niedziela, 4 grudnia 2016

Od Angeliki CD Cole'a

- Sama nie wiem, myślałam, że zwiedzę trochę miasteczka. Może wracajmy do miasta, ale na pewno nie tam - odpowiedziałam
- Dobrze, ale teraz nigdzie sama nie pójdziesz - odpowiedział zawracając samochodem w stronę miasta
- Okej.
Po kilku minutach z powrotem byliśmy w mieście. Tym razem postanowiłam nigdzie sama nie iść. Cole wyszedł z auta i otworzył tylne drzwi. Okazało się, że wziął ze sobą picie i małe przekąski. Usiadł z powrotem do przodu. Dał mi sok oraz popcorn [jak w kinie XD]. Oboje rozmawialiśmy, lecz przez chwilę Cole nic nie mówił, a mnie znużył sen i po chwili już spałam.

~Kilka minut później~

Usłyszałam jak ktoś woła moje imię był to Cole, który próbował mnie obudzić jak zasnęłam w jego samochodzie. Niechętnie wstałam, ponieważ byłam zmęczona, ale nie mogłam przecież spać w samochodzie. Wyszłam z pojazdu i zobaczyłam jak z nieba spadają zimne, małe płatki - był to śnieg. Wzięłam rękę delikatnie do góry na, którą zaczął spadać śnieg.
- Idziesz już? - zapytał się Cole, który czekał na mnie przy drzwiach akademii
- Tak idę - odpowiedziałam
Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do swojego pokoju. Nie zapalałam światła, ponieważ w moim pokoju było całkiem jasno, bo lamp, które były przy akademii ich światło wpadało do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku nawet nie przebierając się od razu zasnęłam

~Na drugi dzień~

Wstałam całkiem późno, ponieważ była niedziela i nie było zajęć. Było około godziny 14. Byłam tak wyspana, że chyba bym nie mogła już zasnąć ponownie. Przebrałam się, dałam dla kota jeść i powędrowałam do wyjścia z budynku, kiedy wyszłam moim oczom ukazał się biały puch. Wyglądało na to że przez całą noc bez przerwy padał śnieg. Na trawie nie było widać, ani trochę zieleni, a na dachach budynków było sporo śniegu, więc trzeba było uważać, aby na nikogo nie spadł. Udałam się do stajni. Zajrzałam do boksu Kalipso, która nie miała wody, ani jedzenia. Poszłam więc, napełnić wiadra i dałam wszystko dla klaczy. Potem wyczyściłam ją, a także jej boks. Spojrzałam na Avengera, który był już oporządzony dawno. Potem przez kilka godzin chodziłam po terenach akademii. Nie spotkałam jeszcze Cole'a. Była zima, więc dzień trwał krócej i już o godzinie 18 było ciemno i właśnie była ta godzina. Poszłam do pokoju po ciepły koc i jakąś książkę. Wyszłam na dwór opatulona kocem i usiadłam na ławkę, która była kilkanaście metrów od akademii. Już nie padał śnieg, a na niebie nie było widać, ani jednej chmury. Czytałam tak książkę i piłam gorącą herbatę. Nagle usłyszałam jak ktoś idzie w moją stronę, ponieważ na ziemi leżał świeży śnieg, który pod butami trzeszczał i ktoś stanął za mną.

<Cole? W nocy mam największą wenę XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz