wtorek, 12 czerwca 2018

Od Archiego cd. Cadlynn

Chłopaka Emerson widziałem może z dwa razy w życiu i to na dodatek z daleka. Diewczyna za każdym razem bardzo dokładnie pilnowała, żeby nie doszło do naszego spotkania i w sumie nie dziwię jej się. Gdybym tylko go spotkał... ugh... miałem okazję poznać jego znajomych i słyszałem wiele różnych opinii na jego temat. Emerson zawsze interesowała się buntownikami i w tym momencie trafiła idealnie. Niech tylko spróbuje ją zranić, obiecuję mu, że gorzko tego pożałuje.
Zjechałem na pobliski parking i zatrzymałem się na pierwszym wolnym miejscu, czekając aż Felicity pokona te kilka metrów i wsiądzie do środka.
- Wielkie dzięki, Archie. Gdyby nie ty, pewnie posiedziałabym tu jeszcze kilka godzin, autobusy jeżdżą tu tylko dwa razy dziennie! - Jęknęła, wskakując pospiesznie na tylne siedzenie. - A ten idiotyczny mechanik powiedział, że to tylko drobnostka, ale samochód będzie do odebrania za przynajmniej trzy dni. Dzisiejszy dzień zdecydowanie mnie nie lubi... a tak poza tym... Cadlynn, zgodziłaś się wsiąść do samochodu z obcym facetem?! Nie taką cię pamiętam!
- Przecież już nas poznałaś ze sobą. - Wtrąciłem, poprawiając lusterko wsteczne, by móc ją zobaczyć.
- Ale zna tylko twoje imię! - Zaśmiała się głośno, uderzając w tył fotela dziewczyny. - A jakbyś zostawił ją gdzieś w krzakach po drodze?
- Widzę, że mimo wszystko humor ci dopisuje - zaśmiałem się, widząc jej szeroki uśmiech w lusterku. 
- O dziwo bardzo - westchnęła, rozkładając się wygodnie w siedzeniu. - Wiecie co? Fajnie razem wyglądacie. 
W jednej chwili spojrzeliśmy na siebie z Cadlynn, nie wiedząc do końca, co miały na celu słowa City. 
- Dobrze się czujesz? - Cade zaśmiała się, odwracając na chwilę w stronę swojej kuzynki.
- Jak najbardziej, jestem trochę zmęczona, ale wciąż przytomna. Po prostu mówię, co myślę.
- Lepiej nie myśl i prześpij się w drodze do akademika. - Uśmiechnąłem się do niej i wbijając wsteczny bieg wycofałem, żeby móc potem spokojnie wyjechać z parkingu. Ledwo wyjechałem z miasta i musiałem włączyć światła drogowe, bo zdążyło się już zrobić ciemno, co oznaczało, że musi być naprawdę późno. W końcu o tej porze roku półmrok nastaje zwykle w okolicach północy. Zetknąłem na deskę rozdzielczą, od razu zauważając oświetlony na czerwono zegarek, który wskazywał wpół do dwunastej, czyli jeszcze nie było tak źle. Gorzej, gdy zamkną wejście do akademika i będziemy musieli się dobijać tak długo, aż ktoś łaskawie przyjdzie nam otworzyć. W ostatnim czasie bardzo pilnują wracania na czas, zamykają wejście, kontrolują odwiedziny, a nie daj Panie Boże, aby ktoś po godzinie dwunastej znajdował się w nie swoim pokoju - jeżeli spędza ten czas u płci przeciwnej może liczyć się z nagrodą sprzątania stołówki, albo zamiatania chodnika przed akademikiem przez najbliższy tydzień. Oczywiście ja ciągle przesiadywałem w pokoju Emerson, a ta okropna Pani z recepcji nie potrafiła zrozumieć, że to moja siostra. 
- Cadlynn powiedz, że nie masz ochoty spać, ale chętnie złamiesz kilka zasad panujących w akademiku oglądając seriale do samego rana, proszę. - Felicity pochyliła się do przodu, wpychając głowę między nasze fotele. Po chwili poczułem delikatne szturchnięcie w ramię, a City z szerokim uśmiechem wskazała na śpiącą Cade. Dziewczyna zbliżyła kosmyk włosów do tej twarzy chcąc ją połaskotać w nos, jednak w ostatniej chwili zrezygnowała ze swojego okrutnego planu. - Ej, ale mówiłam poważnie. Pasowalibyście do siebie.
- City, poznaliśmy się dzisiaj, a...
- No i co? Istnieje coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia. - Przerwała mi, uśmiechając się szeroko. 
- Brałaś coś? Zachowujesz się... dziwnie - zaśmiałem się, skręcając w boczną drogę, prowadzącą do Morgan University. 
- Dobra, dobra, jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - Nie widziałem jej twarzy, jednak byłem pewny, że w tym momencie wciąż się uśmiechała. 
- Wariatka - prychnąłem pod nosem. 
- Rudzielec - odpowiedziała i poprawiła się na siedzeniu tak, bym w lusterku mógł zobaczyć jej wystawiony język. Wywróciłem oczami, posyłając jej krótki uśmiech i znalazłam pierwsze wolne miejsce na parkingu. Zatrzymałem samochód i zaciągając hamulec ręczny, wyłączyłem silnik. Odpiąłem pas i słysząc cichy śmiech, obejrzałem się do tyłu. 
- O co ci chodzi? - Zaśmiałem się, patrząc na podejrzanie uśmiechniętą twarz City.
- Nie mam serca jej budzić, zobacz jak słodko śpi. - Pochyliła się do przodu, zaglądając na śpiącą Cadlynn. - Pewnie zmęczyła się podróżą do Morgan, nie miała nawet kiedy odpocząć. 
- Czyli zostajemy na noc w samochodzie, tak? 
- Mam lepszy pomysł. - Ten uśmiech nie może znaczyć nic dobrego. - Przecież możesz zanieść swoją przyszłą pannę młodą do jej pokoju. 
- Teraz już jestem pewny, że coś brałaś - westchnąłem wysiadając z samochodu. - Wiesz co, ostatnio często cię widuję z Zainem. 
- I co w związku z tym? - Wiedziała, co zamierzam zrobić, a ja byłem pewny, że przerwie to na tyle szybko, bym nie zdążył nic więcej powiedzieć.
- No wiesz... mogę z nic porozmawiać i pójdziemyna podwójną randkę. - Podszedłem do niej, obejmując ją w talii.
- Widzisz to? - Spytała niebezpiecznie wymachując pięścią przed moją twarzą. - No właśnie, więc się uspokój. Ja dobrze wiem, kto do kogo pasuje i w tym momencie jestem w stu procentach pewna, że ty i Cadlynn to byłaby para I D E A L N A. 
- Twoja intuicja nigdy nie zawodzi, prawda? - Przytuliłem ją mocno do siebie, na co ta od razu zaczęła się wyrywać. 
- Chcesz mnie udusić, ciołku?! - Jej z początku groźny ton głosu, zaraz przerodził się w śmiech i ostatecznie po chwili szamotaniny również się do mnie przytuliła. - Ale z ciebie czaruś... ehh... każda mogłaby być twoja, ale niestety, ty już jesteś zajęty. 
Odsunąłem się od niej, czochrając jej włosy. Doskonale wiedziałem, że tego nie lubiła, a ja korzystałem z faktu, że jestem od niej wyższy. 
- Dobra, skończ wygłupy. Idziemy do środka, bo robi się zimno. - Podeszła z powrotem do samochodu i otworzyła przednie drzwi. - Czyń honory, Romeo. 






Cadlynn? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz