Nawet nie zorientowałem się kiedy osobnik wyszedł. Moje istnienie w tej chwili nie stanowiło jednej całości, rozpływałem się na łóżku z pizzą w ustach i obserwowałem sufit który wydawał się błyszczeć bielą. Zabawne, nigdy n ie obserwowałem sufitu ale teraz dotarło do mnie jaki czysty był.. to uspakajało.. Przymknąłem oczy mrucząc cicho do siebie jaką mało konkretną melodię i przełknąłem kolejny kęs. Westchnąłem i przeniosłem dłonie pod głowę, może by tak sobie puścić muzykę? Na oślep poklepałem za telefonem który powinien być na moim łóżku, niestety.. nie było go tam, momentalnie otrzeźwiałem i podniosłem się aby go znaleźć. Niestety nigdzie go nie było.. muszę do siebie zadzwonić to go usłyszę..
-Zaraz, jak mam zadzwonić ? -Wymamrotałem do siebie na głos i westchnąłem, nie mam jak oczywiście. Powoli opuściłem pokój w poszukiwaniu kogoś z telefonem i odrobiną empatii. Kiedy udało mi się pokonać barierę drzwi znalazłem się ponownie brudnym zniszczonym świecie, jebać wszystko i do przodu ! Powoli ruszyłem w nie określonym kierunku, może gdzieś lezy i na mnie czeka? Kiedy jednak po spacerze w okolicy nadal go nie znalazłem ruszyłem na kolejne piętro, ostatnia osoba która była u mnie to Yuu, wiec i on mógł mój telefon zabrać, pewno chciał wydobyć kompromitujące mnie materiały.. jokes on him bo moje całe istnienie było kompromitującym materiałem ! Pod drzwiami tkwił jakiś facet w garniaku i nerwowo pukał w nie.. Podszedłem mrużąc oczy i stanąłem obok, to chyba ten sam zjeb co mnie zdjął z barka parę dni temu. Przystanąłem i patrzyłem na niego zaczepnie .
-Co się gapisz? -Warknął i ponownie uderzył w drzwi.
-Nie wydaje mi się ,że Yuu chce cię widzieć -Powiedziałem o dziwo spokojnie jak na moją osobę.
-A co ty możesz wiedzieć o moim synu ? Zjarany w 3 dupy i jeszcze się starasz odzywać, zabieraj te 3 komórki które ci zostały i wypierdalaj w podskokach. Irytował mnie, pomimo spokoju jaki miałem w sobie po jaraniu czułem że mnie irytuje.
-Spierdalaj gościu mam tu biznes -Warknąłem i wsunąłem się tak ,ze teraz ja uderzałem w drzwi pięścią. Pociągniecie w tył za koszulkę zbiło mnie z tropu ale usłyszałem wtedy dźwięk dartego materiału, powoli jak by w zwolnionym tempie przeniosłem wzrok na osobnika i koszulkę która miała naderwany rękaw. Świat nabrał nagle barwy czerwieni, nikt kurwa nie będzie mi niszczył ubrań, nikt. Nie pamiętam kiedy ale nagle moje pięści znalazły się na jego twarzy i po staremu napierdalałem się z kimś na korytarzu akademika. Dopiero po chwili poczułem jak ktoś mnie odciąga od osobnika i nagle zamyka za nami drzwi. Powoli odzyskałem powiedzmy ,że mentalną przytomność i rozejrzałem się. Nade mną stał Yuu.
-Co ty odpierdalasz?
-On zaczął, popruł mi koszulkę -Burknąłem i podniosłem się z pozycji pół siedzącej do pozycji stojącej. Lustro wiszące na drzwiach ukazało marność mojej twarzy, z wargi ciekła mi krew, miałem rozwalony łuk brwiowy i zdecydowanie będę miał limo pod okiem. Sięgnąłem dłonią do twarzy i lekko zebrałem krew na palce podnosząc je do oczu, to ja, obraz nędzy i rozpaczy.. Pokręciłem głową i nie zwracałem uwagi na .. czemu on był zmartwiony?
-Chyba twój ojciec właśnie poszedł -Burknąłem w kierunku drzwi słysząc oddalające się przekleństwa. Kiwnął głowa i odwrócił się.
-Masz mój telefon -Dopiero po chwili przypomniałem sobie po co tu się pofatygowałem.
-Co? -Wyraźnie zbiłem go z tropu.
-Musiałeś go zabrać, oddaj -Wystawiłem rękę przed siebie.
-Nie mam twojego.. -Zamarł kiedy dotknął obu kieszeni naraz, wyciągnął moje ubrane w czarną obudowę urządzenie dzwoniące i zrobił raczej zaszokowaną minę.
-Złodziej -Sarknąłem i wyjąłem telefon z ręki.
-Nawwt nie wiedziałem ,ze go mam-Sarknął.
-Oczywiście, pojebańcu chciałeś po prostu wyciągną.c brudy na mnie, ale wiesz co? Mojej reputacji bardziej już nie zjebiesz, jest wystarczająco zjebana przez samo moje istnienie -Warknąłem i ruszyłem do drzwi. Przekręciłem klucz i zamarłem kiedy w ręku został mi sam uchwyt.. Czy ja właśnie złamałem klucz? JA JEBIE.
<Yuu ? przepraszam że krótkie ale się zbieram do pracy w weekend i umieram>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz