niedziela, 28 stycznia 2018

od Oliego cd Anastasi.

Byłem wkurwiony, na tą gierkę którą grał ojciec i na to jak grzecznie wszyscy starali się w nią grać. Przecież to manipulująca ludźmi gnida. Miałem ochotę go uderzyć, to naprawdę by pomogło. Słowa i obecność dziewczyny zarazem jeszcze bardziej mnie denerwowały jak i koiły, czemu? Bo była miła, bo chciała coś zmienić.. I dlatego zarówno miałem ochotę wstać i komuś jebnąć i.. Urządzić jej niebo na ziemi. Nie rozumiałem dziewczyny .. Tfu narzeczone ojca .. Nie był ładny, nie był męski.. Był gnidą. Kiedy ojciec wrócił z rozmowy telefonicznej wydawał się jeszcze bardziej rozluźniony niż zwykle.
-Więc.. Oli, jak się  poznaliście ? -Przysunął do ust kieliszek z winem. Miałem ochotę zetrzeć mu ten uśmiech z twarzy.. Ale mogłem dość mocno skrzywdzić.. A chuj z tym.
-Pieprzyłem.. -Zacząłem ale zostało mi przerwane. Jakaś mała ręka znalazła się na moim kroczu i zacisnęła. Przeniosłem wzrok na właścicielkę która jak gdyby nigdy nic szybko opowiedziała jak to pomogłem jej z lekcjami.. Kolejne kłamstwo Przełknąłem ślinę i zsunąłem dłoń dziewczyny łącząc nasze palce. Miałem być miły tak?
-Oli ci pomógł z lekcjami? Przestań mu tyle dodawać... Pewno coś od ciebie chciał -Zaśmiał się sztucznie ojciec i zawtórowała mu moja nowa "mama".
-Chciałem.. -Warknąłem zacisnąłem rękę na swoim udzie.
-Miałem rację widzisz -Znów ten śmiech.
-Dzień dobry czy mogę przyjąć zamówienie ?-Uśmiechnięta kelnerka pojawiła się obok stolika i.. Kurwa, znam ją. Spałem z nią. Spuściłem głowę i modliłem o to aby mnie nie poznała. Nie byłem jakoś przestraszony konfrontacją z nią ale nie wydawało mi sie to przydatne kiedy jednak już miałem ochotę komuś przypierdolić.
-Ja poproszę o Risotto z owocami morza a dla niej- ojciec wskazał na  swoją laskę- będzie sałatka cezar .
-A dla państwa?-Odwróciła się do nas i kiedy spojrzała na mnie uśmiech spełzł jej  twarzy.
-Będzie makaron z krewetkami -Uśmiechnęła się Anastasia.
-To samo - Podniosłem wzrok i dość sugestywnie nawiązałem z nią kontakt wzrokowy, niech spróbuje .  Uniosłem brew i z miną którą można było określić "wkurzony panicz na włościach "  przeniosłem wzrok na moją macochę. Dziewczyna szybko odeszła od stolika. No i dobrze, była dobra ale jak miała na imię? Nie pamiętam, za to dobrze pamiętam ją na kolanach. N usta wykwitł mi mały uśmiech.
-Co cie bawi synu?-Ojciec wydawał się zaskoczony tym nagłym uśmiechem. Przeniosłem na niego wzrok i wróciłem do mojej mało zadowolonej miny.
-Lepiej?-Warknąłem cicho.
-Anastasi! Więc czym zajmują się twoi rodzice?-Macocha też wyraźnie starała się nie doprowadzić do konfliktu.
Dziewczyna zaczęła opowiadać o swoich rodzicach, nie umiałem sie na tym skupić, nawiązałem kontakt wzrokowy z ojcem i nie miałem zamiaru go zerwać. Nie jestem słaby i nie mam zamiaru odwrócić wzroku  jako pierwszy. W momencie kiedy przy naszym stoliku pojawiła się kelnerka z potrawami ojciec przerwał kontakt wzrokowy, mała wygrana a sprawiła,że miałem lepszy humor. Pod moim nosem został postawiony talerz z makaronem i krewetkami tak jak obiecane.
-Smacznego.. i Oli.. -Zaczęła ale szybko uciszyłem ją  spojrzenie które mogło by zabić.Słowo a złamię zasady.
-Dziękujemy-Wycedziłem literę po literze i wróciłem do mordowania ojca wzrokiem. Wydawał się zaskoczony.
-Znasz kelnerkę Oli?
-Nie.
-Wydawało mi się ,że zna twoje imię
-Dobrze to ująłeś wydawało ci się -Uśmiechnąłem się sztucznie i nabrałem na widelec porcję jedzenia.
<Anastasia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz