemi. Baloubet zaczął podbijać zadnie nogi w górę.
-E ziomek nie za dużo sobie pozwalasz?- Powiedziałam i przyłożyłam mocniej łydki. Ruszył dość spokojnym stępem (jak oczywiście na niego). Wspomniana dziewczyna siedziała już w siodle. Aha, no tak zapomniałam. Klacz na parkurze, ciekawy trening się zapowiada. Po 15-minutowej rozgrzewce i zabawie w stępie podjechałam do dziewczyny.
-Jestem Harley, tylko zajedź mi drogę a zobaczysz co Twoja klacz odczuje jak mój koń ją kopnie- puściłam jej oczko i ruszyłam swobodnym kłusikiem. Po zrobieniu pierwszej wolty ogier nagle wyrwał i zaczął galopować, ale po zastosowaniu pół parady zwolnił tempo. Nie zwracałam uwagi na dziewczynę i jej klacz. Co raz było słychać jakieś krzyki typu: "GRAY ROSE!". Ogier podkulał uszy i co raz zarzucał zadem. Czując, że koń jest rozgrzany dałam sygnał do zagalopowania. Balou posłuchał polecenia i ruszył miarowym galopem. Wykonywał każde polecenie. Klepałam go za każde dobrze wykonane ćwiczenie. Dziewczyna też już galopowała. Szukając wzrokiem jak najniższej przeszkody wykręciłam dość ostrą woltę robiąc przy tym lotną zmianę nogi. Jechałam na tej samej ścianie co klacz. Dziewczyna się zagapiła? Może mnie nie posłuchała? Ogier zaczął szarpać i kulić uszy. Przerabiałam mu w pysku ale to nie dawało nic.
-UWAŻAJ!- Wykrzyknęłam, a dziewczyna jakby w transie skręciła w lewo. Oj już się przekona, zniszczyła mi dobry trening. Naburmuszona skierowałam konia na stacjonatę wysokości ok. 70cm. Baloubet bez wahania ją skoczył i wylądował. Powtórzyłam skok i znajdując metrową przeszkodę ruszyłam na nią. Ogier zaczął rwać i potraktował tą przeszkodę jak przeszkodę wysokości 1,60cm przez co mocniej się wybił i zrobił ogromny zapas. Zaraz po niej zaczął stawać dęba i wierzgać. Dziewczyna zdziwiona patrzyła na mnie. Zeskoczyłam z Baloubet'a i zaczęłam go uspokajać.
-Spokojnie, hola Balou! Tu jestem! Już wszystko jest dobrze!- Mówiłam, ogier przestawał szaleć. Gdy już się uspokoił chwyciłam go za wodze i skierowałam się w stronę wyjścia.
-Czekaj, stój- powiedziała liliowowłosa.-Jestem Quinlan, przepraszam za to, że w Ciebie wjechałam.
-Nie Twoja wina- odburknęłam i odpięłam furtkę.
-On tak zawsze?- Zapytała.
-Tak, u niego to normalne- odpowiedziałam i  wyszłam z parkuru.
Quinlan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz